piątek, 29 kwietnia 2016

Ostatni dzień



Często w naszym życiu coś się zaczyna. Może to być nowy rozdział, nowa szkoła, nowa relacja z inną osobą, związek itd. Nasze narodziny są początkiem nas samych. Jednak za każdym początkiem kryje się koniec. Mamy świadomość, że prędzej czy później to co się zaczęło, dobiegnie do końca. Nie możemy tego zatrzymać, bo to jest niewykonalne. To od nas zależy jak to pożegnanie będzie wyglądać...
*
Dochodziła 7:00 rano, a ja wciąż bezczynnie leżałam w łóżku. Wpatrywałam się w jeden punkt. Miałam nadzieję, że mój budzik nie zadzwoni. Nie chciałam tego dnia. Nie znosiłam pożegnań.
- Sue! Wyłącz to. - moja siostra uderzała dłonią w ścianę.
Odczekałam chwilę i wyłączyłam alarm. Przetarłam ręką twarz i spojrzałam przed siebie. Na wieszaku wisiał mój strój galowy. Ładnie wyprasowany przez moją mamę. To dzisiaj był ten ostatni dzień.
- Sue! Śniadanie. - mama zapukała.
3,2,1 ... Wstałam i zaczęłam się szykować. Rozczesałam włosy i zrobiłam makijaż. Gdy miałam już iść do kuchni, przystanęłam przy zdjęciu z Tomem. Doskonale pamiętam jak Luke, nasz przyjaciel, je zrobił. To było zeszłoroczne zakończenie roku szkolnego. Śmialiśmy się i wygłupialiśmy jak nigdy dotąd. A przecież to było nasze pożegnanie... Od tamtego czasu wszystko się zmieniło. Oderwałam się od wspomnień i wyszłam z pokoju.
W kuchni czekało na mnie śniadanie. Kanapki z serem i do tego kawa. Nic innego nie przechodziło mi przez gardło. Cała ja. Usiadłam i obserwowałam innych domowników. Byli zabiegani jak zwykle. Mama szykowała się do pracy. Jak zawsze jej włosy były w nieładzie. Tata już dawno wyszedł z domu. A moja kochana siostrzyczka jeszcze leżała sobie w łóżeczku. Pozazdrościć.
- Na pewno nie chcesz bym tam poszła z tobą? - niespodziewanie mama stanęła nade mną i wpatrywała się we mnie czule.
- Kończę liceum. To nic wielkiego. - wzruszyłam ramionami.
- Ten rok był dla ciebie ciężki i chcę być przy tobie. - odparła.
- Wiem. - westchnęłam.
Zaczęłam mieszać łyżką w misce z płatkami. Ten rok był jednym z najgorszych. Wszyscy o tym wiedzieli.
- On tam będzie? - zapytała.
- Tom? - podniosłam swój wzrok.
- Tak. - przytaknęła.
Zazwyczaj nie poruszała tematu mojego chłopaka. Unikała go jak ognia. Może dlatego, że nie zaliczał się do grona wymarzonych chłopców dla swojej córeczki. Mama była szczęśliwa, że Tom wyjechał się z Polski. Miała nadzieję, że nie powróci. Dlaczego dzisiaj zapytała o niego?
Czułam, że chciała o czymś mi powiedzieć. Zapewne o tym, że powinnam unikać takich chłopaków jak Tom, bo oni są bardzo niebezpieczni. Całe szczęście, że mój telefon zaczął dzwonić. Zerwałam się i pobiegłam po niego.
- Lisa? - zapytałam.
- Idziesz?
- Nie mam wyboru. - odparłam i spojrzałam na drzwi.
- Czekam na ciebie. - przyznała.
Rozłączyłam się i szybko dokończyłam przygotowania. Zabrałam wszystko co było potrzebne. Przed domem czekała już moja przyjaciółka. Z Lisą przyjaźniłyśmy się od dziecka. Nie miałam przed nią żadnych tajemnic. Wiedziała jak bardzo kocham Toma i jak za nim tęsknię. Potrafiła mnie wspierać jak nikt inny. Nie zrezygnowałabym z niej nigdy w życiu.
- No no, Sue. - pokiwała z uznaniem. - Dobrze wyglądasz. - przyznała z uśmiechem.
- Dzięki. - odparłam.
Szłyśmy powoli, ponieważ moje szpilki nie pozwalały mi na szybsze ruchy.
- Odzywał się? - zapytała niespodziewanie.
- Nie. - posmutniałam.
Tom nie był osobą, która odzywa się codziennie. Zazwyczaj robił to raz na tydzień.
- Nie martw się. Pewnie ci pogratuluje później. - poklepała mnie.
- Być może. - westchnęłam.
Doszłyśmy do szkoły. Kto by pomyślał, że po raz ostatni przekroczę próg tego budynku jako uczennica. Dziwne uczucie. Minęłyśmy grono nauczycieli, a potem skierowałyśmy się do auli.
Sala była pełna. Wypatrzyłyśmy dwa wolne miejsca. Grupka uczniów spojrzała na mnie wymownie. Dobrze wiedziałam, dlaczego to zrobili. Byłam do tego przyzwyczajona. Zadając się z Tomem, nie mogłam uniknąć plotek. Udając, że mnie to nie ruszyło, usiadłam .Jednak czułam się tak niepewnie. Po raz pierwszy od dłuższego czasu. Świadomość, że go tutaj nie ma, przytłaczała mnie.
I zaczęło się... Dyrektorka wygłosiła swoją przemowę. Nie różniła się ona od tych z poprzednich lat. Rozejrzałam się wokół siebie. Ludzie szeptali między sobą, inni popłakiwali, a jeszcze inni po prostu się głupio szczerzyli, przeklinając w duchu tą szkołę. Potem nastąpiła ta wyczekiwana chwila... Zaczęli wyczytywać kto dostał wyróżnienia. Padło moje nazwisko. Ze strachem wstałam i poszłam na środek. Nogi miałam jak z waty. W dodatku szpilki nie pomagały mi utrzymać równowagi. Obejrzałam się do tyłu. Nie było go. Przecież jest w Londynie. Stanęłam na środku. Przy drzwiach zrobiło się małe zamieszanie, ale nie zwracałam na to uwagi. Pewnie ktoś zabłądził czy coś. Próbowałam złapać oddech. Nie lubiłam tego rodzaju uroczystości, gdy wszyscy się na ciebie gapią. Po co to? Dyrektorka przeczytała moje nazwisko ponownie. Uścisnęła moją dłoń i wtedy usłyszałam głośne brawa i krzyki.
- Brawo! To moja dziewczyna! - Tom wrzeszczał w niebo głosy. Jak to możliwe? To mi się śni? On tutaj jest? Zamurowało mnie. Spojrzałam na reakcję niektórych uczniów. Ich miny były nie do opisania, a nie wspomnę o nauczycielach. Każdy myślał, że zerwaliśmy. Dlaczego? Bo byliśmy przeciwieństwami. Ja byłam "good girl", a on "bad boy". Sprzeczności, które się wykluczały.
Usiadłam z powrotem na miejsce. Starałam się nie myśleć, co przed chwilą zaszło. Dalsza część uroczystości nie trwała długo. Czas płynął bardzo szybko.
- Hej. - poczułam pocałunek w policzek.
- Tom? Co tutaj robisz? Nie jesteś w Londynie? - zapytałam. Milion pytań wylewało się z moich ust.
- Nie mógłbym przegapić tego wydarzenia. - włożył kosmyk włosów za moje ucho.
- Zrobiłeś niezłe show. - zaśmiałam się.
- W końcu takiego mnie zapamiętali, co nie? - zaśmiał się.
Boże jak on nieziemsko wyglądał w garniturze. Nic się nie zmienił. No może skrócił włosy.
- Wiesz, co dzisiaj jest za dzień? - zapytał, rozglądając się po sali.
Większość uczniów żegnało się ze swoimi znajomymi. Kto wie kiedy się zobaczą? Te łzy były szczere. Dla niektórych to koniec pewnego etapu.
- Dzień pożegnań? - spojrzałam w jego oczy.
- Nie widzę byś płakała. - dotknął mojego policzka.
- Bo jesteś przy mnie. - przyznałam.
- Dla ciebie to nie jest dzień pożegnań. - przyznał. - Bo ty się nie żegnasz. Ty zaczynasz nowy rozdział w życiu. - objął mnie ramieniem.
- Gdybyś nie przyjechał, to byłby dla mnie "ostatni dzień". - przyznałam.
- Wyobrażałaś sobie, że tak będzie wyglądał ? - zapytał.
- Nie.Tylko w moich snach.
Kątem oka spojrzałam na Lisę. Przytulała wszystkie swoje koleżanki po kolei. Łza zakręciła mi się w oku. Wszystko ulegnie zmianie. Czy tego chcemy czy nie.
- Pamiętasz co się stało podczas zeszłorocznego zakończenia? - uśmiechnął się chytrze.
- Oh Tom... - zaśmiałam się, kiedy w mojej głowie pojawiło się wspomnienie tamtej niezapomnianej chwili...

Hello :) Może dla większości z Was to opowiadanie może nie mieć większego sensu. Powiem Wam, że jak je przeczytałam, to stwierdziłam, że jest słabe. Ale jedna rzecz mi się tutaj podoba: przekonanie, że pożegnanie może stać się nowym rozdziałem. Mam nadzieję, że dzisiejszy dzień dla kochanych maturzystów był udany. I, że te pożegnania będą tylko chwilowe. W.x

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz