piątek, 13 stycznia 2017

Zostaw mnie. Kocham Cię. cz.20

Miłość do Adama była jak nauka latania. Była ekscytująca, ale przerażała mnie równocześnie. Czemu mnie przerażała? Ponieważ nigdy nie doświadczyłam tego rodzaju uczucia. Miałam wrażenie, że wcześniej nie byłam zakochana. Być może zauroczona, ale nie zakochana tak jak w Adamie. Teraz czułam jakby przeszłość nie miała dla mnie znaczenia. Ani Laura, ani Jerry... nic nie było wstanie przeszkodzić mi w szczęściu. Zdążyliśmy o nich zapomnieć. A Adam? Adam stał się nieodłączną częścią mojego życia. Każdego dnia zaskakiwał moją osobę i pokazywał się od zupełnie innej strony. Owszem nie był ideałem, ale nikt nim nie jest. Często wdawał się w sprzeczki z Jacobem, ale wiedziałam, że tak będzie. Mieli różne osobowości i charaktery. Tego nie szło uniknąć. Minęło tak niewiele czasu, a mój świat przewrócił się do góry nogami. Mój chłopak wiele we mnie zmienił, ale na lepsze. To właśnie przy nim zaczęłam częściej się uśmiechać. Dzięki niemu postanowiłam pokonywać swoje własne lęki i obawy, a on był moim wsparciem. Odkąd zostaliśmy oficjalnie parą, w szkole zaczęto patrzeć na mnie zupełnie inaczej. Dotychczas byłam szarą myszką, na którą nie zwracał nikt uwagi. A teraz? Stałam się dziewczyną Adama. Jego drugą połówką. Na początku każdy był zaskoczony jego wyborem, a ja się im nie dziwiłam. Mógł mieć każdą, a wybrał mnie. Często zastanawiałam się, dlaczego. Jednak bałam się o to go spytać. Meghan z paczką wpisały mnie na czarną listę. Nie dziwię im się. Popsułam ich plany. Pomimo że liczyłam się dla niego tylko ja nie przeszkadzało im to w adorowaniu mojego chłopaka. Przecież to Adam - najlepsze ciacho w szkole. One nie mogą przestać go wielbić.
- Widzieliście ten plakat? - zapytał Nick, siadając przy stole w stołówce.
- Jaki ? - zainteresował się mój chłopak i spojrzał na przyjaciela.
- No tamten! - pokazał palcem.
- A nie... nie widziałem. - odparł Adam i zaczął się śmiać.
- Ha ha ha! Bardzo śmieszne! - Nick klepnął kumpla w ramię i dosiadł się do nas. - Odkąd jesteś z Niną zaczynasz mnie zaniedbywać i nawet nie zwracasz uwagi na takie szczegóły jak zwykły plakat.
- Skoro jest zwykły to po co mam zwracać na niego uwagę? - zapytał Adam.
- Bo to jest zapowiedź nocy klubowej w mieście. - wyszczerzył się do niego Nick.
- Co?! - ukochany poruszył się niespokojnie i czekał na dalsze wyjaśnienia.
- W sobotę się zaczyna. Impreza za imprezą. Nie możemy tego przegapić. - odparł i wyciągnął kanapkę z torby.
Od samego początku zdawałam sobie sprawę, że życie Adama i moje różni się bardzo. Dotychczas dla niego liczyły się imprezy i dobra zabawa. Odkąd zostaliśmy parą, zauważyłam, że przestał wychodzić z przyjaciółmi. Parę razy byliśmy w klubie, ale tylko przez moment. Nie wiedziałam, dlaczego tego unika.
- Co to jest "noc klubowa"? - zapytałam.
- Przecież przed chwilą opisałem to jednym zdaniem. - Nick przewrócił oczami. - Jedna wielka impreza.
Uśmiechnęłam się do Nicka, a potem spojrzałam na bruneta. Siedział zamyślony. Po chwili przeniósł swój wzrok na mnie i otworzył usta.
- Idziemy? - zapytał mnie Adam.
Zdziwiłam się. Nie sądziłam, że o to spyta.
- W sobotę nie mogę. - odparłam i spojrzałam na Jacoba, który właśnie wszedł do stołówki w asyście Annabel. Nie podobało mi się, że utrzymywali ze sobą kontakt. Nie sądziłam, że to byłoby możliwe. Ona nie jest dobrą dziewczyną. Jak widać niegrzeczne dziewczynki mają powodzenie. - Mieliśmy uczyć się na sprawdzian z matmy. - dodałam, spoglądając w dół. Nie chciałam na nich patrzeć.
- No taak, ale taka noc zdarza się tylko raz. - zachęcał mnie.
- Na rok. - mrugnął Nick.
- Czyli rzadko. - zauważył Adam.
W mojej głowie krążyło wiele myśli. Dotychczas mój chłopak poświęcał mi prawie każdy weekend i nie wychodził z kumplami jak wcześniej. Nie chciałam by marnował na mnie każdą swoją wolną chwilę, a co za tym idzie by opuszczał takie imprezy. Z kolei ja nie mogłam teraz odpuścić, bo nie zdałabym roku. Byłam w kropce.
- Nie mogę. - przyznałam po chwili.
- Nina... - Adam spojrzał na mnie z ukosa. - Jak to? To tylko jeden raz.
- Nie, Adam. Nie mogę. Muszę zdać ten test. Jak tak bardzo chcesz to idź sam. - zaproponowałam.
- Jest! - wrzasnął Nick na cały głos. - Myślałem, że nigdy nie spuścisz go z tej smyczy.
- Z jakiej smyczy? - zapytała Meghan, która właśnie przechodziła obok naszego stolika.
Przystanęła i podwinęła spódniczkę do góry. Myślałam, że Nick zaślini cały stół. Była wpatrzona w mojego chłopaka jak w obraz. Nie lubiłam takich sytuacji.
- Mówimy o psie. - odpowiedział Adam, mrugając do niej porozumiewawczo.
Zacisnęłam wargi. Dobrze wiedziałam kiedy mój chłopak tak reaguje. Próbował odciągnąć jej uwagę od naszego tematu rozmowy. Nie lubiłam gdy robił to w ten sposób. Czułam się zazdrosna jak cholera. Z drugiej strony oboje wiedzieliśmy, że nie było innego rozwiązania by dała nam spokój. Odeszła z koleżankami, oglądając się chyba z trzy razy.
- W końcu męski wieczór. - zaklaskał w dłonie Nick.
- Nie podoba mi się to. - odparł Adam, spoglądając na mnie. - Jak to będzie wyglądać? Ja pójdę się bawić, a ty zostaniesz w domu by się uczyć? W dodatku sama. Nie ma mowy.
- Oj Adam, nie będę sama. Jake do mnie wpadnie. - uśmiechnęłam się do niego.
- No tak... Jacob. Jego jeszcze brakowało. - westchnął i spojrzał w kierunku mojego przyjaciela. - Nie, nie ma mowy. Nie idę.
 - Nie no stary! Nie rób mi tego! - Nick zerwał się z miejsca. - Przez laskę... - Adam zmierzył go wzrokiem. - Przez twoją uroczą dziewczynę... - poprawił się. - nie pójdziesz na imprezę? Lamus z ciebie.
- Od razu lamus... - prychnął.
- Nina daje ci pełne zielone światło...
- Pełne? - zapytałam zdziwiona.
- No dobra... zgodę na wyjście z kumplem na imprezę, a ty rezygnujesz? - Nick próbował go przekonać.
- No idź. - szturchnęłam go.
Ukochany spojrzał mi w oczy jakby czekał na potwierdzenie. Wahał się, a ja byłam pewna. Potrzebował tego. Po chwili zwrócił się do kumpla i pokiwał głową.
- Dobrze, ale pijemy tylko piwo. - odparł, a Nick był w siódmym niebie.
*
- Jesteś za dobrą dziewczyną, Nina. - Jake przyznał i spojrzał na zadanie, które wykonałam samodzielnie.
- Sugerujesz, że jestem za dobra w robieniu zadań z matematyki, tak? - zaśmiałam się.
- To też, ale bardziej mi chodziło o Adama. - odparł.
- Nie chcę go ograniczać. - przyznałam, podając mu herbatę.
- Kto mówi, że ograniczasz? - zapytał.
- Jake, przecież to widać... Adam przestał imprezować ze względu na mnie. - usiadłam obok na krześle.
- Widzisz jaki masz na niego dobry wpływ? W końcu ktoś go trzyma krótko.
- Ale ja wcale tak nie chcę. - odparłam i westchnęłam.  - Nie chcę by zmarnował swoje najlepsze lata przy mnie, która co weekend męczy się z matmą. - dodałam. - Z resztą dawno nie spędzał czasu z Nickiem. Muszą nadrobić zaległości.
- Przecież on nie może pić... - Jacob spojrzał na mnie zdziwiony.
- Może, ale w odpowiednich ilościach. - mrugnęłam.
- Dobrze, dobrze. Powiedzieli, o której wrócą? -  zapytał.
- Adam ma mi wysłać SMS, jak będą u niego w domu. Poprosiłam go o to. - powiedziałam.
- I sądzisz, że to zrobi? - zapytał.
Poczułam dziwny dreszcz na skórze. Do czego on zmierzał?
- Tak.
- Jesteś zbyt pewna. - zaśmiał się.
- Znam go i wiem, że to zrobi. - oburzyłam się.
- Nina, znasz go, ale nie takiego jak ja go znam. - przyznał.
- Adam napisze mi SMS i się zdziwisz. - powiedziałam już mocno zdenerwowana.
- Co jeśli nie? - zapytał.
No właśnie, co jeśli nie? Obiecał, więc to zrobi. Nie ma innej opcji.
- Jake skup się na zadaniach. - prosiłam.
- Dobrze, dobrze. - zaśmiał się i wróciliśmy do pracy.
*
Godzina 3 w nocy, a Adam nadal nie dawał znaku życia. Spojrzałam na wiadomości i nic. Pusto. Zaczynałam się martwić. Z tego co zapamiętałam to mieli pić tylko piwo i po północy wrócić do domu. Czemu jeszcze nie dostałam od niego żadnej wiadomości? Podeszłam do okna. Księżyc był w pełni i pięknie oświetlał uliczkę. Idealna pora na romantyczny spacer, a nie martwienie się o dwóch, a szczególnie jednego chłopaka. Usiadłam na parapecie i przykryłam się kocem. Głowę oparłam o szybę. W myślach szukałam Adama i w końcu go odnalazłam. Ogarnęła mnie senność i zasnęłam z telefonem w dłoni...
Po paru godzinach obudziło mnie słoneczko, które zaglądało przez okno. Wciąż spałam skulona na parapecie pod kocem. Spojrzałam na wiadomości i zobaczyłam SMS. "Impreza się przedłużyła i dopiero wróciliśmy." Wysłał go dopiero po 6 rano.
*
Adam prawdopodobnie odsypiał całą niedzielę, więc zajęłam się sobą. Założyłam buty do biegania i bluzę. Postanowiłam przewietrzyć umysł.Włączyłam muzykę i zaczęłam truchtać. Przebiegłam moją ulicę, a potem skierowałam się do parku. Obok placu zabaw zatrzymałam się by odpocząć. Usiadłam na ławeczce i spoglądałam na dzieci. Pomyśleć, że niedługo mój brat będzie miał swoje własne. Uśmiechnęłam się sama do siebie. Nagle przede mną znalazła się piłka. Podniosłam ją. Rozejrzałam się dookoła, ale właściciela nie było. 
- Przepraszam? - usłyszałam za sobą słodki głosik. - To moje. - chłopczyk pokazał paluszkiem na piłkę.
Miał może z 5 lat. Wyglądał uroczo przez swoje włosy, które opadały mu na buzie. Normalnie jak malowany.
- Nie tego cię uczyłem! - za nim pojawił się starszy chłopak, bardzo podobny do małego. - A gdzie magiczne słowo?
- Przecież powiedziałem "przepraszam". - oburzył się.
Nieznajomy spojrzał na mnie jakby chciał bym potwierdziła lub zaprzeczyła. Przyglądał mi się uważnie łagodnym wzrokiem.
- Powiedział. - odparłam po chwili i podałam małemu piłkę. - Proszę.
- Dziękuje. -  zabrał i pobiegł przed siebie.
Spoglądałam na niego przez jakiś czas z uśmiechem. Zabawnie podrzucał piłkę.
- Czy my się nie znamy? - usłyszałam głos obok siebie.
Spojrzałam w bok. Nie wiem kiedy nieznajomy dosiadł się obok mnie. Kątem oka obserwował małego i jego poczynania.
- Chyba nie. - odparłam.
- A ja myślę, że tak. - uśmiechnął się do mnie. - Jesteś Nina.
Przeraziłam się lekko. Z skąd wiedział?
- Ale...
- Jesteś dziewczyną Adama. Tego, co rzucił Laurę i załatwił Jerrego. - mrugnął.
No tak. Związek z Adamem przyniósł mi sławę. Nie wiem czy to dobrze czy nie.
- Ja ciebie nie znam. - przyznałam.
- Jestem z wyższego rocznika. - odparł.
- Nadal nie kojarzę.- potrząsnęłam głową. - Bo mi się nie przedstawiłeś. - posłałam mu uśmiech.
- No tak... Gapa ze mnie. Jestem Barry, a to - pokazał palcem na małego. - jest mój młodszy brat - Louis.
- Miło mi. - podałam mu dłoń.
Zapanowała niezręczna cisza. W sumie to nie wiedziałam co powiedzieć.
- Widziałem wczoraj Adama na imprezie. - zaczął, a ja spojrzałam na niego z niepewnością. - Myślałem, że będziecie razem. Swoją drogą Nick nieźle zabalował. Adam musiał go siłą wyciągać z toalety. - zaśmiał się.
Wytrzeszczyłam oczy. Mieli pić tylko piwo. Adam to powtarzał wiele razy. Co się tam działo?
- Tym razem zrobili sobie męski wypad. - przyznałam.
- Wyglądało to jak wieczór kawalerski. - zaśmiał się, a ja zbladłam.
Wieczór kawalerski kojarzył mi się z ogromną ilością alkoholu i dziewczyn. Mój chłopak nie dotknął innej, prawda? Nie może. A co jeśli już to zrobił?
- Co?
- Żartuje. Adam nie zrobił niczego głupiego. - odparł.
Albo zrobił... Serce zaczęło mi walić jak oszalałe. Co jeśli Adam kłamał? Nie. On nie kłamie. Obiecał mi to... A co jeśli???
Zerwałam się z miejsca i rozejrzałam za najbliższą drogą do domu. W głowie miałam chaos. Musiałam się ewakuować dopóki jeszcze byłam w stanie myśleć.
- Coś się stało? - Barry zapytał.
- Muszę wracać do domu. Do zobaczenia. - powiedziałam i zaczęłam biec.
Płuca mnie paliły, ale nie przestawałam. Przyspieszyłam. Wolałam ten ból niż ten, który kuł moje serce i umysł. Chciałam się pozbyć myśli, ale nie wiedziałam jak. Adam nie mógł mnie okłamać... Obiecał mi to. On nie łamie przysięgi. Co jeśli już to zrobił?

Hello!
"Zostaw mnie. Kocham Cię." powróciło w Nowym Roku do Was. :) Jak myślicie czy Adam kłamie? Czy coś się wydarzyło na tej imprezie co mogłoby popsuć jego związek z Niną? Zapraszam do komentowania. W.x

poniedziałek, 2 stycznia 2017

Z pamiętnika Diany...

listopad

Myślę. Myślę każdego dnia.
Przypominam sobie wszystko ze szczegółami. Mam dosyć tego wiesz?
Mam dosyć udawania, że jest dobrze. Bo nie jest i jestem pewna, że nigdy nie będzie...

Nienawidzę być pomiędzy... A teraz tak się czuję. Jestem pomiędzy tym co było, a tym co jest. Nie potrafię zrezygnować z przeszłości. Obracam się za często w tył, wiem. Ty też to robisz?
Wracasz do naszych wspólnych chwil i rozmyślasz nad tym co mieliśmy i zostało zniszczone? Co Ty właściwie zniszczyłeś...

Ostatnio byłam w mieście. Spacerowałam tymi samymi uliczkami co z Tobą. Czy mi Cię brakowało? Nie. Czułam pustkę, ale nie ból. Coś mi zabrałeś ze sobą, ale nie wiem co. 
Pamiętasz tamten dzień, kiedy samochód jechał bardzo blisko chodnika? Pamiętasz to co wtedy zrobiłeś? Co powiedziałeś? Przypomnę Ci... chwyciłeś mnie za rękę i przyciągnąłeś do siebie. Dłonie Ci drżały, były zimne, w końcu to listopad. Powiedziałeś : " Jesteś dla mnie bardzo ważna. Nie wiem co bym zrobił, gdybym Cię stracił." A potem przytuliłeś z całej siły, tak jakbyś chciał potwierdzić swoje słowa.
To też było kłamstwo? Kolejne, w które uwierzyłam... Byłam głupia, bo nie potrafiłam odróżnić fałszu od prawdy. Byłeś doskonałym manipulatorem. Wiedziałeś jak do mnie mówić. Rozgryzłeś mnie. Byłam na Twoje rozkazy...

Najgorsze w tym wszystkim jest to, że wybaczyłabym Ci, gdybyś zdecydował się wrócić. Ale Ty tego nie zrobisz. Twoja duma by ucierpiała. Przecież Ty palisz mosty i mnie też spaliłeś.

Też myślisz o nas?
Diana