Wracając do domu
zauważyłam nieznajomy samochód na podjeździe. Nie należał do
taty ani do mamy, więc pewnie do rodziców przyjechali goście.
Jednak coś nadal mi nie pasowało.
Nie mogłam dostrzec ich
samochodu. „ Pewnie jest w garażu...” - pomyślałam i weszłam
do domu. Z salonu dochodziły
radosne krzyki Adama, mojego młodszego brata.
- Zobacz, zobacz! -
podbiegł do mnie dziewięciolatek i zaczął machać mi przed nosem
pudełkiem z klockami „LEGO”. Z uśmiechem spojrzałam na
rozradowanego chłopca. Rzadko kiedy miałam okazję widzieć jego
radosną twarzyczkę. Nachyliłam się ku niemu i zaczęłam go
głaskać po głowie.
- Z jakiej to okazji? - zapytałam, nie odrywając od dziecka wzroku.
- A czy musi być jakaś okazja? - usłyszałam dobrze mi znany głos.
- Z jakiej to okazji? - zapytałam, nie odrywając od dziecka wzroku.
- A czy musi być jakaś okazja? - usłyszałam dobrze mi znany głos.
Raczej nie spodziewałam
się odpowiedzi. Rodzice by nie kupili Adamowi zabawki. Uważali, że
jest za duży aby bawić się takimi rzeczami. Najbardziej chcieliby
posłać go do szkoły wojskowej, ponieważ uważali, że tylko tak
można ukształtować charakter młodego obywatela.
Po chwili namysłu
uniosłam głowę, zobaczyłam młodego mężczyznę w podartych
spodniach i w koszuli w kratę. Stał oparty o blat stołu i szeroko
się uśmiechał. Nie mógł być to nikt inny jak mój starszy brat,
Artur. Myślałam, że go zobaczę dopiero na Boże Narodzenie albo
nawet później. Jednak to był on. Pomimo, że zmienił fryzurę, a
jego rysy stały się dojrzalsze, to nadal mogłam rozpoznać w tym
chłopaku mojego brata.
W dzieciństwie Artur był
moim najlepszym przyjacielem. Mogłam na niego liczyć w każdej
sytuacji. To dzięki niemu nauczyłam się samodzielności. Doskonale
wiedział, że na rodziców nie ma co liczyć, dlatego przygarnął
mnie pod swoje skrzydła. Dzięki niemu czułam się bezpieczna w tym
niebezpiecznym świecie. Potem on wyjechał, szukając pracy.
Zostałam sama. Odwiedzał nas tylko w święta, ale za to często
dzwonił. Ale o jego przyjeździe nic nie wiedziałam...
- Cześć siostra! -
przytulił mnie do siebie. Wtuliłam się w niego z wielką
radością. Poczułam, że stał się
silniejszy od naszego ostatniego spotkania.
- Hej … - tylko to
słowo zdołałam z siebie wydusić. Serce mi waliło tak jak za
każdym razem gdy go widziałam. Wiedziałam, że z nim mogę
porozmawiać o wszystkim.
- Fajnie, że Artur przyjechał! - krzyczał Adam na cały dom.
- Fajnie, że Artur przyjechał! - krzyczał Adam na cały dom.
- Cieszę się. -
zaśmiał się starszy brat. - Młody, może pójdziesz do Filipa i
pochwalisz się swoją nową zdobyczą? - mrugnął do niego
porozumiewawczo.
- Jasne! - chłopiec wybiegł z domu.
- Gdzie są rodzice? - zapytałam zdezorientowana. Byłam przekonana, że zaraz wrócą do domu.
- Pojechali do babci. - odparł. Chłopak próbował doprowadzić do porządku salon. Stałam, przyglądając się jego czynnościom. Dlaczego rodzice mi nic nie powiedzieli, że wyjeżdżają? - Zostawili ci karteczkę, że wyjeżdżają … - spojrzał na mnie i mrugnął. - Przyzwyczaisz się … Z tego co wiem wrócą za tydzień. Może chcesz coś zjeść? - zapytał, przy okazji zmieniając temat. Zerknęłam na niego przerażona. Podczas ostatniej wizyty spalił kurczaka w piekarniku. Czy nauczył się gotować? Poszliśmy do kuchni. Artur stanął przy kuchence i zaczął pichcić. Sprawiało mu to dużo radości. Po chwili podał mi talerz i z apetytem zjadłam posiłek.
- Jasne! - chłopiec wybiegł z domu.
- Gdzie są rodzice? - zapytałam zdezorientowana. Byłam przekonana, że zaraz wrócą do domu.
- Pojechali do babci. - odparł. Chłopak próbował doprowadzić do porządku salon. Stałam, przyglądając się jego czynnościom. Dlaczego rodzice mi nic nie powiedzieli, że wyjeżdżają? - Zostawili ci karteczkę, że wyjeżdżają … - spojrzał na mnie i mrugnął. - Przyzwyczaisz się … Z tego co wiem wrócą za tydzień. Może chcesz coś zjeść? - zapytał, przy okazji zmieniając temat. Zerknęłam na niego przerażona. Podczas ostatniej wizyty spalił kurczaka w piekarniku. Czy nauczył się gotować? Poszliśmy do kuchni. Artur stanął przy kuchence i zaczął pichcić. Sprawiało mu to dużo radości. Po chwili podał mi talerz i z apetytem zjadłam posiłek.
- Czy ja o czymś nie
wiem? - zapytałam z przymrużonymi oczami.
- Przed tobą stoi kucharz z prawdziwym certyfikatem. - odstawił patelnię. - Zrobiłem szybki kurs. W dużym mieście trzeba mieć spore doświadczenie w różnych zawodach.
- Przed tobą stoi kucharz z prawdziwym certyfikatem. - odstawił patelnię. - Zrobiłem szybki kurs. W dużym mieście trzeba mieć spore doświadczenie w różnych zawodach.
Po chwili zastanowienia
postanowiłam go spytać o przyczynę przyjazdu. Znałam mojego brata
za dobrze. Wiedziałam, że zwykła troska o młodsze rodzeństwo nie
zmusi go do przyjazdu w rodzinne strony.
- Dlaczego przyjechałeś? - zapytałam prosto z mostu.
- Czy coś się musiało się stać? Nie mogę przyjechać i pobyć trochę z rodzeństwem? - zapytał.
- Artur … - zmierzyłam go wzrokiem.
- Dlaczego przyjechałeś? - zapytałam prosto z mostu.
- Czy coś się musiało się stać? Nie mogę przyjechać i pobyć trochę z rodzeństwem? - zapytał.
- Artur … - zmierzyłam go wzrokiem.
- No dobra …
Musiałem przemyśleć sobie parę spraw... - był bardzo
tajemniczy. Usiedliśmy
w salonie.
-
Ostatnio dużo się działo... - westchnął. - Dostałem nową
pracę, dziewczyna mnie rzuciła dla innego, kupiłem samochód …
- Zaraz, zaraz … - przerwałam mu. - Nie mówiłeś mi, że miałeś dziewczynę.
- Jak widać i tak z tego nic nie wyszło … - wzruszył ramionami. - Ale idzie się dalej. Dzisiaj poznałem ładną dziewczynę, która pracuje na stacji benzynowej. Być może się z nią umówię... - Uwielbiałam jego poczucie humoru i optymizm. Dzięki temu najsmutniejsza lub najtrudniejsza sytuacja stawała się banalna. Nagle zadzwonił telefon. Artur wstał i odebrał go. Cały czas kiwał głową i chyba raz tylko powiedział „jasne”. Taki już był. Takiego go kochałam. Cieszyłam się, że przyjechał do nas. Po chwili chłopak oderwał się od telefonu i zapytał :- Masz ochotę gdzieś wyjść na ciastko? Bo na prawdziwą dyskotekę do białego rana jesteś jeszcze za mała … - żartował.
- Jasne. A co z Adamem? - zapytałam.
- Zostaje na noc u Filipa. Niech się chłopak nacieszy wolnością. Zakładaj buty.
- Zaraz, zaraz … - przerwałam mu. - Nie mówiłeś mi, że miałeś dziewczynę.
- Jak widać i tak z tego nic nie wyszło … - wzruszył ramionami. - Ale idzie się dalej. Dzisiaj poznałem ładną dziewczynę, która pracuje na stacji benzynowej. Być może się z nią umówię... - Uwielbiałam jego poczucie humoru i optymizm. Dzięki temu najsmutniejsza lub najtrudniejsza sytuacja stawała się banalna. Nagle zadzwonił telefon. Artur wstał i odebrał go. Cały czas kiwał głową i chyba raz tylko powiedział „jasne”. Taki już był. Takiego go kochałam. Cieszyłam się, że przyjechał do nas. Po chwili chłopak oderwał się od telefonu i zapytał :- Masz ochotę gdzieś wyjść na ciastko? Bo na prawdziwą dyskotekę do białego rana jesteś jeszcze za mała … - żartował.
- Jasne. A co z Adamem? - zapytałam.
- Zostaje na noc u Filipa. Niech się chłopak nacieszy wolnością. Zakładaj buty.
Założyłam buty i
kurtkę. Artur zakluczył dom. Szliśmy uliczkami jak za dawnych
czasów. Kiedy byliśmy dziećmi tak spędzaliśmy wolny czas.
Włóczyliśmy się do późnych godzin, po drodze opowiadając sobie
dziwne historie.
- Zobacz, nie
wiedziałem, że otworzyli tutaj kawiarnię. - powiedział, kiedy
zbliżaliśmy się do centrum miasta. - Wygląda na całkiem fajną
… - weszliśmy do środka.
Wnętrze rzeczywiście
było bardzo przyjazne. Wydawało mi się, że było urządzone w
stylu francuskim. Chłopak zamówił ciastka i usiedliśmy przy
oknie. Artur cały czas opowiadał swoje przygody z gotowaniem, a ja
patrzyłam przez szybę na pędzących przed siebie ludzi. Pewnie
biegli do pracy. Nagle mój wzrok utkwił na jednej postaci, która
stała naprzeciwko mnie po drugiej stronie ulicy. Byłam przekonana,
że chłopak patrzył w moją stronę. Poczułam się nieswojo i
spojrzałam na Artura, który właśnie pokazywał swój nowy
samochód w telefonie. Uśmiechnęłam się mimowolnie i ukradkiem
zerknęłam na chłopaka za oknem. Nikogo już nie było. Wzruszyłam
ramionami. „ Pewnie znowu moja wyobraźnia za dużo pracuje”.
Jednak nie mogłam się skupić na tym co mówił mój starszy brat.
„Chłopak za oknem” wydawał mi się znajomy, ale nie mogłam
sobie przypomnieć z skąd go znam. Moje rozważania przerwał męski
głos :- Artur, to Ty?
***
Hej :) Druga część "Anioła". Jak na razie nie widzę żadnych komentarzy ( co mnie trochę smuci), ale mam nadzieję, że się Wam podoba i pokażecie to w postaci komentarza.
Liczę na Was. W. x
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz