sobota, 9 września 2017

Pozorne Szczęście cz.3

Gdyby mnie ktoś zapytał, zanim poznałam Alexa, "co jest najlepszym lekarstwem na smutki?"odpowiedziałabym bez wahania : "pizza". Okazało się, że żyłam w błędzie. Ten przesympatyczny i z charakterystycznym poczuciem humoru chłopak zdradził mi swoją receptę na szczęście. Była nim czekolada, a dokładniej kawa z czekoladą. Myślicie, że to załatwiało sprawę? Nie. Dlaczego? Problem polegał na tym, że nie zawsze ten przepis sprawdzał się u każdego. Nie miałam wyboru. Musiałam uwierzyć w kolejne pozorne szczęście, by nie spaść jeszcze niżej...
- Smakuje? -zapytał, gdy upiłam łyka.
Ciepły napój smakował idealnie. Jeszcze nigdy nie miałam okazji spróbować takiego połączenia.
- Wow... - tylko tyle potrafiłam powiedzieć.
- No właśnie, "wow". - zaśmiał się.
W tej kawiarni nie byłam jeszcze nigdy, ale jej wnętrze było przytulne. Większość osób przychodziła tutaj by zatrzymać się na moment. By towarzystwie filiżanki herbaty odpocząć od codziennych trosk. Gdzieś w oddali zobaczyłam regał z książkami, a niedaleko mnie stały dwie duże kanapy. W sam raz by "rozłożyć się" i zacząć coś czytać. Czułam, że to będzie mój raj, do którego będę wracać.
- Kim jesteś Alex? - uśmiechnęłam się przyjaźnie.
- Zwykłym chłopakiem, który pisze do gazety artykuły o piłce nożnej. - wzruszył ramionami.
- "Zwykłym"? - oburzyłam się.
- No tak. Nic wielkiego.
- Proszę cię, Alex, nie każdy zajmuje się czymś takim jak ty. Dlaczego uważasz, że to nic wielkiego?
- Było by czymś większym, gdybym mógł współpracować ze specjalistami, a nie tylko tłumaczyć artykuły brytyjskich gazet. - westchnął.
- Nie dają ci okazji byś mógł spróbować tego czego pragniesz?
- Moja droga, w życiu nie ma nic za darmo. Muszę się cieszyć z tego co mam. - posłał mi uśmiech.
- Ale się nie poddajesz, prawda?
- Nie, ale czasem trzeba w porę odpuścić. - zmierzył mnie wzrokiem, a ja poczułam dreszcze.
Alex do czegoś zmierzał, a ja doskonale wiedziałam do czego. Nie chodziło mu o jego pracę w gazecie. Nie. To chodziło o mnie. To ja miałam odpuścić. Miałam pożegnać się w swoim sercu z Jamesem. Czy tego chciałam?
- A ty kim jesteś, Sel? - zapytał, zmieniając temat.
Co miałam mu odpowiedzieć? Skoro sama nie znałam odpowiedzi na to pytanie. Jesteście szczęśliwcami, jeżeli wiedzie kim jesteście i jaki jest wasz cel w życiu. Zazdroszczę wam tego, bo ja wciąż szukam.
- Nie pytam cię o to, co się stało na przystanku. - sprecyzował. - Nie zamierzam w to ingerować.
- Myślałam, że tego chcesz... że chcesz znać prawdę. - wyszeptałam.
Alex zmarszczył brwi. Zmrużył też oczy, tak jakby szukał w głowie odpowiednich słów.
- To przeszłość, o której przypuszczam chcesz zapomnieć. - pokiwałam głową na potwierdzenie. - Skoro to przeszłość, to po co do niej wracać? - posłał mi uśmiech.
To właśnie mnie w nim zachwyciło. Nigdy nie pytał i nie zmuszał mnie do tego bym powiedziała mu o swoim problemie. Zawsze czekał cierpliwie. Nie ingerował moją przestrzeń prywatną. Za to byłam mu ogromnie wdzięczna. Wobec niego stosowałam się do tej samej zasady.
- To kim jesteś? - zadał ponownie pytanie.
- Dziewczyną, która kiedyś też pisała artykuły. - odparłam szybko i nie spoglądając na niego.
Dlaczego? Nie wiem. Czułam się głupio. Po prostu głupio.
- Serio? - usłyszałam entuzjazm.
- Napisałam parę artykułów, ale to nic wielkiego. - wytłumaczyłam.
To prawda. Miałam okazję napisać parę felietonów na prośbę mojego przyjaciela. Nie była to żadna znacząca strona internetowa, ale doświadczenie w tej kwestii miałam.
- A piłką nożną się interesujesz? - zapytał.
- Oglądam mecze. - zamieszałam łyżeczką w filiżance, by się rozluźnić.
- To się nadajesz. - odparł z dumą.
- Nadaje? - nie rozumiałam go. Chyba straciłam wątek.
- Byś mogła pisać artykuły dla mnie.
- Dla ciebie? - zgłupiałam.
- No dla mnie, redaktora naczelnego. - puścił mi oczko.
No ładnie. Alex, koleś, który przyłapał mnie na wybuchu mojej złości i zaprosił do kawiarni, teraz okazuje się być redaktorem naczelnym gazety i proponuje mi prace. Co byście na to powiedzieli?
- Nieźle. - westchnęłam.
- Mówię poważnie. - zachęcił mnie. - Elastyczne godziny pracy, wynagrodzenie nawet przyzwoite i gorąca czekolada w dowód mojej wdzięczności.
- Każdemu proponujesz taką pracę? - zapytałam.
Nachylił się ku mnie i rozejrzał dookoła. Pokazał, że mam się zbliżyć. Zrobiłam to.
- Nie każdy ma odwagę stawić się Bartkowi Kapustce. - szepnął.
- Hahaha! - zaśmiałam się. - Coś czuje, że będziesz mi to długo wypominać.
- Do końca moich dni. - wyszczerzył się.
Jak ta historia się skończyła? Oczywiście, że się zgodziłam pisać dla niego artykuły. To było dla mnie jak terapia.W końcu czułam się potrzebna. Tłumaczyłam artykuły z zagranicznych stron i wysyłałam je do Alexa. Z kolei on zatwierdzał je i publikował w gazecie i na oficjalnej stronie.
Dogadywaliśmy się bez zarzutu. Zaczynałam powoli zapominać o bólu i o Jamesie. Wszystko się układało. Cały mój wolny czas poświęcałam pracy i Alexowi. W chwili wolnej przychodziliśmy na obiecaną w umowie kawę z czekoladą. Mój świat na nowo nabierał kolorów.
Ten przesympatyczny chłopak stał się moim lekarstwem, ale... No właśnie zawsze jest "ale". W pewnym momencie wszystko zaczęło się psuć.
Kiedy? Kiedy Judy zamiast mnie, wybrała swojego chłopaka. Niby nic takiego, a jednak.
Wtedy zaczęła się burza z piorunami, przez którą moja przyjaźń z Alexem zawisła na włosku. Wszystko zaczęło się walić. Znowu...

Czy przyjaźń Seleny i Alexa przetrwa? Zapraszam do czytania i komentowania. W.x 


2 komentarze:

  1. Ta propozycja pracy skojarzyla mi się z greyem :-D :-D :-D

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten rozdział jest bardzo ciekawy.
    Propozycja pracy. Coś się za tym kryje.
    Czy przyjaźń Seleny i Alexa przetrwa? Jeśli jest silna to na pewno, a jeśli nie to możliwe, że ich relacje ulegną zmianie i już nigdy nie będą takie same. Ale trzeba myśleć pozytywnie, więc ta relacja musi przetrwać. Czekam na kolejną część.

    OdpowiedzUsuń