środa, 15 czerwca 2016

Zostaw mnie. Kocham Cię. cz.14

Z niepokojem spoglądam za siebie. Czysto. Wszyscy poszli na stołówkę. Poczułam ulgę. Usiadłam na ławce i wyciągnęłam zeszyt. Sama nie wiem po co. I tak nie potrafiłam się skupić na notatkach. Ciągle w mojej głowie obawiałam się spotkania z Adamem. Dotychczas udawało mi się go unikać, ale wiedziałam, że nie potrwa to długo. Usłyszałam jak ktoś otwiera drzwi. Ze strachem spojrzałam w tamtym kierunku. To tylko mój nauczyciel od matematyki. No właśnie... Matematyka. Dzisiaj miałam się dowiedzieć czy zaliczyłam materiał czy nie. Na samą myśl o tym rozbolał mnie brzuch. Jake twierdził, że nie ma się czego obawiać. Łatwo mu mówić. Dla niego ten przedmiot jest prosty, a dla mnie to czarna magia. Nie wiem jak ludzie mogą to kochać.
Z moich rozmyślań wyrwały mnie czyjeś kroki. Boże, żeby to nie był Adam. Kątem oka zerknęłam na tą osobę i odetchnęłam z ulgą. Była to tylko Emily. Spuściłam wzrok, czekając aż przejdzie dalej, ale ona niespodziewanie stanęła nade mną.
- Tu jesteś. - podniosłam wzrok na nią.
Przez długi okres czasu nie zamieniła ze mną nawet zdania. Byłam zdziwiona, że akurat dzisiaj postanowiła przełamać lody. Kto wie, może po prostu chce mi dokuczyć.
- Adam cię szuka po całej szkole. - odparła.
- Ale ja nie szukam jego. - powiedziałam na głos i ugryzłam się w język.
- Pokłóciliście się? - zapytała, przysiadając się obok mnie.
- Od kiedy chcesz ze mną rozmawiać? - zamknęłam zeszyt i spojrzałam prosto w jej oczy.
- Nina... - westchnęła, a ja podniosłam rękę do góry.
- Obrażasz się na mnie o byle co, a teraz interesuje cię co się stało? - podniosłam głos. Ostatnio ciągle to robię. Co się ze mną dzieje?
- Bo ja sobie to wszystko przemyślałam. - przyznała, a mnie szczęka opadła.
Spodziewałam się jakieś docinki, czy coś w tym rodzaju odpowiedzi. Nie przypuszczałam, że powie coś takiego. Postanowiłam ją wysłuchać do końca.
- Wiem, że głupio się zachowałam. Nie powinnam się do ciebie tak odnosić, tym bardziej, że nie zrobiłaś nic złego. Myślałam, że moim zachowaniem sprowokuję cię do rozmowy o nim, ale jeszcze bardziej pogorszyłam sprawę. Moja zazdrość spowodowała, że Nick zrezygnował ze szkoły. Nie chciałam go aż tak bardzo zranić. Byłam głupia, Teraz wiem to.
Wpatrywałam się w nią i próbowałam zrozumieć czy kłamie czy mówi prawdę. Ciągle miałam problem by to odróżnić. Jednak miałam wrażenie, że ona na serio sobie to przemyślała. Szkoda, że to trwało tak długo.
- Przepraszam Nina. - powiedziała, dotykając mojego ramienia.
Uśmiechnęłam się przez moment. Nie wiedziałam za bardzo jak mam się zachować. Z jednej strony chciałam o tym wszystkim zapomnieć, ale z drugiej nie da się. Już zawsze będę co do niej nieufna. To była dla mnie lekcja, z której wyciągnęłam wnioski.
- Lepiej późno niż wcale. - przyznałam.
Emily uścisnęła mi dłoń. W jej oczach widziałam malutkie łzy. Może nie kłamała tym razem?
- Tęsknię za nim. - dopiero teraz jedna łza spłynęła jej po policzku.
Rozejrzałam się po korytarzu. Ludzie zaczęli wracać ze śniadania. W każdej chwili mogłam natknąć się na Adama. Nerwowo rozglądałam się po korytarzu.
- Nawet nie wiem jak mam się z nim skontaktować. - przyznała.
- Pewnie Adam wie. - znowu powiedziałam coś czego nie chciałam.
Wywróciłam oczami. Byłam wkurzona na samą siebie.
- No właśnie. Możesz zapytać Adama? Ja nie mam z nim tak dobrych relacji jak ty... - zaśmiałam się cicho, ale Emily nawet tego nie zauważyła.
- Myślę, że musisz go sama o to spytać. - odparłam.
Zobaczyłam, że pan od matematyki już przyszedł. Otworzył drzwi od sali przed dzwonkiem i wzrokiem pokazał, że mam wejść. Natychmiast wstałam, nie zwracając uwagi na Emily. Podeszłam do klasy i policzyłam do pięciu. Jake pomachał do mnie, dodając mi otuchy. Uśmiechnęłam się do niego i wtedy za nim zobaczyłam Adama. Stał i wpatrywał się we mnie. Jego wzrok mnie peszył, więc czym prędzej weszłam do sali i zamknęłam za sobą drzwi.
- Nina... - usłyszałam nauczyciela głos i wróciłam na ziemię. Ciągle przed oczami miałam Adama. Paranoja. - Bardzo się cieszę, że zrobiłaś takie postępy w materiale. - przyznał profesor.
Dopiero teraz poczułam stres. To, że zrobiłam postępy nie oznacza, że zaliczyłam test.
- I muszę przyznać, że nie spodziewałem się tego po tobie. - oznajmił.
Zobaczyłam, że w dłoni trzymał mój sprawdzian. Niech mi już pokaże!
- Gratuluję, zaliczyłaś. - położył kartkę z moimi obliczeniami przede mną.
Uśmiechnęłam się sama do siebie. W końcu dobra wiadomość!
*
Sama nie wiem czemu się zgodziłam by pójść na trening naszej szkolnej drużyny. No dobra. Jake nie dał by mi spokoju. Poza tym mieliśmy potem świętować moje małe "zwycięstwo". Do tej pory nie mogę uwierzyć, że to mi się udało. Może matma nie jest taka zła? Na trybunach było niewiele osób. Większość przychodziła tylko na mecze. Treningi nie były tak atrakcyjne. Zwykle zawodnicy ustalali taktykę na kolejne spotkanie i tyle. Jednak miejsca nie były całkiem puste. Po mojej lewej siedzieli chłopcy, którzy pragnęli grać w tej drużynie. Z tego co wiem to często przychodzili podpatrzeć jak ćwiczą zawodnicy. Jacob wielokrotnie mi wspominał, że nie jest łatwo tu się dostać. Trzeba przejść wiele testów zarówno praktycznych jak i teoretycznych. Mój przyjaciel znał się doskonale na tym. Był kapitanem drużyny i pomagał w selekcji kandydatów. Z mojej drugiej strony siedziały fanki największego ciacha w szkole, czyli Adama. Zachwycały się każdym jego ruchem. Większości nie znałam, ale Meghan rozpoznałam od razu. Każdy wiedział, że to właśnie ona ma obsesję na jego punkcie. Na samym środku siedziałam ja, Nina Scor. Przyjaciółka Jacoba, która przyszła oglądać jego trening. Przyjaciółka Adama? No właśnie. To pytanie nie dawało mi spokoju. 
- Widzę, że przyszłaś pooglądać. - usłyszałam za sobą kobiecy głos.
Obróciłam się i ujrzałam śliczną brunetkę o jasnych oczach. Ubrana była na czarno. Nie wydawało mi się byśmy się znały. Jednak jej spojrzenie mówiło, że ja nie jestem dla niej obca.
- Jestem Annabel, ale wszyscy nazywają mnie Bel. - podała mi dłoń, a następnie niepewnie przysiadła się obok mnie.
- Nina. - powiedziałam.
- Wiem kim jesteś. - odparła, spoglądając na boisko.
- Czy my się znamy? - zapytałam.
- Chodzimy razem do szkoły, ale do innych klas. - odparła, a ja przytaknęłam.
Dziewczyna uśmiechała się przed siebie. Próbowałam sobie ją przypomnieć. Może kiedyś się mijałyśmy na korytarzu. Może przypadkiem szturchnęłam ją łokciem. Nic nie przychodziło mi do głowy.
- Nie widziałam cię tu nigdy. - przyznała.
- Czekam na przyjaciela. - odparłam.
- Na Jacoba czy Adama? - zapytała, a mnie zmroziło.
Skąd ona wiedziała, że obydwoje są moimi przyjaciółmi?
- Przepraszam, wścibska jestem. - zarumieniła się i spuściła wzrok.
- Czemu myślisz, że czekam na jednego z nich? - zapytałam.
- Dużo o tobie słyszałam. - no ładnie.
Bel nic więcej nie dodała. Siedziała w ciszy obok mnie i spoglądała na trening chłopców. Z kolei ja bałam się ją zapytać co jeszcze o mnie wie. Ale dręczyło mnie jeszcze inne pytanie: Z skąd ona tyle wie?
- Jestem przekonana, że dadzą sobie radę. Mecz jest niedługo, a z tego co mi wiadomo, mają już omówioną taktykę. - powiedziała z szerokim uśmiechem.
- A ty na kogoś tu czekasz? - zapytałam niespodziewanie.
- Na mojego chłopaka, Thomasa. - pokazała dłonią na niego.
Chłopak zauważył ją na trybunach i zaczął machać w jej kierunku. Jacob to także wychwycił i zaczął gwizdać na mnie. Pomachałam mu również. Obok nich stał Adam. Nasze spojrzenia się skrzyżowały. Pomimo że siedziałam parę metrów od niego, miałam wrażenie, że jest niezadowolony z tego, że tu jestem.
- Nie wiedziałam, że Thomas ma dziewczynę. Jake nic mi nie mówił. - odparłam.
- Jesteśmy ze sobą od paru tygodni. - zarumieniła się. Co miłość robi z człowiekiem?
Meghan i jej paczka zaczęły mocniej dopingować Adama, ale on nie zwracał na nich uwagi. Co jakiś czas zerkał w moją stronę. Może spoglądał na Annabel?
- A ty masz chłopaka? - zapytała.
- Nie. - odparłam. - Czemu pytasz?
- Adam się na ciebie ciągle patrzy. Z resztą ciągle o tobie mówi. Myślałam, że kręcicie ze sobą.
Zaraz, zaraz. Komu Adam mówi o mnie? Zaszokowało mnie to. Niby czemu on miał o mnie nawijać, skoro ma swoją Laurę? O co w tym chodzi?
- On ma dziewczynę. - odparłam.
- Co takiego? - Bel opluła się wodą, którą właśnie piła. - Adam ma dziewczynę?
Przed chwilą sugerowała, że ma i jestem nią ja. Czemu się tak zdziwiła?
- Laurę. - spojrzałam uważniej na jej twarz.
Dopiero teraz zauważyłam, że jej rysy twarzy kogoś mi przypominają.
- Wrócili do siebie? Niemożliwe. - zaśmiała się, kręcąc głową.
- Możliwe. - mój humor spadł do poziomu zero.
- Myślałam, że Adam nie wejdzie do tej samej rzeki. Skoro to zrobił to musiało mu się nieźle popieprzyć w tej głowie, albo miał ku temu powód.
Bel dużo wiedziała. Może warto dowiedzieć się czegoś od niej? Z drugiej strony dlaczego mam jej ufać? Nie znam jej.
- Jaki powód? - zapytałam.
- Laura jest siostrą Jerrego. Ona zawsze dostaje czego chce. - wzruszyła ramionami.
Jeszcze raz spojrzałam na nią. Kojarzyła mi się z Nickiem, ale jak to możliwe?
- Skąd tyle wiesz? - zapytałam cicho.
- Nick często mówił mi o Adamie i co go trapi. Wiesz, oni są przyjaciółmi. Nie mają przed sobą tajemnic, ale mój brat - zaśmiała się. - nie potrafi trzymać języka za zębami. Musi się komuś wygadać i najczęściej pada na mnie.
Czy ona powiedziała, że Nick jest jej bratem? To by tłumaczyło to, że mają podobne rysy twarzy.
- Nie wiedziałam, że Nick ma siostrę.
- Zawarliśmy umowę, że w szkole nie wchodzimy sobie w drogę. - uśmiechnęła się. - Niewiele osób wie, że to mój brat. Zniszczylibyśmy sobie nawzajem reputację. - zaśmiała się na głos.
- Teraz wiem, dlaczego o tobie nic nie wiedziałam. - uśmiechnęłam się przyjaźnie.
Spojrzałam na boisko. Chłopcy zbierali się do szatni. Trening zbliżał się ku końcowi.
- Adam wie? - pokazałam wzrokiem na niego.
- A to już inna historia. - otrzepała spodnie i wstała.
Postanowiłam również wstać. Annabel była wyższa ode mnie parę centymetrów. Ale czy to było teraz istotne? Była ładniejsza. Ja przy niej wyglądałam mizernie. Nie ta liga.
- Miło było cię poznać, Nina. - powiedziała, ale niespodziewanie nachyliła się ku mnie. - Trzymaj się z daleka od Adama. On potrafi łamać serca. - szepnęła mi na ucho i poszła.
Stałam i patrzyłam jak odchodzi. Ciągle w mojej głowie rozchodził się jej głos. "On potrafi łamać serca." Dlaczego mi to powiedziała? Dlaczego na sam koniec? Nie rozumiałam tego. Na początku miałam wrażenie, że jest do niego przyjaźnie nastawiona. Co się stało, że tak nagle jej się odmieniło? Czy on jej złamał serce? Czy tego doświadczyła? Z tymi pytaniami czekałam na Jacoba pod drzwiami od szatni. Zobaczyłam, że drzwi się uchylają, ale zamiast przyjaciela ujrzałam Adama.
- Nina? - zapytał, jakby nie mógł uwierzyć, że tutaj jestem.
- Czekam na Jacoba. - odparłam obojętnie.
Z trudem powstrzymywałam się by nie spojrzeć w jego niebiańskie oczy. Korciło mnie. I to bardzo.
- Unikasz mnie. - nie zapytał, a przyznał. - Dlaczego? - podniósł mój podbródek tak by nasze oczy się skrzyżowały. - Co zrobiłem nie tak?
- Tak będzie lepiej. - odparłam.
- Co? - zapytał, nie dowierzając. - Jesteśmy przyjaciółmi, pamiętasz?
Zacisnęłam zęby na mojej wardze. Co miałam mu powiedzieć? Że każdy mnie ostrzega przed nim? Najpierw Jake, teraz Annabel. Nie mogę mu tego powiedzieć. Przecież to niedorzeczne. Z drugiej strony jaki mam powód by go unikać? Właściwie dlaczego to robię? Bo ma dziewczynę? Prawda jest taka, że on nie zrobił nic złego.
- Potrzebuje trochę czasu. - łzy zaczęły mi cisnąć się do oczu.
- Nina... - pokręcił głową. Czułam, że się bał. - Na co czas?
- Żeby to wszystko przemyśleć.
- Wszystko? - zapytał.
Obok niego niespodziewanie pojawił się Jacob. Po treningu założył czarną koszulkę. Za nim Thomas sprawdzał co się tutaj dzieje. Być może szukał Bel, albo był po prostu ciekawy.
- Nina, wszystko w porządku? - Jake zapytał, wymijając Adama.
Pokiwałam głową, ale kłamałam. Nie było w porządku. Adamowi należały się wyjaśnienia. A może i nie? Może powinnam trzymać się tego co wczoraj sobie postanowiłam?
- W takim razie chodźmy. - przyjaciel objął mnie ramieniem i zaczął prowadzić w kierunku wyjścia.
- Nina! - usłyszałam za sobą głos Adama. Obróciłam głowę. Stał bezradny na środku korytarza. Jego dłonie zwisały bezwładnie wzdłuż tułowia. Czy on naprawdę taki był jak każdy mi mówił?
*
Ostrożnie kręciłam słomką, którą dano mi do napoju. Jacob opowiadał o treningu. Jaką założyli taktykę na kolejny mecz. Wspominał również o tym, że być może niedługo dołączy do nich jakiś nowy zawodnik. Nie byłam tym zainteresowana. Coraz bardziej miałam wrażenie, że się w tym wszystkim gubię. Od każdego dostawałam kolejną nową informację o Adamie. Większość z nich sprawiła, że postanowiłam dać sobie z nim spokój. A co jeśli on był inny?
- Nina, znowu mnie nie słuchasz. - Jacob pomachał mi przed oczami. - Co się dzieje? - zapytał.
Nie miałam siły rozmawiać znowu o Adamie. Jake powiedział mi wystarczająco dużo i jestem mu za to wdzięczna. Nie każdy by wysilił się na taki gest.
- Co wiesz o Annabel? - zapytałam, patrząc przed siebie.
Jacob odłożył swój kubek i przyjrzał mi się z uwagą. Pewnie wyczuł, że co innego mnie dręczy. Musiałam wiedzieć czy ona kłamie. Co do Jacoba nie miałam wątpliwości. On nigdy mnie nie okłamał.
- Annabel jest dziewczyną Thomasa. - przyznał.
Spojrzałam na niego i czekałam na więcej. Wiedziałam, że się wahał. Położyłam dłonie na stół i oparłam o nie głowę. Przybrałam pozę słuchacza.
- Kiedyś razem, włącznie z  Adamem, tworzyliśmy z paczkę. - rozpoczął opowieść, a ja zaczęłam żałować, że tyle rzeczy umknęło mi przez to, że chodziłam do innej szkoły. - Chodziliśmy nad jezioro i bawiliśmy się jak nastolatki. Bel kręciła z Adamem, - wiedziałam! - ale on nie był nią zainteresowany. Trzymał ją na dystans. Chciał tylko przyjaźni, a ona nie potrafiła tego zaakceptować. W międzyczasie pojawiła się Laura. - westchnął. - Adam zaczął z nią chodzić, a Bel była zazdrosna. Nie potrafiła tego znieść. Wkurzała się na Adama o byle co, aż pewnego razu on nie wytrzymał. Pokłócili się na dobre. Sam nie wiem o co poszło. Nie było mnie wtedy przy tym. Adam po paru dniach poszedł ją przeprosić, ale ona nie chciała go widzieć. Przychodził codziennie, bo zależało mu na przyjaźni. - prychnął. - Ale ona nigdy nie schodziła na dół. Tym sposobem poznał Nicka. Do dzisiaj się kumplują. Nick naraził się swojej siostrze. Nienawidziła go za to, że zadaje się z Adamem. I od tamtego czasu nie mają za dobrych kontaktów. Z czasem Adam przestał do niej chodzić i błagać ją o wybaczenie. Bel robiła mu na złość na każdym kroku, aż stała się jego wrogiem. I tak jest do dzisiaj. - Jake zrobił smutną minę i wziął do ręki swój napój.
- A potem przyszła pora na ciebie... - westchnęłam, myśląc o tym jak rozpadła się ich przyjaźń.
- Parę miesięcy później Adam zerwał z Laurą, a resztę już znasz. - przyznał.
Sama nie wiedziałam co o tym sądzić. Moim zdaniem w tym przypadku Adam nie zrobił niczego złego. Powiedział, że nic do niej nie czuje i chce się z nią przyjaźnić. Ona nie potrafiła tego znieść, dlatego chciała mu zniszczyć życie. Wydaje mi się to bardzo znajome.
- Tak zazdrość potrafi zniszczyć człowieka. - uśmiechnął się blado.
Pokiwałam głową i zdałam sobie sprawę, że robię to samo. To moja zazdrość sprawia, że chcę go unikać. Schemat się powtarza. Ja jestem Annabel, Nick jest Jacobem, a Adam jest sobą. Jak tak dalej pójdzie to go stracę. Ale czy tego chcę?
- Będę tęsknił za naszymi wspólnymi korkami. - Jake zrobił smutną minkę. Nie potrafiłam się nie zaśmiać.
- Nie bój się. Nie pozbędziesz się mnie tak łatwo. - przyznałam. - Jeszcze nie zaliczyłam matmy do końca. - zaśmiałam się.
- Czekałem, aż to powiesz. - pociągnął mnie za włosy, a ja nie byłam mu dłużna.
Pomimo że wygłupiałam się z moim przyjacielem do późna, ciągle w głowie myślałam o Adamie. Nie chciałam by nasza przyjaźń się tak skończyła. Owszem, czułam do niego coś więcej, ale bałam się mu o tym powiedzieć. Po tym co usłyszałam od Jacoba, wiem na pewno, że nie wyznam mu moich uczuć. Nie mogę go stracić.
Przyjaciel odprowadził mnie do domu. Mama znowu wzięła nockę, więc minęłyśmy się w drzwiach. Poszłam do swojego pokoju. Położyłam się na łóżku i jeszcze raz pomyślałam o tym co chcę zrobić. Nie wiedziałam, czy dobrze robię, ale czułam, że nie potrafię inaczej. Nie potrafię go unikać. Minął zaledwie jeden dzień odkąd postawiłam z niego zrezygnować. Oszukiwałam samą siebie. Muszę pogodzić się z tym, że ma dziewczynę. Zrobię to, chociaż będzie to trudne. Jest moim przyjacielem i kiedyś, tam nad jeziorem, obiecałam mu swoje wsparcie. Zawiodłam i muszę to naprawić. Wyciągnęłam telefon i wybrałam jego numer. Było dość późno i nie chciałam go budzić, więc wysłałam mu SMS. "Muszę z tb porozmawiać. Nina" Długo wahałam się czy wysłać. Jeszcze dzisiaj powiedziałam mu, że potrzebuję czasu. Ale ja nie potrzebuje czasu. Ja potrzebuję Adama. Wysłałam.

Przepraszam, że znowu tak długo nie dodawałam rozdziału. W.x 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz