sobota, 16 kwietnia 2016

Zostaw mnie. Kocham Cię. cz.7

Jest na świecie parę słów, które odbierają nam nadzieję. Sprawiają, że tracimy sens dążenia do wybranego celu. Dla jednych może to być zdrada. Dla innych kłamstwo lub samotność. Moim takim słowem była matematyka. Nie żartuję. Profesor przedstawił mi sprawę jasno. Jeżeli nie poprawię moich wyników, wylatuję ze szkoły. I nie ważne czy ja się staram czy nie. Problem polegał na tym, że nie miałam zielonego pojęcia jak się do tego zabrać. Cokolwiek robiłam, kończyło się tym samym: negatywnym wynikiem. Gdzie szukać nadziei?
Zamyślona szłam w kierunku trybun. Po tej rozmowie nie miałam ochoty aby iść na mecz, ale obiecałam przyjacielowi, że to zrobię. Nie mogłam go zawieść. Na korytarzu było wiele osób. Samo przejście przez ten tłum wymalowanych uczniów było nie lada wyzwaniem. Każdy z nich miał jakiś element ozdobny, który przyporządkowywał ich do drużyny. Spojrzałam na siebie. Nie miałam nic takiego. Trudno. I wtedy na mojej drodze pojawił się Jacob.
- Co jesteś taka zamyślona? - zaśmiał się na mój widok.
Spojrzałam na niego. Miał już na sobie koszulkę drużyny. Nie miałam pojęcia dlaczego nasza szkoła wybrała czarny i biały kolor. Myślałam, że wymyślą coś lepszego.
- Niech zgadnę szykujesz jakąś rymowankę by mi kibicować. - Jacob miał dobry humor.
- Mam problem. - powiedziałam sama od siebie, chociaż nie chciałam go martwić.
- Co się dzieje? - spoważniał i przeciągnął mnie na bok.
- Prawdopodobnie nie zaliczę matmy. - przyznałam, spoglądając w ziemię. - Profesor Marks powiedział, że jeżeli nie poprawię moich wyników, to mogę się pożegnać ze szkołą. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że ja się staram, ale nic nie wychodzi. - spojrzałam na niego.
Jacob stał i patrzył na mnie. Zastanawiałam się co mu w tej głowie siedzi. Znałam go od dzieciństwa i wiedziałam, że ma szalone pomysły.
- Co robisz jutro po szkole? - zapytał.
- Mam randkę z matmą. - odparłam.
- Myślę, że przyda ci się wsparcie. - uśmiechnął się do mnie. - Wpadnę po szkole.
- Co? - byłam w szoku. - Jacob nie chcę zabierać twojego wolnego czasu.
- Dla przyjaciół zawsze mam czas. - chwycił mnie za ramię.
- Dziękuję. - odparłam.
- No nic. Muszę uciekać, bo zaraz mam mecz. - zaśmiał się i zaczął iść w stronę szatni.
- Jacob! - zawołałam i podbiegłam do niego. Chłopak stanął w miejscu, a ja przytuliłam się do niego z całej siły. Odwzajemnił uścisk. - Powodzenia. - dodałam.
Chłopak zniknął zza drzwiami, a ja udałam się w kierunku trybun. Przez moment miałam wrażenie jakby mnie ktoś obserwował. Obróciłam się szybko by zobaczyć kto to. Jednak nikogo za mną nie było. Wzruszyłam ramionami i poszłam dalej.
Odnalazłam Emily i usiadłam obok niej. Zdziwiłam się, gdy obok niej zobaczyłam jakiegoś chłopaka. Flirtowali ze sobą. Rozejrzałam się za Nickiem. Modliłam się by tego nie zobaczył. Nagle obie drużyny wybiegły na boisko. Krzyki innych osób zagłuszały moje własne myśli. Wzrokiem szukałam Jacoba. Obok niego stał Adam. Poczułam dziwne uczucie w żołądku. Co się ze mną działo? Zawodnicy podali sobie dłonie i zaczął się mecz. Pierwsze minuty były zacięte. Nikt nie odpuszczał. Starałam się koncentrować na grze Jacoba, ale mój wzrok sam przechodził na Adama. Wyglądał bardzo seksownie w tej koszulce. Pod koniec pierwszej połowy wygrywaliśmy. Chłopcy zeszli z boiska by odpocząć. Jacob pokiwał mi, a ja nie mogłam oderwać się od Adama. Ten uśmiechnął się w moim kierunku jakby wiedział jak na mnie działa. Powinnam się wstydzić, co nie?
Końcówka meczu była rozstrzygnięta od pierwszych minut drugiej połowy. Jacob był w dobrej formie. Nie zepsuł żadnego rzutu za trzy punkty. I tym sposobem wygraliśmy. Tłum ludzi zaczął biec na boisko by podziękować drużynie. Dopiero teraz zorientowałam się, że Emily ze swoim towarzyszem nie znajdowali się obok mnie. Musieli się ulotnić, gdy byłam zajęta oglądaniem gry. 
Zwyczajem naszej szkoły był po skończonym meczu  pokaz fajerwerków. Kibice wyszli na zewnątrz. Nadal ich emocje nie opadły. Atmosfera była niesamowita. Dawno nie widziałam tyle radości wokół siebie. Stanęłam z boku by nikomu nie przeszkadzać.
- Dobry mecz, co nie? - usłyszałam obok siebie głos.
- Adam? - obróciłam się i wtedy go ujrzałam. Zarzucił bluzę na siebie, ale i tak wyglądał nieziemsko.
- Szkoda, że mi nie życzyłaś szczęścia. - zrobił smutną minkę.
- Bo tobie go nie potrzeba, - szturchnęłam go.
- Zaraz, zaraz. Czy teraz zasugerowałaś, że jestem najlepszy? - zaśmiał się.
- Tego nie powiedziałam. - odparłam z uśmiechem.
Uniosłam swoją głowę ku górze. Pokaz był niesamowity. Niektórzy nagrywali go. Byłam pewna, że niedługo filmiki pojawią się w Internecie. Zawsze tak było.
- Masz ochotę na kawę? - zapytał.
- Adam, jest późno i muszę wracać do domu. - przyznałam.
- To będzie po drodze. Potem cię odprowadzę. - zaproponował. - Nie daj się prosić. - zrobił słodkie oczka. - Za taki mecz należy mi się nagroda. - zaśmiałam się.
- Zgoda. - powiedziałam i poszliśmy do Starbucksa. 
Kolejka o tej porze była niewielka. Większość kolegów Adama, w tym Jacob, wybrali się na piwo. Dziwiłam się, że sam nie poszedł z nimi świętować. 
- Jaką lubisz? - zapytał.
- Carmel Latte. - odparłam bez zastanowienia.
Adam uśmiechnął się pod nosem i zamówił. Po chwili siedzieliśmy gdzieś w kącie ze swoimi kawami. Moja była przepyszna jak zawsze.
- Wydaje mi się, że to ja powinnam zapłacić. - stwierdziłam.
- Nie. - odparł. - Dzisiaj ja stawiam. - puścił mi oczko.
Postanowiłam się z nim nie sprzeczać. Nie chciałam mu psuć dobrego humoru.
- Czemu nie poszedłeś z kolegami z drużyny? Z tego co mi wiadomo to zawsze tak robiłeś po wygranym meczu. - spojrzałam na niego.
- Czasem są potrzebne zmiany w życiu. - mrugnął do mnie. - Po za tym ostatnio nie jestem tam mile widziany. - odparł.
- Czemu? - upiłam łyka i wbiłam swój wzrok w niego.
- Jesteś bardzo ciekawska. - zaśmiał się. Unikał odpowiedzi. Pytanie, czemu?
- Nie. - zaprzeczyłam. - Po prostu się martwię. - przyznałam ciszej.
- Martwisz się o mnie? - zapytał, podnosząc mój podbródek.
Jego dotyk zadziałał na mnie od razu. Poczułam, że się rumienię. Miałam nadzieję, że Adam tego nie zauważy. Nieśmiało spojrzałam w jego oczy i czekałam na rozwój wydarzeń.
- Jesteś niesamowita. - powiedział i przechylił się w moim kierunku.
Zamknęłam oczy. Błagałam w myślach by mnie pocałował jak wtedy przy ognisku. Ręce mi drżały. Niecierpliwiłam się i wtedy usłyszałam jego syknięcie. Otworzyłam oczy i zobaczyłam, że wylał kawę na siebie. Super.
- Nic ci nie jest? - zapytałam, pomagając mu wycierać.
- Nie. - odparł. - Ale lepiej chodźmy z stąd. Tamte dziewczyny mają niezły ubaw ze mnie. - pokazał wzrokiem na dwa stoliki dalej. Siedziały przy nim dwie blondynki. Spoglądały perfidnie na nas z uśmiechem. Bez wahania opuściliśmy lokal.
Noc była gwiaździsta jak wtedy nad jeziorem. Po drodze postanowiliśmy zagrać w "pytania". Każdy z nas mógł zadać dowolne pytanie. Moje zazwyczaj rozśmieszały Adama. Dlaczego?
- Ulubione lody? - zapytał mnie.
Chłopak trzymał mnie mocno za rękę. Właśnie wspięłam się na murek. W dzieciństwie lubiłam to robić. Zawsze mój starszy brat mnie przytrzymywał. Dzisiaj mogłam powrócić do tamtych czasów. Przy Adamie czułam się bardzo bezpiecznie.
- Waniliowe. - odparłam.
Zachwiałam się, ale na szczęście Adam mnie zaasekurował. Zaśmiałam się.
- Może zejdziesz z tego zanim zrobisz sobie krzywdę? - zapytał.
- Nie! - pokazałam mu język.
Adam wyglądał na wkurzonego, ale widać było, że humor nadal mu dopisywał. Pociągnął mnie mocno w swoim kierunku tak, że wpadałam wprost w jego ramiona. Gdy zorientowałam się jak blisko niego się znajduję, natychmiast zrobiłam dwa kroki w bok. Staliśmy już pod moim domem.
- To tutaj. - pokazałam za siebie.
- Ładnie tutaj. - przyznał, rozglądając się.
- Jeszcze nie byłeś w środku, a już ci się podoba. - zaśmiałam się.
- Będziesz jutro w szkole? - zapytał. chwytając mnie za rękę.
- A jak myślisz? - zapytałam, spoglądając w jego oczy.
- Że będziesz, bo ja będę. - odparł i dotknął mojego policzka. Wstrzymałam oddech. - Dobrej nocy, Nina. - uśmiechnął się po raz ostatni i zaczął iść do domu.
- Dobranoc. - powiedziałam. Żałowałam, że musieliśmy się rozstać.
Jeszcze przez dobrą minutę stałam przed domem i nie mogłam uwierzyć, że Adam mnie odprowadził. Żaden chłopak tego nie robił wcześniej. No może Jacob, ale on się nie liczy. Kto by pomyślał, że ten dzień tak się skończy? Adam był taki miły i uroczy. Czy to był kolejny mój sen?

Hello :) Mam wrażenie, że Nina się zakochała, ale czy ze wzajemnością? Jak sądzicie? Pod postem zaznaczcie reakcję na ten rozdział :) W.x 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz