sobota, 2 kwietnia 2016
Zostaw mnie. Kocham Cię. cz.4
Niepewność jest emocją, której każdy się boi. Sprawia, że nie wiesz co masz robić, jak się zachować. Tak właśnie się czułam, stojąc przed moim domem. Nie wiedziałam, czy dobrze robię, ale z drugiej strony dałam mu słowo... Cierpliwie czekałam na Adama i Nicka. Powiedzieli, że po mnie podjadą, a potem pojedziemy nad jezioro. Z tego co się dowiedziałam to Emily miało nie być. Zastanawiałam się dlaczego. Zazwyczaj nie opuszczała takich spotkań. Tym bardziej, że miał tam być Nick. Z jednej strony miałam nadzieję, że Adam mi wyjaśni swoje zachowanie. Z drugiej strony bałam się, że to może być kolejny podstęp. Nie chciałam przeżywać tego jak ostatnio. Za dużo łez wylałam. Ale nie oszukujmy się. Kto by nie chciał się spotkać z chłopakiem swoich marzeń przy ognisku?
Niespodziewanie samochód Nicka podjechał pod mój dom, przerywając moje rozmyślania. Z pojazdu wysiadł Adam i zaprosił mnie do środka. Już nie było ucieczki. Usiadłam z tyłu i ruszyliśmy.
- Gotowa na przygodę? - zapytał Nick, spoglądając na mnie w lusterku.
O czym on myślał? O Boże!
- Spokojnie. - obrócił się jego przyjaciel do mnie. - Nick, nie może się doczekać, bo będzie pływał w jeziorze. - wytłumaczył, a ja się zaśmiałam.
- Ale będzie frajda! - wrzasnął Nick na całe gardło, a ja z Adamem wybuchnęliśmy ze śmiechem.
Po paru minutach znaleźliśmy się na miejscu. Doskonale pamiętałam je z dzieciństwa. To właśnie tutaj przyjeżdżałam z bratem, kiedy byłam młodsza. Kąpaliśmy się i wygłupialiśmy do późnego wieczoru. Wszystko skończyło się, kiedy postanowił opuścić miasto i zacząć dorosłe życie. Mnie też to czeka.
Chłopcy zaczęli rozpakowywać swoje bagaże. Kątem oka spojrzałam na butelki z piwem. Domyślałam się, że bez tego się nie obędzie. Przymknęłam na to oko i zajęłam się przygotowywaniem jedzenia. W tym czasie Nick z Adamem o czymś żywo dyskutowali. Nie słyszałam o czym. Po chwili obaj znaleźli się obok mnie.
- Kochani, trzeba nazbierać drewna na opał. - Nick zaklaskał w dłonie i puścił mi oczko.
- A ty co będziesz robił? - zapytał Adam.
- Przywiozłem was tutaj? - zapytał, rozsiadając się na jedynym krześle.
- Gdybym wiedział, że tak będziesz stawiał sprawę, to bym sam to zrobił. - Adam szturchnął go za mocno, przez co Nick spadł na ziemię. Zapowiadała się kłótnia. Odłożyłam wszystko na bok i zaczęłam iść w stronę lasu. Za moimi plecami nastała cisza. - Nina! Dokąd idziesz? - zawołał Adam.
- Ktoś musi nazbierać drewna dopóki jest jasno, a domyślam się, że jeszcze trochę potrwa wasza kłótnia... - wzruszyłam ramionami i ruszyłam dalej.
- Czekaj! - usłyszałam ponownie głos Adama.
Po paru sekundach znalazł się przy mnie. Nick pozostał nad brzegiem.
- Nie boisz się sama chodzić po lasie? - zapytał, gdy zaczęliśmy zbierać patyki.
- Znam tę okolicę i wiem, że nic mi tu nie grozi. - odparłam.
Nie miałam zielonego pojęcia skąd ta pewność siebie u mnie się znalazła, a tym bardziej ten dystans do tego, że z nim rozmawiam. Gdyby mi ktoś powiedział, że kiedyś będę zbierała drewno z Adamem w lesie, to bym go wyśmiała. Ja? Nieśmiała dziewczyna, która bała się przekroczyć próg stołówki, by nie być wyśmianą. Niemożliwe.
Chłopak zaczął zadawać mi różne pytania, a ja z chęcią na nie odpowiadałam. Z czasem zamieniliśmy się rolami. Humor mi dopisywał. Być może przyczyniło się do tego słońce. Adam był bardzo pomocny. Wytrwale układał zebrane gałązki w jedno miejsce. I takim sposobem ułożyliśmy stos drewna i mogliśmy go podpalić.
Woda w jeziorze była dzisiaj bardzo spokojna. Słońce chyliło się ku zachodowi, a my piekliśmy kiełbaski. Nick pił piwo. Rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym. Wygłupialiśmy się, a ja zauważyłam, że coś się zmieniło. Przestałam się bać. Czy to był plus?
- Już czas! - niespodziewanie Nick krzyknął i zaczął się rozbierać.
Szybko odwróciłam wzrok, bojąc się, że mogę zobaczyć za dużo, czego nie chciałam. Całe szczęście Nick zostawił na sobie bokserki.
- Nie myślisz, że nie powinien w takim stanie pływać? - zapytałam Adama, który siedział obok mnie na piasku.
- Nie martw się. Nick wielokrotnie pływał w gorszym stanie. Alkohol sprawia, że jest większa adrenalina, czyli ma większą frajdę. - podsumował.
Nadal nie byłam przekonana. Z lekkim przerażeniem spoglądałam na kolegę, który wskakiwał do wody, wydając z siebie głośne krzyki. Adam zaśmiał się sam do siebie. Spojrzałam na niego. Jak to możliwe, że siedział tak blisko mnie i to jeszcze w takim uroczym miejscu?
- Mamy go z głowy na co najmniej godzinę. - zwrócił się do mnie, odkładając piwo na bok. Kiedy zaczął je pić? Musiało mi to umknąć. Ale czy to ważne? - Chyba nadeszła pora by cię przeprosić. - spuścił wzrok.
Przyglądałam mu się z lekką niepewnością. Czy on grał? Czy udawał niewinnego? Nie wydawało mi się.
- Nie powinienem cię tak traktować. Wiem, jak to mogło wyglądać z twojej strony. Najpierw cię zapraszam, a potem odsyłam do domu. Ale nie mogłem inaczej. - chwycił moją dłoń. - Jerry nie jest typem, któremu się odmawia. Tak po prostu było lepiej. - przyznał.
- Mogłeś mi to wytłumaczyć, a nie mnie unikać! - podniosłam ton głosu, wyrywając swoją rękę. - Wiesz jak się czułam? - zapytałam. Skąd tyle u mnie złości?
- Bałem się. - spojrzał na jezioro.
- Czego? - zapytałam, czekając nerwowo na jego odpowiedź.
- Że po tym wszystkim nie będziesz chciała mnie znać.
- Dobrze myślałeś. - nie wiem czemu na moich ustach pojawił się uśmiech.
- Pewnie uważasz mnie za tchórza. - zaczął w rękach łamać patyki.
Czy nim był? Sama nie wiedziałam. W mojej głowie pojawiły się słowa Emily, która twierdziła, że w pewnym sensie mnie ochronił. Może miała rację?
- Ważne, że w porę zrozumiałeś swój błąd. - westchnęłam. Nie chciałam widzieć już więcej jego w takim stanie. To był zupełnie inny Adam niż ten, którego widziałam na co dzień.
Niespodziewanie zwrócił się ku mnie. Uśmiechnął się do mnie delikatnie i wyciągnął dłoń. Nie za bardzo wiedziałam co to ma oznaczać, więc czekałam na jego kolejny ruch.
- Przyjaźń? - zapytał.
Spojrzałam na jego rękę. Może warto by było zacząć od nowa? Niepewnie uścisnęłam jego dłoń. A więc od teraz byliśmy przyjaciółmi.
- Teraz nie pozbędziesz się mnie tak łatwo. - zaśmiał się.
- Z tego co pamiętam, to ty, się ostatnio mnie pozbyłeś. Nie ja. - pokazałam mu język.
- To było co innego. - przyznał i pokazał palcem na Nicka, przebywającego w wodzie. - On nie może się mnie pozbyć od dobrych paru lat. Ciebie też to czeka. - zaśmialiśmy się oboje.
W tej jednej chwili, w mojej głowie pojawiło się pytanie: "dlaczego ja?"
Dlaczego ona? Jak myślicie? W.x
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz