Długo myślałam o tym, co wydarzyło się tamtego wieczoru. Ta sytuacja była dziwna. Najpierw najprzystojniejszy chłopak w szkole zaprasza mnie na imprezę. Flitruje ze mną przez wieczór, by na koniec wyrzucić mnie za drzwi. Nie rozumiałam tego. Cały weekend przepłakałam. Chciałam zadzwonić do Emily, jednak nie miałam odwagi. Wszystko było jak we śnie, ale potem bajka prysła. Jak miałam teraz się zachować? Z mieszanymi uczuciami stanęłam przed stołówką. Dużo się zmieniło od czasu, gdy pierwszy raz tam zawitałam. Pomyśleć, że minęły zaledwie 3 dni. Jeszcze raz rozpatrzyłam wszystkie za i przeciw. W końcu podjęłam decyzję, że muszę się dowiedzieć o co w tym wszystkim chodzi. Pewnym krokiem weszłam do środka. Z lekką obawą rozejrzałam się dookoła. Tak jak wtedy, nikt nie zwrócił uwagi na mnie. Jest dobrze. Spojrzałam na stolik, przy którym ostatnio siedziałam. Był pusty. Być może zaraz przyjdą. Usiadłam przy nim i wyciągnęłam śniadanie. Z niecierpliwością wpatrywałam się w drzwi wejściowe, mając nadzieję, że zaraz go zobaczę. Nic z tego. Czas uciekał, a ja wciąż siedziałam sama. W międzyczasie Jacob usiadł na swoje miejsce, nie zwracając na mnie uwagi. Kiedy zaczynałam tracić nadzieję, zobaczyłam Nicka przy automacie z napojami. Uderzał w niego pięścią. Był rozdrażniony. Za nim stał on. Ubrany w czarną marynarkę ze skóry. Uspokajał przyjaciela. Mój oddech ugrzęzł mi w gardle, gdy obrócili się w moim kierunku. Adam nie wyglądał za dobrze, podobnie jak Nick. Obaj mieli oczy podkrążone i blade twarze. Nie rozmawiali ze sobą. Ich spojrzenia były wbite w posadzkę. Byli coraz bliżej mnie. Nagle skręcili i usiedli dwa stoliki za mną. Zdezorientowana spojrzałam za siebie na Adama. Nasze oczy spotkały się na moment. Jego wzrok nie wyrażał niczego. Emocje sięgnęły górę i postanowiłam opuścić stołówkę. Zebrałam swoje rzeczy i ruszyłam przed siebie. Roztargniona wpadałam na ludzi. Wiedziałam, że na mnie patrzy, tym bardziej nie kryłam łez. To wszystko nie miało sensu.
*
Przez następne dni darowałam sobie śniadania w stołówce i spędzałam przerwy tak jak wcześniej. Adama unikałam na korytarzach, chociaż on chyba mnie bardziej. Dopiero pod koniec tygodnia Emily pojawiła się w szkole. I tak nie zamieniłyśmy ze sobą słowa. Czułam się tak jakby każdy udawał, że nic takiego się nie stało.
- Czemu nie było cię w szkole? - zapytałam w końcu, podczas z jednej przerw.
- Musiałam odreagować. - przyznała. Bałam się zapytać "co?".
- Adam coś mówił o tym co się wtedy wydarzyło? - zapytałam z trudem.
Emily spojrzała na mnie znad notatek i czekała aż wyjaśnię jej o czym mówię. Ale ja nie miałam zamiaru jej tłumaczyć. Myślę, że ona wie doskonale o co mi chodzi.
- Nina, - westchnęła. - to była głupia impreza. Wszyscy byliśmy spici. Nikt niczego nie pamięta, więc nie przejmuj się tym tak. - poklepała mnie po plecach.
- Emily, on mnie upokorzył. - przyznałam. - Wyrzucił mnie z imprezy, na którą mnie zaprosił. W dodatku skłamał! - podniosłam głos, na co koleżanki siedzące obok, zareagowały.
- A co miał zrobić? - zaśmiała się. - Ciesz się, bo uratował ci tyłek. - odparła i weszła do klasy na lekcje.
W czasie historii dużo rozmyślałam. Co jeśli ona ma rację? Adam mnie uratował przed Jerrym. Ale może powinien mi to wytłumaczyć? Przeprosić, a nie udawać, że nic się nie stało.
Zamyślona wyszłam z klasy i skierowałam się do toalety. Wtedy zobaczyłam przed sobą biegnącego chłopaka w moim kierunku. Był to Adam. Pociągnął mnie za rękę i zaciągnął do damskiej toalety.
- Kryj mnie. - wysapał i zamknął się w kabinie.
- Co? - zapytałam zdezorientowana.
Wtedy do środka wpadła nauczycielka od biologii. Rozejrzała się dookoła by na samym końcu utkwić swoje spojrzenie na mnie.
- Nino Scor, - nie wiem, dlaczego nauczyciele zwracają się do mnie po imieniu i nazwisku, jakby nie wystarczało im moje imię. - widziałaś tego nicponia, co palił papierosy przy wyjściu na boisko?
Szczęka mi opadła. Adam?
- Nie. - skłamałam. - Cały czas tu byłam i nie widziałam nikogo. - dodałam by go kryć.
Nauczycielka jeszcze raz rozejrzała się po pomieszczeniu. Utkwiła swój wzrok na kabinie, gdzie się skrył Adam. Musiałam mu pomóc, ale jak?
- Wiadomo kto to był? - zapytałam, odwracając uwagę kobiety.
- Nie, ale ta osoba może być pewna, że poniesie srogie konsekwencje swego czynu. - odparła i wyszła.
Odczekałam minutę i zapukałam. Adam otworzył drzwi. Spoglądał na mnie przyjaźnie, tak jak wtedy na imprezie. Poczułam motylki w brzuchu.
- Droga wolna. - odparłam obojętnie.
- Nina... - chwycił mnie za rękę, a ja zadrżałam. Musiał to wyczuć, bo uśmiechnął się. - Dziękuję.
- Lepiej już idź, bo zaraz może wrócić. - powiedziałam.
- Wiem, że jesteś na mnie zła. - przyznał, a ja spojrzałam mu w oczy. - Należą ci się wyjaśnienia. - odparł. Czy on się zarumienił?
Stałam w ciszy, wciąż czując jego dotyk na mojej skórze. Był taki przyjemny.
- Pójdziesz ze mną na ognisko? - zapytał. - Będę tylko ja i Nick. Może pojawi się Emily. Tam ci wszystko wyjaśnię. - uśmiechnął się do mnie.
Czy on znowu mnie zaprosił? Ale dlaczego? Chce mnie znowu upokorzyć?
- Jaką mam pewność, że to nie jest jakaś zasadzka? Ostatnio nasz wspólnie spędzony czas nie wspominam za miło. - przyznałam.
- Obiecuję, że będzie inaczej. - uścisnął moją dłoń.
Kolejny rozdział. Mam wrażenie, że jest trochę chaotyczny, tak jak myśli Niny. Co sądzicie? W.x
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz