- Gdzie jestem? - usłyszałem jej cichy, zachrypnięty głos. Jej wzrok wędrował po całym pokoju, by na samym końcu utknąć na mojej sylwetce. - Panie Ricard? - przestraszona, zakryła się mocniej kołdrą. Widziałem, że niczego raczej nie pamięta. Podrapałem się po głowie. Strasznie niezręczna sytuacja.
- Hej... - mruknąłem i usiadłem z powrotem na fotel. - Jak się spało? - nalałem wody do szklanki i podałem jej. Dziewczyna nieufnie zabrała naczynie, po czym wypiła całą zawartość. Nie dziwiłem jej się. W końcu wypiła całą whisky.
- Co ja tutaj robię? - zapytała. - Czy my coś...? - zrobiła przerażone oczy, a ja zaśmiałem się.
- Chciałabyś. - odparłem półżartem, ale widocznie nie zrozumiała tego. - Wczoraj znalazłem Cię na tarasie kompletnie pijaną. I tak się złożyło, że pozwoliłem ci przespać się u mnie. Ty łóżko, ja fotel.- uśmiechnęła się.
- Bardzo pana przepraszam. To się więcej nie powtórzy. - odparła i zaczęła wstawać powoli z łóżka.
- Chyba ustaliliśmy, że jestem David. - przyznałem. Trochę żałowałem, że nie będę mógł usłyszeć jak wymawia moje nazwisko, ale wczoraj zdałem sobie sprawę, że moje imię wymawia równie seksownie.
- David...- uśmiechnęła się do mnie serdecznie.
- Coś twojego dzwoniło. Pewnie ten koleś co się wczoraj z tobą umówił. - powiedziałem.
Kate sprawdziła szybko telefon i chwyciła się za głowę. Zabrała szpilki i wstała. Próbowała zaścielić łóżko.
- Zostaw. - machnąłem ręką. - Od tego jest pokojówka. - uśmiechnąłem się.
- Dziękuję za wszystko. - powiedziała, podchodząc do drzwi. - Miłego dnia. - zostałem w pokoju sam.
Wesołego Alleluja!
Z okazji Świąt Wielkiej Nocy składam Wam najserdeczniejsze życzenia, a jako mały prezencik ode mnie króciutki rozdział " Sensu Życia". Mam nadzieję, że mieliście równie dobry poranek jak Kate i David. :) Trzymajcie się. W.x
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz