środa, 11 maja 2016

Zostaw mnie. Kocham Cię. cz.11

Pierwszy raz byłam w takim miejscu. Tego nie da się opisać słowami. Klub znajdował się na poza miastem. Podczas jazdy żałowałam, że się zgodziłam. Co chwilę naciągałam moją sukienkę za kolana. Czemu akurat tą musiałam ubrać? Przed wejściem był tłum ludzi. Większość znałam z widzenia, ale i tak nie czułam się komfortowo. Ludzie niecierpliwili się i kłócili. Ktoś zaczął napierać na mnie swoim ciałem, gdy staliśmy w kolejce. Bałam się obrócić, dlatego kurczowo chwyciłam się ręki Jacoba. Ten jakby zrozumiał o co chodzi i zainterweniował.
- Nie masz nic przeciwko? - zapytałam, pokazując wzrokiem na nasze splecione dłonie.
- Nie. - odparł z uśmiechem.
Całe szczęście kolejka przesuwała się w szybkim tempie. Po chwili weszliśmy do środka. A tam doznałam kolejnego szoku. Przede mną "morze ciał", które kołysało się w rytmie muzyki. Stanęłam jak wryta i próbowałam zrozumieć co się tutaj dzieje. To było zbyt trudne. Nagle Jake pociągnął mnie w głąb sali. Trzymał mnie mocno za rękę, gdy zaczęliśmy przeciskać się przez tłum. Następnie zajęliśmy wolną lożę.
- Zaraz wracam. - uśmiechnął się do mnie.
Miałam nadzieję, że tym razem wróci. Kiedy byłam u Adama zostawił mnie. Błagałam by tym razem nie były to puste słowa.
Zaczęłam spoglądać na ludzi wokół mnie. Kto by pomyślał, że są oni w moim wieku? Nerwowo poprawiłam sukienkę. Sprawdziłam telefon. Od Adama żadnej wiadomości. Gdzie on jest?
- Jestem już. - Jacob powrócił, a ja poczułam ulgę. Przy nim stał jakiś chłopak. Uśmiechnął się na mój widok. - To Billy, organizator imprezy.
- Siemka. - podał mi dłoń i usiadł obok mnie.
- Dzięki za zaproszenie. - odparł przyjaciel, przesuwając drinka w moją stronę.
- Luzik. Nie spodziewałem się, że przyprowadzisz taką ... - zawiesił się. - miłą pannę. - dokończył.
Bałam się, że powie cnotkę. Na szczęście tak się nie stało.
- Nina jest moją przyjaciółką i rzeczywiście jest bardzo ładna. - szturchnął mnie.
- Bez przesady. - poczułam, że zaczynam się rumienić.
Impreza dopiero się rozkręcała. Coraz więcej gości pojawiało się na parkiecie, a my z Jacobem po prostu rozmawialiśmy. Muszę przyznać, że drinki, które zamawiał były w sam raz. Nigdy wcześniej nie miałam okazji ich spróbować.
- Zatańczymy? - zapytał.
Pokręciłam przecząco głową. Szczerze powiedziawszy to przerażał mnie ten tłum.
- Oh Nina. - zaśmiał się i zaczął mnie ciągnąć na parkiet.
- Ale Jake! - próbowałam dać mu do zrozumienia, że to nie jest dobry pomysł.
W końcu znaleźliśmy się między ludźmi. Rozejrzałam się. Co chwila ktoś trącał mnie swoim ciałem. Wszyscy byli jak w transie. Trochę przerażające, co nie?
- Co teraz? - nachyliłam się ku przyjacielowi.
- Po prostu tańcz! - krzyknął i zaczął wykonywać dziwne ruchy.
Zaśmiałam się. Pierwszy raz widziałam mojego przyjaciela w takiej sytuacji. Był całkowicie wyluzowany, co się nierzadko zdarzało. Miałam ochotę zrobić mu zdjęcie bądź nagrać filmik, ale telefon zostawiłam w loży. Telefon! Zmieszana i zdenerwowana zaczęłam iść w kierunku naszej miejscówki. Jake podążał za mną. Kiedy w końcu dotarłam, od razu go sprawdziłam. Zero wiadomości. Lekko zirytowana poprosiłam o kolejnego drinka.
Dwie godziny później....
Billy przysiadł się do naszego stolika i zaczął nas zabawiać. Nie spodziewałam się, że ten chłopak będzie taki rozrywkowy. Jednak nadal nie potrafiłam się skupić. Ciągle myślałam o Adamie i o tym wszystkim. Nagle zauważyłam dziewczynę. Przykuła moją uwagę, ponieważ nigdy nie widziałam tak pięknej kobiety. Jej blond włosy opadały na jej czarną, skórzaną kurtkę. Na nogach miała wysokie szpilki, których nigdy w życiu bym nie założyła. Nie potrafiłam oderwać od niej wzroku. Musiałam wiedzieć kim ona jest.
- Kto to? - zapytałam, przerywając rozmowę Billemu i Jacobowi.
Chłopcy spojrzeli na dziewczynę. Jake zakaszlał.
- Laura. - odparł Billy.
- Była Adama. - dodał Jacob. Spojrzałam na niego z niedowierzaniem. To jest jego ex?
- Stare info. - Billy pokręcił głową, a ja poczułam, że serce zaczyna przyspieszać.
- Co? - zapytałam.
- Wrócili do siebie. - wzruszył ramionami. - To była kwestia czasu. - dodał.
Spojrzałam na nią. Przecież była chodzącym ideałem. Kto by się jej nie oparł? No nikt.
- Adam to palant. - odparł Jake, a ja nie miałam siły by zaprzeczyć. Może miał rację?
- Raczej gość, który umie o siebie zadbać. - sprostował Billy.
- Co masz na myśli? - zapytałam.
- Ich rozstanie źle wpłynęło na jego reputację. W dodatku Jerry na niego naciskał.
- Jerry, ten Jerry? - zapytałam, spoglądając na Jacoba. Milczał jak grób.
- Jerry to brat Laury. Skąd ty się wzięłaś dziewczyno skoro podstawowych faktów nie znasz? - zaśmiał się Billy.
Chciałam mu powiedzieć jakąś wymówkę, ale w porę zorientowałam się, że obaj zmienili temat rozmowy. Jak to chłopcy zajęli się samochodami.
Wzrokiem zaczęłam szukać Laury. Ona rzeczywiście jest siostrą Jerrego? Najgroźniejszego chłopaka w mieście? Nie mogłam w to uwierzyć. W gardle poczułam suchość, a na naszym stoliku nie było już nic do picia. Postanowiłam to zmienić. Odważnym krokiem zaczęłam zmierzać w kierunku baru. Kiedy w końcu się przepchałam, musiałam powiedzieć co chcę. A ja nie znałam się na tym.
- Mohito dla niej. - usłyszałam kobiecy głos obok siebie. Obróciłam się i ujrzałam Laurę we własnej osobie. Przełknęłam ślinę.
- Nie często bywasz na takich imprezach, co nie? - uśmiechnęła się do mnie, mieszając słomką.
Pokręciłam głową. Nie potrafiłam wypowiedzieć żadnego słowa. Jej oczy zahipnotyzowały mnie.
- Laura. - podała mi dłoń, którą po chwili uścisnęłam.
- Nina. - wydusiłam z siebie. - Dziękuję za drinka.
- Spoko. Następnym razem będziesz wiedziała co zamówić. - mrugnęła do mnie i obróciła się do mężczyzny obok.
Lekko zszokowana obróciłam się z drinkiem w dłoni. Zamierzałam go donieść bezpiecznie do loży. Bacznie obserwując szklankę, szłam przed siebie. Uważałam na każdego. Co jakiś czas spoglądałam przed siebie, by zobaczyć czy ktoś przypadkiem na mnie nie wpadnie.Czułam, że jestem blisko. Podniosłam wzrok i zamarłam. Serce przyspieszyło. Jego szare tęczówki przeszyły mnie na wylot. Obserwował mój każdy ruch. Jego usta były zaciśnięte w wąską linię. Był wkurzony. Udałam, że go nie widzę i zaczęłam dalej iść w kierunku mojej loży. Całe szczęście dotarłam na miejsce. Jak gdyby nic dosiadałam się do chłopaków. Spróbowałam drinka. Dobry. Mój wzrok powędrował tam, gdzie przed chwilą go widziałam, ale już go nie było. Przechyliłam mocniej szklankę. Widać, że Adam ma się dobrze...
*
- Czemu nie chcesz tańczyć? - zapytał Billy, próbując po raz setny namówić mnie na taniec.
- Bo nie umiem. - odparłam, biorąc do ręki kolejną szklankę.
- Nie, to nie. - zaśmiał się i poszedł z Jacobem na parkiet.
Zostałam w loży sama. Obok mnie leżało wiele pustych naczyń, które większość ja sama opróżniłam. Nie wiedziałam, która jest godzina. Nie miałam ochoty tego wiedzieć. Chciałam o wszystkim zapomnieć. Spojrzałam na loże, która znajdowała się naprzeciwko mojej. Laura zabawiała towarzystwo. Obok niej siedział Adam. Jego spojrzenie było skierowane w moją stronę. Poczułam się nieswojo. Jeszcze nigdy tak na mnie nie patrzył. Wyczuwałam u niego złość. Próbowałam go ignorować, ale nie potrafiłam. Postanowiłam dołączyć do chłopaków.
Moje nogi były jak z waty. Nie dziwiłam się im. Tyle drinków... Ani Jake, ani Billego nigdzie nie było. Zmęczona usiadłam się przy barze. Zamówiłam butelkę piwa. Coś dla odmiany. Obok mnie siedział jakiś chłopak. Wyglądał na przyzwoitego.
- Co taka grzeczna dziewczyna robi w takim miejscu? - zaśmiał się, przechylając kieliszek w stronę ust. Czemu każdy brał mnie za taką?
- Nie jestem grzeczną dziewczyną. - odparłam i chciałam się z nim kłócić, kiedy usłyszałam za sobą dobrze znany mi głos.
- Cześć Joe, pozwolisz, że zajmę się tą damą? - głos Adama był inny niż zwykle. Chłopak zaśmiał się i obrócił się w innym kierunku.
- Potrafię się sama zająć sobą! - krzyknęłam mu prosto w twarz i pobiegłam na parkiet.
Wmieszałam się w tłum i zaczęłam tańczyć. Nie wiedziałam czy dobrze robię. Nie miałam nad tym wszystkim kontroli. Niespodziewanie ktoś chwycił mnie za dłoń. Nie znałam tego gościa, ale wydawał się miły. Już chciałam się do niego obrócić, gdy znowu usłyszałam ten głos.
- Spadaj od niej!
Nieznajomy posłusznie zostawił moją dłoń i zniknął w tłumie. Obok mnie stanął Adam. Spojrzałam na niego i nie czekając na jego reakcję zaczęłam tańczyć.
- Gdzie jest Jacob? - zapytał.
- Nie wiem. - odparłam, nie przerywając.
Czułam, że irytuję go tym zachowaniem. Z drugiej strony nigdy nie miałam okazji widzieć Adama w tym wcieleniu. Nagle chwycił moją dłoń i pociągnął mnie w stronę wyjścia. Nie szarpałam się, bo nie miałam siły. Alkohol zamieszał mi w głowie.
- Gdzie idziemy? - zapytałam, gdy poczułam świeże powietrze.
- Do domu. - odparł, odprowadzając mnie do jego wozu.
- Ale ja nie chcę. - zaczęłam mamrotać, a on wywrócił oczami.
Usiadałam na miejscu pasażera. Zaczęłam się śmiać sama do siebie. Adam usiadł na miejscu kierowcy.
- Chyba czegoś zapomniałam. - odparłam, nie przestając się śmiać.
- Czego? - zapytał, spoglądając na mnie.
- Każda dziewczyna ma ze sobą torebkę, co nie? A ja jej nie mam tutaj. - zaśmiałam się ponownie i gdy chciałam coś jeszcze powiedzieć, on opuścił samochód i wrócił na salę. Nie minęła minuta, a już był z powrotem.
- Dziękuję. - odparłam.
Odpalił silnik i ruszył. W samochodzie panowała cisza. Zaczynałam się go bać.
- Po co tutaj przyszłaś? - zapytał surowo.
- Jake mnie tu zabrał. - przyznałam, a on pokiwał głową.
Czekałam na jego komentarz, ale nie pojawił się.
- Nie powinieneś prowadzić. - powiedziałam, a on uniósł do góry brew.
- A ty nie powinnaś pić. - odparł.
- Znowu łamiesz zasady. - przyznałam.
- Mam gdzieś zasady. - odparł.
- A swoją dziewczynę też masz gdzieś? - zapytałam, powstrzymując się od łez. Chłopak westchnął.
Alkohol odkrywał wszystko to co chciałam przed nim ukryć. Nie mogłam tego powstrzymać.
- Nie mam jej gdzieś. - odparł po chwili.
- To czemu ją zostawiłeś samą? - zapytałam.
- Oh Nina! - westchnął.
- Oh Adam! - powtórzyłam za nim.
- Jak wypijesz to jesteś bardzo wkurzająca. - przyznał.
- Laura pewnie cię nie wkurza. - obróciłam się w stronę okna.
- To nie tak jak myślisz.
- A jak?! - obróciłam się w jego stronę. - Idziesz na imprezę, nie odbierasz telefonów, a potem nagle pojawia się ona. Nigdy o niej nie wspominałeś.
- Bo nie było potrzeby. - przyznał.
- Może gdybym wiedziała to bym ci tak łatwo nie uległa... - westchnęłam. Chyba powiedziałam za dużo...
- Co? - spojrzał na mnie. Milczałam. - O czym ty mówisz?
- O naszym pocałunku! - krzyknęłam i zaczęłam płakać.
Adam skupił swój wzrok na drodze, ale ani razu się nie odezwał. Miałam wrażenie, że nie usłyszał moich słów, pomimo że wypowiedziałam je najgłośniej jak potrafiłam. Miałam tego dość. Chciałam znaleźć się w domu, albo wypić kolejnego drinka. Może zapomniałabym na moment o swoim bólu. W końcu zaparkował swój samochód. Rozejrzałam się po okolicy. Znajdowaliśmy się w jego dzielnicy, a nie mojej. Pięknie!
- Zabierz mnie do domu. - powiedziałam.
- Lepiej będzie jak przenocujesz u mnie. - odparł, pomagając mi wyjść.
Chciałam na niego nawrzeszczeć, ale z drugiej strony...  Może miał rację? Gdyby moja mama mnie zobaczyła w takim stanie... Szkoda gadać.
Chłopak zaprowadził mnie do swojego pokoju. Już raz byłam w jego domu, ale nigdy w jego pokoju. Pomieszczenie było bardzo przestrzenne. Podobało mi się tutaj. Adam podszedł do szafy i wyjął z niej czarny materiał. Podał swoją koszulkę i  wyszedł. Poczekał aż się przebiorę. Kiedy to zrobiłam, zmęczona padłam na jego łóżko. Całe pachniało nim. Uwielbiałam jego zapach. Wtuliłam się w poduszkę.
- Nina? - poczułam jak materac ugina się pod jego ciężarem.
Nie chciałam z nim gadać. Po tym jak się zachował w samochodzie. Jake miał rację. To skończony palant.
- Hmm?
- Chciałbym powiedzieć ci prawdę, ale nie mogę. - westchnął.
- Zdarza się. - mruknęłam.
Poczułam, że się przemieścił. Nagle jego ciepły oddech znalazł się na mojej szyi. Poczułam gęsią skórkę. Jego usta znajdowały się niedaleko mojego ucha.
- Jesteś dla mnie ważna, Nino Scor. - wyszeptał.
Odpłynęłam...

Hello :) Kolejna część. Trochę inna niż zwykle. Mam nadzieję,że się spodoba. W.x

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz