niedziela, 3 stycznia 2016

Anioł cz.1

 Stoję nad przepaścią … Nikt mnie nie woła … Nikogo także nie widzę … W głębi serca zadaję sobie jedno podstawowe pytanie, które ma na zawsze odmienić moje życie :- Skoczyć? W końcu podejmuję bardzo ważną decyzję : Nic mnie tu nie trzyma. Może warto to zakończyć? Po co się męczyć? Kiedy szykuję się już do skoku, nagle przede mną pojawia się nieznajoma postać. Nie mogę rozpoznać jej twarzy, ponieważ rysy są zamazane. Jednak po budowie ciała można się domyślić, że jest to mężczyzna. Ubrany jest na biało, więc może jest aniołem? Bzdury. Chłopak otworzył szeroko swoje ramiona i stał w bez ruchu, zastawiając mi drogę. Czekał, ale na co? Może to jego praca? Jego zadaniem jest ratowanie ludzi przed samobójstwem. Może miał mnie złapać i uratować przed śmiercią … Nie. Po co miałby to robić? Nie jestem kimś ważnym.
„Teraz albo nigdy.”- stwierdziłam i ruszyłam. Chciałam go wyminąć, jednak on był szybszy i przewidział mój ruch. Chwycił mnie w swoje ramiona i mocno trzymał. Zaczęłam się szarpać, ale nie miałam dość siły aby się oswobodzić. W pewnej chwili mój wzrok zatrzymał się na jego twarzy, a dokładnie na jego oczach. Zahipnotyzowała mnie ta zielona barwa. Zobaczyłam w nich troskę i zmartwienie. Wyglądały tak jakby chciały mi powiedzieć: „ Nie rób tego”. Także poczułam miłość, która wypływała od niego jak źródło z gór. Nagle uścisk się poluźnił, a postać zaczęła powoli znikać. Rozglądałam się dookoła, chcąc jeszcze raz spojrzeć w jego oczy. W głowie miałam wiele pytań, na które wiedziałam, że nigdy nie znajdę odpowiedzi. Poczułam ciepło na moim policzku i zamknęłam na moment oczy. Po chwili je otworzyłam i znalazłam się w swoim pokoju.
Promienie słońca wpadały do wnętrza pomieszczenia przez okna. Wszystko było na swoim miejscu, nawet kot spał jak zawsze. Z półprzymkniętymi oczami zaczęłam wpatrywać się w sufit. Wpatrywanie się w jeden punkt przed siebie pozwalało mi się lepiej skupić. W ten sposób zazwyczaj zbierałam myśli. Tego ranka myślałam tylko o moim śnie. Był taki realistyczny … Zaczęłam się zastanawiać, czy kiedykolwiek w swoim życiu spotkam takie śliczne oczy.
Zamyślona spojrzałam na zegarek, który wskazywał 7:00 rano. Zerwałam się na nogi i pospiesznie ubrałam. Wychodząc z pokoju zobaczyłam tatę, który męczył się z ekspresem do kawy. „Może warto by go oddać do naprawy?” - pomyślałam i wyszłam bez słowa z domu. Po drodze kupiłam drożdżówkę, ponieważ jak zawsze nie miałam czasu zrobić sobie śniadania. Taka jestem i raczej nic albo nikt tego już nie zmieni. Przez cały czas myślałam o chłopaku z mojego snu. Rozmyślałam, dlaczego nie pozwolił mi zakończyć mojego beznadziejnego życia? Normalnie nie przeżywałabym tego aż tak bardzo, jednak to wyglądało zbyt realistycznie.
W końcu dotarłam do szkoły. Budynek można było zobaczyć już z daleka, ponieważ był ogromny. Dodatkowo pomalowano go na pomarańczowo, co sprawiło, że był widoczny z nawet z centrum miasta. „ Pewnie dyrekcja myślała, że ten kolor sprawi, że szkoła będzie się przyjaźnie prezentować”- stwierdziłam. Niestety ja nigdy nie będę jej lubiła. To miejsce tylko potwierdzało, że dla nikogo nic nie znaczę. Zresztą podobnie sytuacja wyglądała w domu. Rzadko kiedy rozmawiałam z rodzicami. Nie mieli dla mnie i mojego brata czasu. Liczyła się kariera i pieniądze. „ Nie masz pieniędzy, nie masz co jeść...” - powtarzała to uporczywie moja matka, kiedy prosiłam ją o wspólne spędzenie czasu. „Ale czy ja o tak wiele proszę?” - w mojej głowie pojawiało się takie pytanie, na które nie znam odpowiedzi do dzisiaj.
Weszłam do budynku głównymi drzwiami. Od razu powędrowałam w stronę szafek ze spuszczoną głową. Doskonale wiedziałam co by się stało, gdybym zerknęłam w bok. Nie chciałam tego robić, żeby mieć święty spokój. Otworzyłam szafkę i wypakowałam książki. Za swoimi plecami usłyszałam śmiechy. Znałam je. Po tylu latach nawet potrafiłam rozpoznać, który do kogo należy. Zapewne moje wspaniałe „ koleżanki” omawiały mój dzisiejszy strój. Kiedyś mnie to bardzo irytowało, ale teraz byłam do tego przyzwyczajona. Zamknęłam drzwiczki i udałam się na zajęcia. Znów wszystko było takie same, jakby odbywało się z pewnym schematem. Dziewczyny flirtowały z chłopakami, a oni robili dziwne miny i na odwrót. Nie wiem co w tym fajnego... Jak zwykle usiadłam sama w ostatniej ławce i zaczęłam wpatrywać się w pustą kartkę od zeszytu. Z nikim nie zamieniłam ani słowa, nawet nauczyciele zapominali o mojej obecności. Tak minęły mi wszystkie lekcje …
                                                                     
***
Kochani!
To jest pierwszy fragment opowiadania pt. "Anioł". Napisałam je bardzo dawno temu i teraz przekazuję go Wam. Mam nadzieję, że przeczytacie do końca, a kolejny fragment już wkrótce. W. 



1 komentarz:

  1. Zaprosiłaś to jestem.Opowiadanie mnie bardzo wciągnęło lecę czytać kolejną i ciesze się, że spodobała ci się moje opowiadanie, mam nadzieję, że będziesz do mnie wpadać.

    OdpowiedzUsuń