sobota, 12 marca 2016

Zostaw mnie. Kocham Cię. cz.1




Lekcja matematyki ciągnęła się w nieskończoność. Nauczyciel próbował przelać wiedzę nam do głów, jednak nie przyniosło to rezultatu. Być może dlatego, że większość mojej klasy zajmowała się zupełnie czymś innym. Tak zawsze było. On dwoił się i troił, raz  krzyczał i innym razem był łagodny jak baranek. Żadna z jego "wersji" nie była skuteczna. Klasa miała go po prostu gdzieś. Była taka grupa, która siedziała z telefonami w dłoni, inni rysowali bazgroły w zeszycie i jeszcze ja, która jako jedyna próbowałam zrozumieć wszystkich oraz nauczyciela.
- Zamierzasz dzisiaj do niego zagadać? - szturchnęła mnie Emily pod koniec lekcji.
- Nie wiem. - odparłam.
- Myślę, że to jest dobry dzień. - zamknęła książkę równo z dzwonkiem.
Klasa zerwała się z miejsc by pójść na śniadanie do stołówki. Zazwyczaj tam nie chodziłam. Bycie w centrum zainteresowania nie było moją mocną stroną, więc wolałam jeść na uboczu z dala od dzikich spojrzeń. 
- Chodź. - niespodziewanie pojawiła się Emily i wzięła mnie za rękę. Zaczęła prowadzić mnie w kierunku stołówki.
- Mowy nie ma. - odparłam i zaparłam się bardzo mocno. 
- Nina, chcesz być dziwakiem? - westchnęła i położyła dłonie na biodra.
- Co takiego? - zapytałam, rozglądając się dookoła. Miałam nadzieję, że nikt tego nie usłyszał.
- Dziwakiem. Osoba, która nie pasuje do nas. - uśmiechnęła się do mnie.
- Do nas? - zaśmiałam się nerwowo. 
- Oj weź przestań. - poklepała mnie po ramieniu. - Adam tam będzie. - puściła mi oczko.
No właśnie to był kolejny powód, dlaczego tam nie chodziłam. Adam, szkolne ciacho, który posiadał swoją elitę i nie dopuszczał do siebie nikogo. Pech taki, że akurat musiał mi się podobać. Cała ja.
- Emily, dobrze wiesz, że nie nadaję się tam. - powiedziałam powoli.
- Oj nadajesz się. - siłą wciągnęła mnie na salę.
Na stołówce pełno ludzi pozajmowało już stoliki wokół mnie. Niektórych znałam tylko z widzenia, a resztę pierwszy raz widziałam na oczy. Myślałam, że ktoś zauważy moje przybycie, ale byłam w błędzie. Każdy był tak zafascynowany swoją grupką, że nie zwrócił uwagi na to, że Nina Scor pojawiła się w stołówce.
- Na co czekasz? - zawołała mnie Emily.
Usiadłam obok niej. Wyciągnęłam śniadanie i zaczęłam chłonąć wszystko co znajdowało się wokół mnie. Niedaleko dziewczyny rozmawiały o nowych trendach w modzie. Przeglądały gazetki dotyczące nowych propozycji na makijaż. Nie należałam do tej grupy. Wolałam nosić dresy i czesać się w kucyki, zamiast zajmować się modą. Obok nich siedzieli chłopcy ze szkolnej drużyny koszykówki. Z łatwością rozpoznałam Jacoba, który siedział tyłem do mnie. Był jedynym moim przyjacielem w tej szkole. Wielokrotnie próbował mnie zaciągnąć tutaj, ale nie byłam skora do przesiadywania z jego kolegami. To nie było moje towarzystwo. Zaczęłam dalej przeszukiwać stoliki. Kiedy przeanalizowałam każdą osobę, zdałam sobie sprawę, że Adama tu nie ma.Wypuściłam powietrze z ust. Byłam bezpieczna. Emily zaczęła swój monolog na temat zdrowego odżywiania. Miała fioła na tym punkcie. Wlepiłam wzrok w moje śniadanie. Nie należało do tego schematu zdrowej żywności, o której mówiła koleżanka. Odruchowo przeniosłam spojrzenie na wyjście. I nagle go zobaczyłam. Przeszedł przez drzwi ze swoją paczką i skierował się do automatu. Kupił Colę i rozejrzał się po sali. Niespodziewanie nasze oczy się spotkały i wtedy zdałam sobie sprawę, że tylko on zauważył moje przybycie. Szybko odwróciłam wzrok i skupiłam się na szklance, którą trzymałam w dłoni.
- Idzie nasze ciacho. - zaśmiała się Meghan, która siedziała obok Emily.
Powstrzymywałam się by nie spojrzeć na niego. Z trudem mi się to udawało. W końcu nie dałam rady i spojrzałam. Rozmawiał z Nickiem, z jego najlepszym przyjacielem.
- ... zakład? - Adam zapytał kolegę i dosiadł się do naszego stolika.
Położył Colę na stół i zerknął w moją stronę. Bałam się jego obecności. Jeszcze nigdy nie byłam tak blisko niego. Zazwyczaj byłam przezroczysta. Nie obchodziłam nikogo.
- Kogo my tu mamy? - zapytał Nick.
- Daj spokój. - Adam szturchnął go.
- Nina Scor usiadła przy naszym stoliku. - Nick dalej kontynuował.
- Przyszła ze mną. - Emily zmierzyła go wzrokiem. 
- Okay. To nie widzę przeszkód. - uniósł do góry ręce.
Każdy w szkole wiedział, że Emily i Nick ze sobą kręcą. Było to widać i słychać. Już od zeszłego semestru Olivia, "pani ploteczka", podejrzewała, że coś jest na rzeczy. Nie dawała im spokoju. Aż pewnego razu dorwała ich po lekcjach jak flirtowali ze sobą. To dopiero była sensacja.
- O której zaczyna się ta impreza? - Meghan zapytała Adama, a ja spojrzałam zdezorientowana na nich. Nie byłam w temacie.
- Myślę, że coś o 20:00. - odparł obojętnie i popił Colą.
- Zaproś znajomych. - dodał Nick.
- Co jeśli się nie pomieścimy, geniuszu? - zapytała Emily. 
- Zawsze jest ogród. - zaśmiał się Nick.
Emily szturchnęła go w bok i tak zaczęło się lekkie zamieszanie. Zarówno ona jak i Nick nigdy nie dawali za wygraną. Zaczęli się szczypać do upadłego. Meghan dopingowała ich zawzięcie, a ja z obojętnością spoglądałam na nich. Zastanawiałam się po co im te wygłupy.
- Nina, przyjdziesz? - niespodziewanie z zamyślenia wytrącił mnie głos Adama.
- Słucham? - zapytałam, a serce przyspieszyło. Czy on do mnie mówił?
- Zapytałem, czy przyjdziesz na moją imprezę? - zapytał ponownie uprzejmie z uśmiechem.
Jego uśmiech był taki szczery. Jeszcze nikt mnie nie zaprosił do siebie, a tutaj dostałam propozycję od ciacha szkolnego. Co robić?
- Oczywiście, że przyjdzie. - odparła za mnie Emily. - Już ja się o to postaram.
- Cieszę się. - odparł Adam i wstał od stołu.
Wszyscy zerwali się ze swoich miejsc i zaczęłam iść w kierunku wyjścia. Przerażona patrzyłam na ich zachowanie. Nie wiedziałam co się dzieje. Wciąż byłam w szoku, że do mnie zagadał. 
- Nie idziesz? - zapytał Adam, który przystanął przy stole. - Już był dzwonek. - dodał.
Przez te wszystkie emocje mój mózg nie zarejestrował dzwonka na lekcje. Szybko spakowałam swoje rzeczy i ruszyłam na zajęcia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz