sobota, 8 kwietnia 2017

Złodziejka - prolog


Nie zdajemy sobie sprawy, jak wiele rzeczy zmienia czas. Nie chodzi tu tylko o to, że z wiekiem jesteśmy coraz starsi i pojawia się więcej zmarszczek na naszej skórze. Czas potrafi zmienić życie. Gdybyśmy mieli porównywać lata dwudzieste do roku obecnego, w którym żyjemy zauważylibyśmy kolosalną różnicę. Praktycznie wszystko się zmieniło, z wyjątkiem jednej rzeczy...

Każda rodzina posiada swoją własną historię. Jest przekazywana z pokolenia na pokolenie i tym sposobem uobecnia się w naszych czasach. Jednak nie tylko opowieści sprawiają, że pamiętamy o przeszłości. Historia często jest zaklęta w różnych przedmiotach. Mogą to być zegarki, książki, porcelana itd. W rodzinie Carterów taką pamiątką był słynny pierścionek, który znalazł swoje miejsce na niewłaściwej dłoni.





Już niedługo przeniesiecie się do lat dwudziestych by poznać niezwykłą historię słynnego pierścionka rodziny Carterów. Prawda w końcu wyjdzie na jaw. W.x

Zostaw mnie. Kocham Cię. cz.21

Czym jest kłamstwo? Jest niczym innym jak iluzją. Myślimy, że coś jest prawdą, ale mylimy się. Nasze założenia okazują się błędne. Łatwo pomylić iluzję z prawdą. Czasem wystarczy drobny szczegół. Coś co wydaje nam się na pozór szczere nim nie jest. Czasem wystarczy osoba, od której słyszymy te słowa. To właśnie tym, którym najczęściej ufamy uciekają do kłamstwa.
Czy Adam mnie rzeczywiście okłamał? Czy nie powiedział mi całej prawdy? Zamyślona siedziałam w stołówce i wpatrywałam się w te cholerne drzwi. Nadal go nie było. Ani Nicka, ani Jacoba. Nikogo, kto mógłby odpowiedzieć na moje nurtujące pytanie.
Niespodziewanie ktoś odsunął krzesło i przysiadł się do mnie. Był to Barry.
- Chyba nie dostanę za to, że się do ciebie przysiadłem, co? - zapytał z lekkim uśmiechem.
- Musisz spytać o to mojego chłopaka, którego tu nie ma. - wzruszyłam ramionami.
Czułam, że Barry próbuje rozluźnić atmosferę. Byłam mu za to ogromnie wdzięczna.
- Nie nudzi cię obcowanie z małolatami? - zapytałam z przekąsem.
- Takie są najlepsze. - zaśmialiśmy się oboje i wtedy poczułam buziaka na moim czole.
Adam usiadł bez słowa obok mnie. Wyciągnął śniadanie i zmierzył wzrokiem Barrego. Myślałam, że jakoś to skomentuje, ale on nadal milczał. Nie oznaczało to nic dobrego.
- Od kiedy starsze roczniki siadają z nami? - zapytał Nick, dosiadając się obok nowego.
- Taka ślicznotka nie powinna sama siedzieć i być smutna. - mrugnął do mnie Barry.
Poczułam jak mój ukochany się spina, jednak nie zareagował. Wypuścił powietrze z ust i kontynuował jedzenie. Nick przewrócił oczami i zaczął rozmawiać o jakimś sprawdzianie z matmy. Okazało się, że Barry był świetny z tego przedmiotu. W sumie mógłby mi udzielać korków, gdyby Jake nie mógł. No właśnie, gdzie on jest? Rozejrzałam się po sali, ale nie widziałam go. Wyciągnęłam telefon, ale nie zobaczyłam też żadnej wiadomości.
Przed kolejną lekcją postanowiłam odłożyć parę książek do szafki, a przy okazji spotkać się na moment z Adamem. Wiedziałam, że o tej porze będzie miał W-F, więc zdecydowałam się  zaczekać na niego. Poukładałam zeszyty i wtedy usłyszałam jak ktoś rzucił torbę obok moich nóg. Spojrzałam w górę. Adam był wściekły.
- Coś się stało? - zapytałam cicho.
- Flirtowałaś z nim na moich oczach!
- Nie. - pokręciłam głową. - Barry się po prostu przysiadł.
- Z skąd go znasz? - zapytał, tak jakby nie zwracał uwagi na moje odpowiedzi.
- Poznaliśmy się kiedy poszłam pobiegać do parku. - przyznałam.
- Biegać? - zapytał, przewracając oczami. - Nie chcę byś z nim rozmawiała. - dodał ostro.
- Adam, nie możesz mi tego zabronić. - odparłam stanowczo.
- Nie mogę? - uniósł do góry brwi.
- Co w ciebie wstąpiło? - byłam zszokowana.
- Nie chcę widzieć go obok ciebie. Nigdy. - powiedział i odszedł.
Dopiero teraz zorientowałam się, że mój oddech był nierówny. Nerwowy. Chyba jeszcze nigdy nie mieliśmy takiej rozmowy. Dlaczego tak postąpił? Nie podobało mi się to. Adam nigdy tak się nie zachowywał. Oparłam się o szafkę i patrzyłam przez moment przez siebie. Zadzwonił dzwonek, a ja wciąż nie potrafiłam się ruszyć z miejsca. Nagle zza rogu wyszedł Jake. Wyglądał na wymęczonego. Spojrzał na mnie zmartwiony.
- Czemu nie jesteś na zajęciach? - zapytał. - Coś się stało?
- Tak.., nie...- nie wiedziałam co mam powiedzieć.
- Nina, przecież widzę, że coś jest nie tak. - westchnął.
Powiedzieć mu? Jeżeli to zrobię to nie da żyć mojemu chłopakowi, a przecież Adam był już i tak wyjątkowo nerwowy. To nic takiego.
- Po prostu źle się poczułam. - skłamałam.
Spojrzałam mu w oczy, by potwierdzić moje słowa. Kupił to.
- Chodź, odprowadzę cię do pielęgniarki. -zaproponował.
- Od razu do piguły? - zapytałam zdenerwowana.
Jacob zaśmiał się pod nosem, ale widać było, że to nie był ten sam śmiech co kiedyś. Coś go gnębiło. Był strasznie blady i wymęczony. Tak jakby stał się żywym duchem.
- Idziemy bez dyskusji. Napiszę do Adama, że tam jesteś. - wyciągnął telefon z kieszeni.
- Proszę nie. - stanęłam i pociągnęłam go za rękę.
Zmarszczył brwi. Przyglądał mi się uważnie. Chyba zaczął coś podejrzewać.
- Nie chcę go denerwować. - przyznałam cicho.
- Nina, jak nie powiem to będzie bardziej nerwowy. - pokręcił głową.
- Przecież to nic takiego. Pielęgniarka da mi jakąś tabletkę i po sprawie. - uśmiechnęłam się blado.
Gdyby Adam się teraz dowiedział, że trafiłam do piguły, Bóg wie jeden jak by się to skończyło.
- Ryzykuję, wiesz? - zapytał z powagą, chowając do kieszeni telefon.
- Dziękuję. - pocałowałam go w policzek.
Na twarzy Jacoba pojawił się uśmiech. Trwał zaledwie parę sekund.
- A ty czemu nie jesteś na W-F? - odważyłam się zapytać.
- Mam zwolnienie. - wzruszył ramionami.
- Coś poważnego? - zapytałam.
Staliśmy już przy gabinecie. Musiałam wiedzieć co się dzieje z moim przyjacielem. Jake nie chciał mi nic powiedzieć. Denerwowało mnie to bardzo mocno. Dlaczego nie mówił?
- Po prostu jestem przepracowany. Mam nową pracę i treningi. Muszę trochę wyluzować. - przyznał i pogłaskał mnie po ramieniu. Otworzył drzwi i pokazał bym weszła.
Ostatni raz spojrzałam na chłopaka, a potem na kobietę w białym kitlu. Przełknęłam ślinę. Super... Muszę znowu kłamać.
*
Po godzinie wyszłam z gabinetu. Pielęgniarka przetrzymała mnie do końca lekcji, a ja nie protestowałam. Na samą myśl o spotkaniu z Adamem dostawałam gęsiej skórki. Miałam sporo czasu by sobie to wszystko przemyśleć, ale nie doszłam do żadnych wniosków. Wtedy zza rogu wyszła Eliza. Uśmiechnęła się do mnie nieśmiało i podeszła.
- Nie było Cię na matmie. - przyznała cicho. - Coś się stało? - zapytała.
Eliza była zawsze taka sama jak ja. Szara myszka, która nigdy się nie wychyla. Dlaczego wtedy się wychyliłam i zachciało mi się szukać miłości do Adama?
Oparłam się o ścianę i zaczęłam płakać. Dziewczyna od razu otoczyła mnie ramieniem. Pomogła mi wstać i zaprowadziła mnie w ustronne miejsce. Otarła moje łzy i podała kawałek czekolady.
- Masz. To zawsze pomaga na smutki.
- I pomaga przybrać na wadze. - zażartowałam.
Zaśmiałyśmy się obie, chociaż mi nie było spieszno do uśmiechu. Coś we mnie pękło i czułam, że sama nie będę mogła tego naprawić.
- To teraz opowiedz mi co się stało. - zaproponowała.
- Myślę, że masz ciekawsze rzeczy do roboty. - przyznałam cicho.
- Proszę, powiedz mi. - nalegała.
Westchnęłam. W sumie co miałam do stracenia? Nic. Czy jej ufałam? Nie, ale miałam przeczucie, że może warto chociaż troszkę się przed nią otworzyć.
- Miałaś kiedyś wrażenie, że ktoś cię okłamuje? - zapytałam cicho.
- Chyba każdy tego doświadczył w swoim życiu...
- Jakbyś się czuła, gdyby jedna z najbliższych osób to robiła? - spojrzałam w jej oczy.
- Okropnie. - odparła i spojrzała w dół.
Dopiero teraz zrozumiałam, że ona mogła czuć to samo co ja. Ktoś mógł tak samo ją oszukać.
- Przepraszam, nie powinnam pytać. - przyznałam.
- Nic nie szkodzi. - uśmiechnęła się lekko.
Zapanowała niezręczna cisza. Co miałam powiedzieć? Czułam się jak skończona idiotka. Egoistka.
- Myślisz, że Adam cię okłamuje? - zapytała nagle.
Spojrzałam na nią. Ja już nic nie myślałam. Miałam pustkę w głowie. Nie znałam odpowiedzi.

Czy Adam rzeczywiście Ninę okłamuje? Odpowiedź znajdziecie w kolejnych rozdziałach. 
W.x