sobota, 23 kwietnia 2016

Zostaw mnie. Kocham Cię. cz.8

Jedna kropla. Dwie krople. Ciekawe, co teraz robi Adam? Trzecia kropla. I kolejna. Przyjemnie jest je czuć na swoich dłoniach. One przypominają mi, że żyję i to się dzieje naprawdę. Zawsze chciałam wiedzieć ile ich jest. Już w dzieciństwie męczyłam Jacoba by mi powiedział, ale on tak jak ja nie miał pojęcia. Kiedyś próbowaliśmy je policzyć. Wiem. Żałosne, ale byliśmy wtedy dziećmi. Stwierdziliśmy, że są ich tysiące, a może nawet miliony. Czy Adam o mnie myśli? Z skąd. Przecież ma ważniejsze rzeczy na głowie. Sam mi to dzisiaj mówił w szkole. Musi zająć się Nickiem.
- Nina? - z oddali usłyszałam głos, ale nie zaprzątałam sobie nim głowy. Adam był ważniejszy. A wracając do niego... Może zadzwoni w wolnej chwili? Przecież mówił mi, że to zrobi. Obiecał.
- Nina? - poczułam jak ktoś łapie moją dłoń i wciąga ją do środka, zamykając okno. - Nie dziwię się, że masz takie problemy z matmą skoro nie potrafisz się skupić przez 5 minut. - Jacob uśmiechnął się do mnie.
Dopiero teraz przypomniałam sobie, że liczyliśmy zadania z matmy. Zapomniałam o tym. Lekko zdenerwowana związałam włosy w luźną kitkę i usiadłam z powrotem przy nim. Próbowałam odnaleźć zadanie, które mieliśmy liczyć, ale niczego nie pamiętałam. Gdzie skończyliśmy?
-  Wciąż lubisz deszcz? - zapytał.
Spojrzałam w okno. Rozpadało się na dobre.
- Być może. - westchnęłam.
Nie rozumiałam mojego zamieszania w głowie. Nie potrafiłam normalnie mówić.
- Aha. - zaśmiał się Jacob.
Nie tak to powinno wyglądać.Chłopak poświęcał swój czas dla mnie, a ja myślałam o niebieskich migdałach. No dobra, może nie o niebieskich migdałach, ale o Adamie. Nic nie mogłam na to poradzić, że tak namieszał mi w głowie.
- Widzisz ten układ równań? - przyjaciel pokazał mi je ołówkiem. - Musisz wyznaczyć "x", a potem podstawić to do pierwszego i gotowe. Spróbuj. - zachęcił mnie.
Niepewnie wzięłam ołówek do ręki i zaczęłam liczyć. Wymagało to ode mnie wiele wysiłku i skupienia, ale nawet nieźle mi szło. Przynajmniej tak twierdził Jacob. Po paru minutach uporaliśmy się z tym zadaniem. Dobra robota.
- Nina? - zapytał mnie niespodziewanie.
- Tak?
Myślałam, że przejdziemy do kolejnego zadania. Chciałam to jak najszybciej skończyć. Nie miałam pojęcia kiedy Adam może zadzwonić. Musiałam się przygotować.
- Powiesz mi czemu jesteś taka zamyślona? - zapytał.
- Wydaje ci się. - próbowałam go zbyć.
Zaczęłam szukać wolnej kartki, mając nadzieję, że Jacob odpuści i zmieni temat. Przyjaciel siedział i przyglądał się moim ruchom.
- Adam powinien ci tłumaczyć matmę, a nie ja. - te słowa mnie zmroziły. Przestałam przekładać papiery i spojrzałam na przyjaciela. - Może gdyby on tutaj siedział, to byś mogła się skupić. - uśmiechnął się by rozluźnić napięcie, które pojawiło się tak nagle i niespodziewanie.
- Przestań! - rzuciłam w niego zeszytem.
- Trafiłem! - zaśmiał się, a ja zaczęłam panikować.
- Przestań! - krzyknęłam ponownie z całej siły.
Jacob spojrzał na mnie. Przejrzał mnie. Boże. On mnie przejrzał.
- Nie sądzę by Adam umiał matmę tak jak ty. - usiadłam obok niego. Już nic mi nie zostało. Wiedział.
- Oj weź. Największe ciacho w szkole... - Jacob zaczął się wygłupiać i naśladować ton Meghan. Dziewczyna nie dawała Adamowi spokoju. Ciągle za nim łaziła. Wiedziała o nim wszystko.
- Jake... - wypuściłam powietrze z ust. W ten sposób próbowałam się uspokoić.
- Nie wierzę. - Jacob pokręcił głową.
- Co? - nie wiedziałam o co mu chodzi.
- Ostatnio nazwałaś mnie tak w pierwszej klasie. - przyznał.
- To było zanim zacząłeś grać w koszykówkę. - przytaknęłam.
Oboje wiedzieliśmy co się wtedy stało. Każde z nas poszło w inną stronę i przestaliśmy się spotykać jak wcześniej. Jake miał swoje nowe towarzystwo, z którym ja nie miałam za wiele nic wspólnego. Właśnie wtedy poznałam Adama, ale nie rozmawialiśmy zbytnio. Z kolei on i  Jacob trzymali się razem, ale potem coś się stało. Nie wiem co, bo ani Jacob ani Adam nigdy nie wracają do tego tematu. Pytanie: dlaczego?
- Faktycznie. - odparł.
Miałam wrażenie, że oboje w naszych głowach wróciliśmy do dawnych czasów. Sporo się pozmieniało, ale całe szczęście nasza przyjaźń przetrwała trudne chwile. Chłopak zaczął tłumaczyć mi kolejne zadanie. Siedziałam w ciszy i przyglądałam mu się. Ciągle próbowałam zrozumieć co się przed chwilą stało. Jak to możliwe, że on się domyślił? To widać?
- Jake? - zapytałam. Musiałam wiedzieć.
Chłopak podniósł głowę. Cierpliwie czekał na to co mam do powiedzenia.
- Jak myślisz on wie? - zapytałam. Serce biło mi mocno jakby miało zaraz wyskoczyć.
- Nie wiem co mu siedzi w głowie. - odparł. - Za to wiem kto siedzi w twojej. - puścił mi oczko.
Zarumieniłam się. Nadal nic nie wiem.
- Ale wiesz co? - nachylił się i powiedział szeptem. Przysunęłam się bliżej by go usłyszeć. - Lepiej będzie jak się teraz skupisz. W końcu miałaś mieć randkę z matmą, a nie z Adamem z twojej wyobraźni. - zaśmiał się, a ja go szturchnęłam. Dowcipniś.
*
Robiło się już późno. Leżałam na brzuchu i przeglądałam gazetki o modzie. Emily ciągle mi jakieś podrzucała. Nigdy nie miałam czasu by do nich zajrzeć, ale po takim wysiłku musiałam jakoś odreagować. Jake tłumaczył mi zadania przez całe popołudnie. Skąd miał taką cierpliwość do mnie? Nie mogę tego zrozumieć. Mam nadzieję, że nasze lekcje pomogą. Inaczej jestem w czarnej "..." Co pięć minut sprawdzałam telefon. Cisza. Obiecał, prawda? Zdenerwowana wstałam i włączyłam radio. Właśnie puścili "The a team" Eda Sheerana. Nastrojowa nuta. Zamyślona przysłuchiwałam się melodii i wtedy usłyszałam mój telefon. Jak szalona doskoczyłam do łóżka i nie patrząc kto to odebrałam.
- Nina? - usłyszałam Emily.
- Tak. - odparłam zdruzgotana. To nie był on.
- Gdzie jest ten głupek? - była wściekła.
- Co? - zapytałam zdziwiona. O kim ona mówi?
- Nick! - krzyknęła. - Gdzie on jest? - zapytała.
- Nie wiem. - odparłam. Jej ton mi się nie podobał. Miałam wrażenie, że ostatnio ciągle krzyczy bez powodu. A może zawsze krzyczała, ale tego nie dostrzegałam? Wyłączyłam radio by móc się skupić.
- Nie kryj go z Adasiem! - znowu podniosła głos.
- Nie wiem o co ci chodzi. - powiedziałam z oburzeniem.
- Widziałam go z tą blondyną. Myślał, że nie zauważę? - słyszałam jej "wściekły" oddech. - Niech tylko się pojawi, to mu wygarnę co o nim myślę...
- Z tego co wiem to nie jesteście razem. - przerwałam jej. Po drugiej stronie zapanowała cisza. Musiałam ją zaszokować. Zazwyczaj nie przerywam jej monologu. Dzisiaj musiałam. - No chyba, że się mylę... Ale Nick mi powiedział, że zerwałaś z nim, więc o co ci chodzi? - nie rozumiałam mojego zdenerwowania. 
- Nina... - próbowała coś powiedzieć, ale ja znowu jej przeszkodziłam. Co we mnie wstąpiło?
- Nie! - krzyknęłam. - Teraz wiesz jak on się czuł! Przyjemne, co nie? - zaśmiałam się gorzko.
Gdy chciałam coś jeszcze powiedzieć, rozłączyła się. Usiadłam na łóżko i nieświadomie zaczęłam ocierać moje łzy. Może nie powinnam jej tego mówić? A może powinnam dużo wcześniej? 
- Puk, puk. - podniosłam wzrok i zobaczyłam Adama we własnej osobie. Co on tutaj robił? Czy on wszedł przez mój taras?
- Adam? - zapytałam przerażona.
- Usłyszałem krzyki, a twój telefon był zajęty, więc pomyślałem, że może ktoś ci grozi czy coś... - podrapał się po głowie.
- Nic mi nie jest. - przyznałam, szukając chusteczki wokół siebie.
Chłopak zrobił krok ku mnie i wtedy dostrzegł, że płakałam. Zmarszczył brwi i wyciągnął chusteczkę z kurtki. Podszedł i zaczął ocierać moje łzy.
- Kto sprawił, że zaczęłaś płakać? - zapytał spokojnie.
- Nieważne. - próbowałam odsunąć go od siebie, ale nie pozwolił mi na to.
- Ważne. - nalegał.
Westchnęłam. Czemu musiał to wszystko widzieć?
- Emily zauważyła Nicka z jakąś blondynką i się wkurzyła. Chyba powiedziałam za dużo słów... - zamiast chusteczki poczułam jego dłoń. Ten przyjemny dotyk, który łagodził moje zdenerwowanie.
- A ja myślę, że w końcu ktoś jej powiedział to co powinna usłyszeć już bardzo dawno. - uśmiechnął się do mnie przyjaźnie.
- Nie jestem osobą, która mówi często takie rzeczy. - przyznałam.
- A ja nie sądziłem, że dzisiaj będę w twoim pokoju. - rozejrzał się dookoła. Chciał odciągnąć moją uwagę od tego, co się przed chwilą wydarzyło. - Jest lepszy niż w mojej wyobraźni. - zaśmiał się.
- Co? - zapytałam. On zastanawiał się jak wygląda mój pokój?
- Ostatnio mogłem podziwiać twój dom z zewnątrz, a dzisiaj od środka. Nie spodziewałem się tego. - usiadł na łóżku.
- Marzenia się spełniają. - wyszeptałam.
Zapanowała niezręczna cisza. Słychać było tylko tykanie zegara.
- Co z Nickiem? - zapytałam.
- Próbowałem mu przemówić do rozsądku, ale chyba nie udało mi się. - westchnął.
- Nadal chce rzucić szkołę? - zapytałam.
- Niestety tak. - wypuścił powietrze z ust.
- Może potrzebuje trochę czasu?
- Nina, nie ma czasu. - chwycił mnie za rękę.
Ten gest sprawił, że poczułam ciepło. Przyjemne ciepło.
- On nie myśli o przyszłości, ale o tym co jest teraz. Nie może znieść widoku Emily, więc chce się od tego odciąć. Szczerze, to mu się nie dziwię. - spojrzał mi w oczy.
- Czemu? - to pytanie wymknęło mi się. Powinno zostać w mojej głowie. Czułam to.
- Gdyby dziewczyna, którą kocham zadawała się z innym chłopakiem, to w moim sercu powstałaby dziura. Coś takiego co boli tak bardzo, że nie jestem w stanie tego opisać. Chciałbym uciec od tego bólu. - odparł.
Pokiwałam głową. Nick cierpiał, ale nie działał racjonalnie. Z drugiej strony Emily też czuła ten ból. Sama się do tego dzisiaj przyznała. Czemu nie mogą normalnie porozmawiać?
- Miłość może dawać szczęście, ale i cierpienie. - Adam podsumował.
- Powiesz mi po co przyszedłeś? - zapytałam, a potem stwierdziłam, że to było nieuprzejme.
- Chciałem ci powiedzieć dobranoc. - uśmiechnął się.
- Mogłeś wysłać SMS. - uśmiechnęłam się.
- To nie byłoby to samo. - dotknął mojego policzka. - Gdybym nie przechodził koło twojego domu, wciąż byś płakała. A co jeśli coś by ci groziło? - czułam, że zaczyna żartować. Uwielbiałam to.
- Nie mieszkam sama. - przyznałam.
- Ale wiesz, że smoki lubią księżniczki. - nie za bardzo rozumiałam go, ale lubiłam się z nim droczyć. To było takie słodkie.
- A rycerze uwielbiają ratować księżniczki. - przyznałam, a on pokiwał głową.
- Dobrej nocy. - nachylił się nade mną i pocałował w czoło.
Chłopak zaczął iść w stronę okna. Nie chciałam by odchodził.
- Adam? - obrócił się w moim kierunku, gdy wypowiedziałam jego imię.
- Bądź ostrożny jak będziesz schodził. - nic lepszego nie przyszło mi do głowy.
- Sugerujesz, że rycerz nie będzie umiał zejść na dół? - uniósł do góry brwi.
- Nie, ale się martwię. - uśmiechnęłam się.
- To się nie martw. - puścił mi oczko.
Zostałam sama w pokoju. Przed chwilą Adam życzył mi dobrej nocy. Nawet mnie pocałował w czoło. Niesamowite. Poszłam do łazienki się przebrać. Wracając, podeszłam do okna. Chciałam je zamknąć, ale wtedy jakby mój rycerz mógł mi powiedzieć "dzień dobry"?

Hello :) Część 8. Dużo rozdziałów za nami, a to dopiero początek. :) Jak myślicie, co Adam czuje do Niny? Czekam na komentarze i mam nadzieję, że się w końcu doczekam. Jesteście mało aktywni, co mnie smuci. :(  Zastanawiam się, czy ktoś to czyta? Dajcie jakiś znak. :) W.x

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz