- Matma. Dzisiaj po szkole? - zapytał Jacob, przystając na moment przy moim stoliku w stołówce.
Mój stolik? No właśnie. Kiedyś nie przyszłabym tutaj, bo nie miałam czego tutaj szukać. A teraz?
- Pewnie. - odparłam, zerkając na drzwi. Powinien już tu być.
- To do zobaczenia. - Jake puścił mi oczko i poszedł do swoich kumpli.
Natomiast ja cierpliwie czekałam. Jak zawsze się spóźniał! Rozpakowałam moją kanapkę i wtedy Adam pojawił się obok mnie. Uśmiechnęłam się przyjaźnie. Wyglądał dzisiaj nieziemsko w tej białej koszuli. Powinien ją nosić częściej. Szybko oderwałam swój wzrok od niego, by przypadkiem czegoś nie zaczął podejrzewać.
- Z czym masz? - zapytał, podsuwając mi herbatę.
- Z tym co zawsze. - odparłam.
- Ser, na to sałata i małe pomidorki koktajlowe. Jak ja cię znam, Nino Scor... - zaśmiał się, a ja mu zawtórowałam.
- A ty jak zawsze Cola. - pokazałam na butelkę, którą trzymał w swojej dłoni.
- Jak ty mnie znasz... - wzruszył ramionami.
Rzeczywiście w ciągu miesiąca poznaliśmy siebie lepiej niż w ciągu ostatnich trzech lat naszej edukacji. Każdego dnia czułam, że wiem coraz więcej, ale z drugiej pozostawały sprawy, o których nikt nie chciał wspominać...
- Czemu dzisiaj tak elegancko? - zapytałam.
Jego koszula przyprawiała mnie o zawał serca. Nie mogłam się powstrzymać by na niego nie zerkać.
- Po szkole idę na rozmowę o pracę. - wyszczerzył zęby.
- Ooo. - westchnęłam. - Nie mówiłeś mi o tym.
- Bo nie chciałem zapeszać. - pocieszył mnie.
Obok naszego stolika przeszła Emily. Zarzuciła włosami i usiadła przy Meghan po drugiej stronie stołówki. Pokręciłam głową. A więc tak to będzie teraz wyglądać? Adam także zauważył jej zachowanie i uśmiechnął się do mnie blado. On też nie miał łatwo.
- Nick się do ciebie odezwał? - zapytałam cicho.
- Nie. - odparł smutno. - A ona? - pokazał wzrokiem na stolik Emily.
- Widzisz jak to wygląda. Nic się nie zmieniło.
Próbowałam z nią porozmawiać wiele razy, ale była uparta. Stwierdziła, że trzymałam stronę Nicka. Czy ja jakąś stronę trzymałam?
- Co robisz po szkole? - zapytał, chcąc zmienić temat.
- Matma. - rozłożyłam ręce.
- Nie podoba mi się to, że się z nim tak często spotykasz. - pokazał wzrokiem na Jacoba.
- Zazdrosny? - zaśmiałam się.
- Nie. - spuścił wzrok.
Dobrze wiedziałam o co mu chodziło. Jacob i Adam byli mocno skłóceni, ale nie wiedziałam o co poszło. Żaden z nich nie chciał mi o tym powiedzieć. Wielokrotnie próbowałam ich namówić by mi powiedzieli, ale nie wychodziło mi to za dobrze. Trzymali język za zębami.
- Ja bym cię mógł trochę pouczyć. - zaproponował. - Jestem całkiem w tym dobry... - zaczął tłumaczyć.
Adam mi proponuje korki? Spojrzałam na Jacoba. Przecież nie mogłam teraz zrezygnować ot tak, bo chcę by mnie uczył chłopak, w którym się podkochuję. To by było żałosne.
- Dziękuję Adam, ale na ten moment Jacob jest dobrym korepetytorem i nie chcę tego zmieniać.
Brunet pokiwał głową. Pewnie spodziewał się takiej odpowiedzi.
Zadzwonił dzwonek i zerwaliśmy się z miejsc. Chłopak odprowadził mnie pod klasę i pożegnał się. Dalszą część dnia musiałam spędzić sama.
*
- Całkiem niezłe są te ciasteczka. - Jake zaczął pochłaniać niezliczone ich ilości.
- Specjalnie dla ciebie je upiekłam. - przyznałam.
- Już myślałem, że dla Adama. - puścił mi oczko i dostał zeszytem w głowę.
- Nie wiem, dlaczego jesteście tacy zazdrośni. Jak nie jeden, to drugi. Można oszaleć. - spojrzałam na przyjaciela wymownie.
- Spotykacie się. To była tylko uwaga. - odparł.
- Nie spotykamy! - krzyknęłam.
- Codziennie u ciebie jest. Na każdej przerwie ze sobą przebywacie. Tylko mi nie mów, że do niego nic nie czujesz? - zaśmiał się, a ja poczułam, że się rumienię. Czy to pierwszy raz?
Próbowałam coś powiedzieć, ale jego spostrzeżenia były trafne. Oczywiście, że coś czułam. To prawda, że razem spędzaliśmy dużo czasu. Ale miałam wrażenie, że Adamowi tu bardziej chodziło o przyjaźń niż coś więcej.
- Przepraszam. - przyznał, drapiąc się po głowie.
Spojrzałam na niego. Nie wiedziałam co mam zrobić ani powiedzieć. Nie pierwszy raz mnie przejrzał.
- Po prostu nie lubię, gdy z nim przebywasz tyle czasu. - westchnął.
- Zabawne, bo to samo mi on dzisiaj powiedział o tobie. - przyznałam.
- Co powiedział? - zapytał.Poczułam, że atmosfera się zmieniła. Z zaciekawieniem obserwowałam Jacoba, który z niepewnością spoglądał w moje oczy. On się czegoś obawiał.
- Nic. - odparłam.
Jake obrócił się i zajął się kolejnymi zadaniami. Natomiast ja ciągle stałam w jednym miejscu, próbując zrozumieć to wszystko. Czego Jacob się bał?
- Jake? - zapytałam.
- Tak? - oderwał się od zadania.
- Powiedz mi, dlaczego nie jesteście już przyjaciółmi. Chcę to wiedzieć.
- Oołłoł ... - wydusił z siebie. - To nie jest odpowiedni moment na tą historię. - dodał.
- A kiedy będzie? - zapytałam.
- Wtedy, gdy ci ją sam wyzna. - pokiwał głową.
- Czyli nigdy. - westchnęłam.
- Wydaje mi się, że za bardzo o nim myślisz. - zaśmiał się.
- Próbuję zrozumieć, dlaczego siebie nienawidzicie. - powiedziałam stanowczo.
Chłopak zamarł, a ja poczułam się jak skończona kretynka. Musiało go to zaboleć. Nie powinnam tak powiedzieć. Powinnam cierpliwie poczekać, a nie naciskać.
- Przepraszam. - dodałam szybko.
- Nina... - zaczął, ale mój telefon mu przerwał.
Spojrzałam na ekran. Był to Adam. Zrobiłam kwaśną minę. Co Jake chciał mi powiedzieć?
- Odbierz. Pójdę zrobić herbatę. - odparł i wyszedł z pokoju.
- Tak słucham?
- Nina! Udało mi się. Mam pracę! - krzyczał jak oszalały.
- Gratulacje! - poczułam, że jego szczęście także się mnie udziela.
- Musimy to oblać! - powiedział. - Będę po ciebie za 15 min. Przyda nam się impreza.
Bardzo chciałam z nim iść, ale za dwa dni miałam zaliczenie. Zostało mi jeszcze wiele do zrobienia.
- Przepraszam, ale nie mogę. - sama nie wierzyłam w moje słowa.
- Ale dlaczego? - poczułam rozczarowanie w jego głosie.
- Matematyka. Mam niedługo zaliczenie. - przyznałam.
Zapanowała cisza. Spojrzałam czy się przypadkiem nie rozłączył. Połączenie nadal trwało.
- Rozumiem. - powiedział z powagą.
- Przepraszam.
- Nie masz za co. - próbował mnie pocieszyć. - Jeszcze sobie to odbijemy. Miłej nauki.
- Baw się dobrze. - powiedziałam z wymuszonym entuzjazmem.
Najchętniej poszłabym z nim. Dawno nie tańczyłam. Przydałby mi się taki relaks.
- Proszę. - Jake podał mi kubek z herbatą.
- Dzięki.
Przyjaciel usiadł naprzeciwko mnie i przyglądał mi się uważnie. O nic nie pytał. Tak jakby wiedział o czym przed chwilą rozmawiałam z Adamem przez telefon. Podsłuchiwał?
Napiłam się gorącego napoju. Jake pamiętał o mojej ulubionej herbacie malinowej. Cały on.
- Kochasz go. - powiedział, a ja oderwałam kubek od swoich ust. Spojrzałam na niego. - Nie musisz mi tego mówić. Ja to widzę po twoich oczach. - przyznał. - Ale uważaj na niego, okay? - poprosił.
Ciągle byłam jeszcze w szoku. Zdołałam tylko pokiwać głową. Czemu mnie o to prosił?
- A teraz wracajmy do nauki. - zaproponował.
Hello :) Matury trwają i mało czasu na pisanie. Ale z okazji moich urodzin zostawiam Wam kolejną część "Zostaw mnie. Kocham Cię." Miłego czytania. W.x
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz