- Cześć skarbie! - mama ucałowała mnie rano przy stole.
Nie odpowiedziałam. Nie miałam siły. Nasypałam sobie troszkę płatków do miski i bez mleka zaczęłam je jeść. Mama od razu wychwyciła, że coś jest nie tak. Widziałam to po jej minie. Usiadła w milczeniu i obserwowała moje zachowanie.
- Mamo? - wydusiłam z siebie.
- Tak? - od razu zareagowała.
- Czy mogę zostać dzisiaj w domu? - spojrzałam w jej oczy.
Przez ostatnie dni wytrwale znosiłam okropną atmosferę w szkole, ale dzisiaj nie miałam siły. Po nocy z koszmarami było to dla mnie zbyt wiele. Musiałam odpocząć. Znaleźć rozwiązanie tej sytuacji, którego nie było widać na horyzoncie.
- W ten sposób nie rozwiążesz swojego problemu. - przyznała cicho.
- Wiem. - powiedziałam bardzo cicho i włożyłam do swoich ust płatki.
Nie chciałam się przy niej rozpłakać. Zawsze mówiła mi, że muszę być silna, ale doskonale wiedziałam, że sama sobie ciężko radzi. Kiedy tata zniknął, co noc po cichu płakała. Wtedy brat zaciągał mnie do mojego pokoju i tłumaczył, że każdy musi czasem popłakać.Wiedziałam też, że potem wracał do niej i siedział z nią aż do rana w milczeniu.
- Nadal się nie odzywa? - zapytała,a ja wyrwałam się z moich wspomnień.
Zabolało. Pokręciłam głową, powstrzymując się od łez.
- Widziałam go wczoraj w sklepie ze swoimi kumplami. Kupowali alkohol.
Czemu ona to mówi? Czemu? Chce mnie dobić, czy dać mi lekcję?
- Nina, nie chcę się wtrącać, ale musicie porozmawiać. - dodała.
- My nie mamy o czym rozmawiać, skoro każde jego słowo jest kłamstwem. - powiedziałam cicho.
Mama spojrzała na mnie z litością. Współczuła mi. Znała to.Tata też kłamał i to nie raz. Przez niego mieliśmy kłopoty finansowe. Wychodzi na to, że cały świat opiera się na kłamstwie. To okropne.
- On woli ciszę. W ten sposób mnie zabija. - uśmiechnęłam się przez łzy,
- Adam nie jest dobrym chłopakiem dla ciebie. - wstała i przytrzymała mnie za ramię. - Przemyśl to, skarbie.
Wyszła z kuchni, zostawiając mnie w opłakanym stanie. Byłam jej wdzięczna, że to zrobiła. To była nasza zamiana ról. Nigdy nie sądziłam, że będę na jej miejscu. Dzieciństwo się skończyło.
Wstałam szybko i pobiegłam na górę. Rzuciłam się na łóżko i zasnęłam.
Po paru godzinach usłyszałam pukanie do drzwi.
-Nina, masz gościa. - moje serce przyspieszyło, ale zamiast Adama zobaczyłam Jackoba.
Nieśmiało się uśmiechał. W dłoni trzymał moją ulubioną czekoladę. Podszedł do mnie i przytulił z całej siły.
- Hej, piękna. Wróciłem do szkoły i ciebie nie było. Pomyślałem, że coś się stało, więc zapytałem Adama...
- Rozmawiałeś z nim? - przerwałam mu.
- Tak i nie. Powiedział, że nie wie co się z tobą dzieje. Chciałem mu za to przyłożyć. Żałuję, że tego nie zrobiłem. - przytulił mnie mocniej.
- Martwiłam się. - przyznałam.
- Niepotrzebnie. Teraz to ja się o ciebie martwię. Co ci zrobił ten głupek? - zapytał.
Westchnęłam i opowiedziałam mu o wszystkim. O tym, że Adam był w klubie, o nowym koledze; że wtedy go okłamałam, gdy zaprowadzał mnie do pielęgniarki. Jake słuchał cierpliwie,ale w jego oczach widziałam coś innego. NIEPOKÓJ. On coś wiedział.
- Nina, wierzysz, że ludzie potrafią się zmienić? - zapytał, zmieniając całkowicie temat.
- Ktoś mi kiedyś powiedział, że jeżeli tego chcą to mogą to zrobić. - przyznałam.
- Obawiam się, że to jest po części kolejne kłamstwo. Tylko silni ludzie mają taką zdolność. Muszą mieć motywacje do tego, ale prędzej czy później przeszłość zacznie ich kusić,by powrócić do starych nawyków.
- Czemu mi to mówisz? - zapytałam.
- Myślisz, że Adam się zmienił? - westchnął.
- Tak. - odparłam bez wahania.
- A ja nie. - przyznał.
Patrzyłam na niego i próbowałam zrozumieć. Po paru sekundach, Jake obrócił się i położył przede mną czekoladę, którą przyniósł. To było dziwne.
- Twoja ulubiona, prawda? - uśmiechnął się ostrożnie, a ja nadal nie rozumiałam. - Spójrz na nią. Czy kupiłabyś inną?
- Jake, ale my...- przerwałam.
- Odpowiedz mi. - stał się poważny.
- Innej nie lubię. - przyznałam.
- No właśnie. Gdyby była gorzka to by została odrzucona przez ciebie. A co jeśli tylko zmienić jej etykietę? W środku byłaby nadal gorzka,ale na opakowaniu pisałoby "słodka". Kupiłabyś?
- Nieświadomie tak. - wtedy mnie olśniło.
- Tak samo jest z ludźmi jak z tą czekoladą. Nie zmieniają się, tylko zakładają maski, czyli zmieniają etykietę. W głębi są tacy sami, ale pokazują coś innego by przyciągnąć uwagę i kusić.
- Adam też nosił maskę? - łza poleciała mi po policzku.
- Obawiam się, że tak. Okłamał cię. - Jake spojrzał na mnie z litością.
- Wiesz, co zrobił? - zapytałam odważnie.
Przygryzł wargę. Nie chciał mi powiedzieć, bo wiedział, że to mnie zaboli. Byłam przyszykowana na to. Czekałam aż ktoś mnie dobije. Dzisiaj nadszedł ten dzień.
- Powiedz. - powiedziałam stanowczo.
- Nina...
- Mów! - krzyknęłam.
W głębi duszy byłam przerażona swoim postępowaniem, ale nie potrafiłam się powstrzymać. Jake nie był winny, a obrywał. To nie było fair.
- Co ci powiedział? - zapytał,tak jakby bał się o to co wiem.
- Nic mi nie powiedział! Milczy.
- Bo popełnił błąd. - przyznał. - Z tego co mi wiadomo to Adama nie raz widziano w klubie. Nigdy nie był sam.
- Był z nim Nick? - zapytałam.
- Na początku tak... ale potem widziano go z dziewczyną. - zrobiło mi się słabo. - Myślałem, że to ty, ale potem dowiedziałem się, że to jednak nie. Mój kumpel widział jak...
- Jak co?! - zapytałam z płaczem.
- Jak ją całował. - przyznał w ciszy. - Myślałem, że ci powiedział.
Zamilkłam. Przez łzy nie widziałam nic. Próbowałam zrozumieć co czułam. Czy to był smutek? Nie. Czy to była rozpacz? Nie wydawało mi się. To było inne uczucie, którego chyba dawno nie doświadczyłam. Zacisnęłam pięści. Jake w ciszy czekał na to co zrobię. W głowie miałam tysiące myśli, ale tylko jedno słowo siedziało mi na końcu języka. Bałam się je powiedzieć, ale nie miałam siły już czekać. Wybuchłam.
- TCHÓRZ! - krzyknęłam, a Jackoba zamurowało.
Pewnie spodziewał się szlochu, a nie wybuchu złości.
- Jest tchórzem! - krzyknęłam i czułam, że to zaczynało działać. Uspokajałam się.
Przyjaciel zrozumiał, że to pomaga, więc zaczął mnie zachęcać.
- Dupek! - krzyknął.
- Palant! - dodałam.
Zerwałam się z łóżka i pobiegłam do szafy. Zaczęłam wyrzucać z niej wszystkie moje ciuchy.
- Nina, co robisz? - zapytał Jake.
- Nie zostawię tego tak. - przyznałam.
W końcu znalazłam to czego szukałam. Zabrałam sukienkę i w kącie się przebrałam.
- Jaki jest twój plan? -zapytał.
Był w szoku. W sumie moje serce też. Dawna Nina siedziałaby teraz w kącie i płakała, że ją chłopak zdradził. Ale TA Nina nie mogła tak postąpić. Musiała zmienić coś.
- Zamierzam mu to powiedzieć prosto w twarz. - zmyłam makijaż i nałożyłam nowy.
- Nie sądzę by to był dobry pomysł. - pokręcił głową.
- Wolisz bym siedziała tu i płakała? - zapytałam.
- Nie. - odparł.
- Pójdziesz ze mną. - uśmiechnęłam się do niego.
- Ja? - po raz pierwszy widziałam na jego twarzy przerażenie. Trochę mnie to bawiło.
- Tak, ty. - pocałowałam go w policzek. - Adam jest tchórzem i najwyższy czas, by mu to ktoś uświadomił.
Nie wiedziałam z skąd miałam tyle siły, ale byłam podekscytowana faktem, że mogę to zrobić.
*
Przed domem Adama stał rower Nicka, a to oznaczało, że nie był sam. Domyślałam się, że pewnie są jeszcze inni jego kumple. Nie obchodziło mnie to. Musiałam to zrobić, zanim moja siła przemieniłaby się w rozpacz. Czułam, że prędzej czy później tak się stanie, więc nie miałam za dużo czasu. Jake stał za mną, chodź nie był przekonany do mojego planu. Zawsze myślałam, że chce skopać Adamowi tyłek. Dlaczego dzisiaj się wahał?
Wzięłam głęboki oddech i stanęłam pod drzwiami. Wiedziałam, że jego rodziców nie było, więc jak się upokorzę to tylko przed nim i jego kumplami. Z środka słyszałam, że grają w gry. Odgłosy strzelaniny niosły się po całym domu. Zapukałam. Nic. Drugi raz. Zero reakcji. Nie miałam siły czekać, więc weszłam do środka bez pozwolenia. Jake zawołał, ale dla mnie liczyło się jedno. Znaleźć drania i powiedzieć mu co o nim sądzę. Zajrzałam do kuchni. Nikogo nie było. Skierowałam się do salonu i wtedy natknęłam się na jakiegoś chłopaka.
- Lalunia, co tutaj robisz? - zapytał, próbując mnie złapać za tyłek.
- Trzymaj ręce przy sobie, bo nie ręczę za siebie! - wrzasnęłam.
Podziałało. Ostatni raz zmierzyłam go wzrokiem i wtedy dostrzegłam Nicka.
- Nina? - zapytał, jakby zobaczył ducha.
- Gdzie on jest?! - krzyknęłam.
- Nie ma go. - odparł, a ja przepchnęłam go siłą w głąb pomieszczenia i wtedy zobaczyłam Adama z butelką piwa w dłoni. Siedział na kanapie. Obrócił się w naszą stronę.
- Nie ma go? - uniosłam do góry brwi i spojrzałam znacząco na Nicka, a potem podeszłam do mojego chłopaka.
- Po co tu przyszłaś? - zapytał.
Był wstawiony. Kątem oka zobaczyłam wiele butelek po piwie na podłodze. Mama miała racje.
- By ci coś powiedzieć...
- Słucham. - odstawił butelkę na bok i wstał. Ledwo się trzymał na nogach.
- Jesteś dupkiem! - oplułam go.
Nick podbiegł do niego i go chwycił jakby się bał, że zrobi mi krzywdę. Jednak Adam wciąż stał nieruchomo, słuchając moich wrzasków.
- Jesteś tchórzem! Kłamcą! - krzyczałam.
Nadal stał w milczeniu i słuchał. Na jego twarzy nie widziałam żadnych uczuć. Czułam, że zaraz moja siła ucieknie przez jego obojętność.Gdzie jest ten chłopak, w którym się zakochałam? Gdzie? Zastanawiałam się po co ja tutaj przyszłam. Co i komu chciałam udowodnić? To był zły pomysł.
- Nina, wszystko ok? - usłyszałam głos Jackoba za sobą.
- No tak. Rycerz w zbroi przychodzi na ratunek jak zawsze. - Adam parsknął śmiechem.
- Co cię tak bawi? - zapytałam.
- Ty. - te słowa mnie złamały.
Brunet szczerzył się jak idiota w moim kierunku. Bawiło go to wszystko.
- Dlaczego to robisz? - zapytałam ciszej.
Adam spojrzał na mnie, ale to nie były te same oczy, w których się zakochałam. To nie był mój chłopak.
- Bo nic do ciebie nie czuje. - przyznał z obojętnym wyrazem twarzy, a mnie ugięły się kolana. - Czy możemy skończyć to przesłuchanie? - spojrzał na Jackoba. - Chyba nie chcesz bym wezwał gliny. Mogę oskarżyć was o włamanie. - zaśmiał się.
- Lepiej chodźmy z stąd. - przyjaciel zaczął mnie ciągnąć za rękę, a jak głupia wpatrywałam się w człowieka, którego kochałam.
Dlaczego nie widziałam, kim był? Dlaczego to wszystko się zmieniło? On nic do mnie nie czuł. Przez ten cały czas? Okłamywał mnie? Po co? Nie mogłam tak tego zostawić. Nie chciałam by tym razem to on wygrał. Wyrwałam dłoń, za którą trzymał mnie Jake i stanęłam stabilnie. Zebrałam w sobie resztki mojej odwagi, która mi pozostała.
- Zrywam z tobą. - powiedziałam stanowczo i zauważyłam, że przez twarz Adama przebiegła jakaś emocja, ale nie zareagował na to. Nie zabolało go to. Po prostu obrócił się i wziął piwo, a Jake siłą zabrał mnie z jego domu. To był koszmar.
Dopiero w samochodzie zdałam sobie sprawę, co zrobiłam. Zerwałam z Adamem, bo mnie nie kochał. Wszystko pękło. Nie powstrzymywałam łez. Płakałam. On mnie nie kochał, a ja jego tak.
Co się stało z Adamem? Czemu Nina z nim zerwała? Czy chciała tego? Dużo pytań nasuwa się w tej chwili. Wszystko wyjaśni się w kolejnych rozdziałach, na które zapraszam. W. x
Wzięłam głęboki oddech i stanęłam pod drzwiami. Wiedziałam, że jego rodziców nie było, więc jak się upokorzę to tylko przed nim i jego kumplami. Z środka słyszałam, że grają w gry. Odgłosy strzelaniny niosły się po całym domu. Zapukałam. Nic. Drugi raz. Zero reakcji. Nie miałam siły czekać, więc weszłam do środka bez pozwolenia. Jake zawołał, ale dla mnie liczyło się jedno. Znaleźć drania i powiedzieć mu co o nim sądzę. Zajrzałam do kuchni. Nikogo nie było. Skierowałam się do salonu i wtedy natknęłam się na jakiegoś chłopaka.
- Lalunia, co tutaj robisz? - zapytał, próbując mnie złapać za tyłek.
- Trzymaj ręce przy sobie, bo nie ręczę za siebie! - wrzasnęłam.
Podziałało. Ostatni raz zmierzyłam go wzrokiem i wtedy dostrzegłam Nicka.
- Nina? - zapytał, jakby zobaczył ducha.
- Gdzie on jest?! - krzyknęłam.
- Nie ma go. - odparł, a ja przepchnęłam go siłą w głąb pomieszczenia i wtedy zobaczyłam Adama z butelką piwa w dłoni. Siedział na kanapie. Obrócił się w naszą stronę.
- Nie ma go? - uniosłam do góry brwi i spojrzałam znacząco na Nicka, a potem podeszłam do mojego chłopaka.
- Po co tu przyszłaś? - zapytał.
Był wstawiony. Kątem oka zobaczyłam wiele butelek po piwie na podłodze. Mama miała racje.
- By ci coś powiedzieć...
- Słucham. - odstawił butelkę na bok i wstał. Ledwo się trzymał na nogach.
- Jesteś dupkiem! - oplułam go.
Nick podbiegł do niego i go chwycił jakby się bał, że zrobi mi krzywdę. Jednak Adam wciąż stał nieruchomo, słuchając moich wrzasków.
- Jesteś tchórzem! Kłamcą! - krzyczałam.
Nadal stał w milczeniu i słuchał. Na jego twarzy nie widziałam żadnych uczuć. Czułam, że zaraz moja siła ucieknie przez jego obojętność.Gdzie jest ten chłopak, w którym się zakochałam? Gdzie? Zastanawiałam się po co ja tutaj przyszłam. Co i komu chciałam udowodnić? To był zły pomysł.
- Nina, wszystko ok? - usłyszałam głos Jackoba za sobą.
- No tak. Rycerz w zbroi przychodzi na ratunek jak zawsze. - Adam parsknął śmiechem.
- Co cię tak bawi? - zapytałam.
- Ty. - te słowa mnie złamały.
Brunet szczerzył się jak idiota w moim kierunku. Bawiło go to wszystko.
- Dlaczego to robisz? - zapytałam ciszej.
Adam spojrzał na mnie, ale to nie były te same oczy, w których się zakochałam. To nie był mój chłopak.
- Bo nic do ciebie nie czuje. - przyznał z obojętnym wyrazem twarzy, a mnie ugięły się kolana. - Czy możemy skończyć to przesłuchanie? - spojrzał na Jackoba. - Chyba nie chcesz bym wezwał gliny. Mogę oskarżyć was o włamanie. - zaśmiał się.
- Lepiej chodźmy z stąd. - przyjaciel zaczął mnie ciągnąć za rękę, a jak głupia wpatrywałam się w człowieka, którego kochałam.
Dlaczego nie widziałam, kim był? Dlaczego to wszystko się zmieniło? On nic do mnie nie czuł. Przez ten cały czas? Okłamywał mnie? Po co? Nie mogłam tak tego zostawić. Nie chciałam by tym razem to on wygrał. Wyrwałam dłoń, za którą trzymał mnie Jake i stanęłam stabilnie. Zebrałam w sobie resztki mojej odwagi, która mi pozostała.
- Zrywam z tobą. - powiedziałam stanowczo i zauważyłam, że przez twarz Adama przebiegła jakaś emocja, ale nie zareagował na to. Nie zabolało go to. Po prostu obrócił się i wziął piwo, a Jake siłą zabrał mnie z jego domu. To był koszmar.
Dopiero w samochodzie zdałam sobie sprawę, co zrobiłam. Zerwałam z Adamem, bo mnie nie kochał. Wszystko pękło. Nie powstrzymywałam łez. Płakałam. On mnie nie kochał, a ja jego tak.
Co się stało z Adamem? Czemu Nina z nim zerwała? Czy chciała tego? Dużo pytań nasuwa się w tej chwili. Wszystko wyjaśni się w kolejnych rozdziałach, na które zapraszam. W. x
Adam to palant, jak on mógł jej tak prosto powiedzieć, że nic do niej nie czuje? On naprawdę nakłada jakieś maski.Biedna Nina.Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział.
OdpowiedzUsuńLiczę na to, że Adam się otrzasnie i naprawi swoje życie. Wierzę, że Nina postapila właściwie mimo cierpienia jakie sobie zadała. To pomoże Adamowi, a może potem jej samej ;-)? Fragment o maskach pozwala inaczej patrzeć na ludzi i myślę, że zmieni moje podejście do wielu osób. Wierna czytelniczka.
OdpowiedzUsuńCześć :) Serdecznie zapraszam na swojego dopiero co powstającego bloga https://ourdestinationn.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że wpadniesz ;)