sobota, 9 stycznia 2016

Anioł cz.3 ostatnia

- Tom? - mój brat podskoczył i radośnie przywitał swojego przyjaciela z dzieciństwa. Chyba nie widzieli się od wieków. W każdym razie, ja ,Toma nie widziałam od dawna.
- Co u ciebie, brachu? - niespodziewanie dosiadł się do nas i zaczął rozmowę.
- Wszystko po staremu … - Artur opowiedział co u niego się zmieniło. Zaczęłam odruchowo coraz częściej spoglądać na zegarek. Lubiłam słuchać mojego brata, ale niektóre historie znałam już na pamięć. Chciałam wrócić już do domu.
- Dasz się zaprosić na małe piwko? Tyle lat się nie widzieliśmy. - nalegał Tom.
- No nie wiem … - Artur pokręcił głową. - Mam dużo obowiązków na głowie … - spojrzał na mnie, a ja uniosłam brwi do góry.
- O mnie się nie martw. Wiele razy wracałam sama do domu o tej porze … - wtrąciłam.
- Stary, musisz się trochę wyluzować … - naciskał Tom.
Artur nadal był niezdecydowany. Uważałam, że jego przyjaciel miał rację. Musiałam go zachęcić do tego pomysłu i uświadomić go, że wrócę cała do domu.
- Idź… - szturchnęłam go. - Od dawna chciałam mieć wieczór tylko dla siebie … - powiedziałam i uśmiechnęłam się.
- … zgoda – odparł Artur. - Zadzwoń do mnie jak będziesz w domu, ok? - pierwszy raz od dłuższego czasu poczułam, że ktoś się o mnie martwi. Dziwne uczucie, ale przyjemne.
- Jasne … Miłej zabawy. Cześć Tom! - wzięłam torbę i wyszłam na zewnątrz.
Słońce powoli chyliło się ku zachodowi. Chłodny wiatr rozwiał moje włosy. Zapięłam kurtkę i przyspieszyłam kroku. W głębi serca czułam się szczęśliwa. Jeszcze dzisiaj rano miałam poczucie jakby nikt mnie nie rozumiał, a co gorsza nie kochał. Jednak teraz wszystko się zmieniło. Na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Szłam teraz obok parku. Z daleka zobaczyłam moje „ koleżanki” ze szkoły, które właśnie wracały z miasta. Niosły wielkie torby z ciuchami. Zapatrzona w ich kierunku weszłam na jezdnię... Nagle usłyszałam jak ktoś woła moje imię. Był to znajomy głos, ale nie mogłam dostrzec postaci, ani z skąd dochodzi. Stanęłam na chwilę. Po chwili usłyszałam pisk opon i kątem oka zauważyłam ciężarówkę z mlekiem. Widziałam, że nie zdąży ona wyhamować. Zamknęłam oczy i czekałam na … lecz w tym momencie poczułam, że ktoś mnie łapie w talii i nie wiadomo jakim cudem znalazłam się na trawniku. Otworzyłam oczy i zaczęłam rozglądać się dookoła. Kierowca ciężarówki stanął na środku ulicy i szedł w moim kierunku. Obróciłam głowę i zorientowałam się, że ktoś mocno mnie trzyma w ramionach. Chłopak bacznie mi się przyglądał.
- Nic ci nie jest? - zapytał z troską.
Chyba musiałam być w szoku, bo nie mogłam wydusić z siebie ani słowa. Kiwnęłam głową na znak, że wszystko w porządku.
- Dzwonić po pogotowie? - zapytał zdenerwowany kierowca.
- Nie ma takiej potrzeby. - odpowiedział za mnie chłopak. - Wszystko w porządku. Może pan odejść.
Kierowca stał przez chwilę w miejscu i patrzył na mnie ze zdenerwowaniem. Po minucie stwierdził, że jest wszystko okay i ruszył w drogę. Tymczasem ja byłam nadal w ramionach mojego wybawcy. Nie za bardzo wiedziałam jak to się stało, ani kto mnie uratował.
- Dziękuję. - powiedziałam szeptem.
Chłopak uśmiechnął się do mnie przyjaźnie. Jednak nie puścił mnie.
- David jestem. - odparł.
- Ja jestem …
- Wiem kim jesteś. - przerwał mi i uśmiechnął się zadziornie.
- Jak? - zapytałam zdziwiona.
- Długa to historia… - odparł i nastała cisza. Przez chwilę pomyślałam, że on wie o mnie wszystko, jednak stwierdziłam, że to nie może być prawdą.
- David, pomożesz mi wstać? - zapytałam. Nie powiem, że nie było przyjemnie, jednak musiałam wracać już do domu.
- Jasne. - chłopak chwycił mnie w talii i postawił jak kukiełkę. - Mogę cię odprowadzić do domu? - zapytał.
Pierwszy raz ktoś chciał mnie odprowadzić do domu. W innej sytuacji na pewno bym odmówiła, ale ponieważ moje nogi się trzęsły, stwierdziłam, że przyda mi się pomoc. Nic nie odpowiedziałam. David chwycił mnie ponownie w talii i ruszyliśmy. Cieszyłam się, że mi pomaga.
- Artur jest w domu? - zapytał tak jakby go znał od wielu lat. Poczułam się dziwnie i zarazem niebezpiecznie. Nieznajomy chłopak odprowadza mnie do domu i jeszcze pyta o mojego brata. David chyba wyczuł moje zmieszanie i zaraz dodał : - Znamy się z Arturem od kołyski. Niestety ja przeprowadziłem się i nasz kontakt się urwał... - poczułam w jego głosie smutek.
- Kiedy wróciłeś? - zapytałam.
- Jakiś miesiąc temu. Mam tutaj dobrze płatną pracę, mieszkanie …
- Artur na pewno się ucieszy jak cię zobaczy. - odparłam.
- Mam nadzieję … - westchnął.
Dochodziliśmy już do mojego domu. Nie musiałam nic mówić, gdzie mieszkam. David znał drogę na pamięć. Musiał wiele razy tutaj przychodzić. Może nawet to robił po wyjeździe Artura? Stanęłam na progu domu i spojrzałam na chłopaka. Był bardzo zamyślony. W tym momencie poczułam się bezpieczna i szczęśliwa, że jest obok mnie ...
- Może wejdziesz? - zapytałam cicho. Chłopak oderwał się od swoich myśli i spojrzał na mnie. Znów przeszedł mnie dziwny dreszcz …
- Nie chcę przeszkadzać …
- Muszę ci się jakoś odwdzięczyć. - nalegałam. - Na pewno jesteś głodny. Artur zrobił zapiekankę. -
Musisz jej spróbować. - otworzyłam drzwi i weszliśmy do domu.
Długo rozmawialiśmy na różne tematy. Czułam się przy nim dobrze, tak, jakbym go znała od urodzenia. Miał podobny charakter do mojego starszego brata. Może wynikało to z tego, że często z nim przebywał?
- Nie wiedziałem, że Artur umie gotować …, ale naprawdę ma talent … - wziął do ust kolejny kawałek zapiekanki.
- Odziedziczył go po siostrze … - żartowałam.
- W to nie wątpię. - puścił oczko.
- David … - zaczęłam nieśmiało. - Dobrze mi się z tobą rozmawia … tak jak byśmy się znali od lat.
Chłopak nic nie odpowiedział tylko patrzył mi w oczy. Wyglądał jakby czekał, ale na co?
- Z skąd wiesz jak się nazywam? Z tego co wspominałeś, to nie miałeś kontaktu z Arturem.
Znów cisza. Bezradnie wpatrywałam się w jego twarz. Nieśmiało popatrzyłam mu w oczy.
W międzyczasie uśmiechnął się. Dopiero teraz zauważyłam, że ubrany jest w białą koszulę.
- Zaraz … - powiedziałam powoli, próbując uporządkować swoje myśli.
- Co takiego? - zapytał.
Tym razem to ja nic nie odpowiedziałam. Mój wzrok skierował się na jego oczy. I wtedy zrozumiałam. Ponownie mogłam zatracić się w jego zielonych oczach. To były te same oczy, które powstrzymały mnie przed skokiem w przepaść. Byłam tego pewna.
- Mój anioł ze snu … - powiedziałam z niedowierzaniem. Chłopak przysunął się bliżej mnie, nie odrywając ode mnie wzroku.
- Myślałem, że już nigdy się nie domyślisz... - dotknął mojego policzka i nagle poczułam się tak jak we śnie. Całe ciepło, a raczej jego miłość powędrowała do mojego serca, sprawiając, że stałam się najszczęśliwszą osobą na ziemi. Chwila ta mogła trwać wiecznie.
- David?! - usłyszałam głos Artura. Szybko odskoczyłam na bok. Artur podbiegł do przyjaciela i go wyściskał. - Co cię tu sprowadza?
- Powiedzmy, że musiałem coś tutaj załatwić. - David spojrzał się na mnie i uśmiechnął się.
Artur skinął głową, jakby czytał w myślach swojego przyjaciela :- Widzę, że mieliśmy ten sam cel.- oboje patrzyli się w moim kierunku.
W mojej głowie panowała harmonia i spokój. Po raz kolejny tego dnia czułam się kochana. Kochana miłością braterską oraz miłością anielską. Czułam, że dla kogoś jestem ważna. Czego więcej mogłabym chcieć?
Od tamtego dnia wszystko zaczęło się układać. Wiedziałam, że zawsze mogę liczyć na mojego brata oraz anioła, który zawsze przybędzie mi na ratunek.

Hello :) Ostania część "Anioła". Jak się Wam podobała? W. x

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz