niedziela, 28 sierpnia 2016

Zostaw mnie. Kocham Cię. cz.19

- Jake, co robisz? - zapytałam, spoglądając na przyjaciela znad notatek.
Próbowałam się skupić nad kolejnym zadaniem, ale nie potrafiłam. Jacob także mi nie pomagał. Ciągle przyglądał mi się z zainteresowaniem. Za każdym razem miałam ochotę przywalić mu pięścią w twarz. Przynajmniej dla zabawy.
- Próbuję zrozumieć jak się czujesz. Czy się cieszysz z przyjazdu Alana, czy nie? - uniósł do góry brwi.
Westchnęłam. Akurat teraz musiał zaczynać? Matematyka. Tym się zajmowaliśmy. Nie moimi myślami. Owszem niezapowiedziana wizyta zaprząta moją głowę, ale musiałam się skupić na zadaniach. Wiedziałam, że przyjazd mojego starszego brata przewróci dom do góry nogami, ale nie mogłam odkładać obowiązków na dalszy plan.
- Jake, proszę... - pokazałam na zeszyt.
- Wyczuwam irytację. - zaśmiał się i podszedł do mnie.
- Albo determinację by zrozumieć i zdać. - odparłam.
Chłopak wziął w rękę długopis, ale zawahał się. Odłożył go z powrotem.
- A tak na poważnie, Nina. Chcę wiedzieć co siedzi w twojej głowie. - przyznał.
- Chaos. - powiedziałam bez zastanowienia. - To się dzieje tak szybko. Nie spodziewałam się, że przyjedzie z taką nowiną. - spojrzałam na Jacoba.
- Myślałaś, że będzie księdzem? - zapytał z powagą.
Nie wytrzymałam i uderzyłam go w ramię. Jednak tym głupim żartem rozładował całe napięcie. Uwielbiałam go za to.
- Nina, to kiedyś musiało się stać. Ciebie też to czeka. Mnie również. Każdego. - objął mnie ramieniem. - W dodatku zostaniesz ciocią. - uśmiechnął się.
No właśnie. To mnie przerażało. Czy ja się nadawałam na ciotkę? Czy Alan nadawał się na ojca? Tak. Bez wątpienia. Jeżeli chodzi o mnie to pozostawało to pod znakiem zapytania.
- Ale coś jeszcze cię męczy. - przyznał.
Czy mój przyjaciel potrafi mi czytać w myślach?
- Niech zgadnę... Zaczyna się na A... - zmierzył mnie wzrokiem.
- Oh Jake! Musisz ze mnie wszystko wyciągnąć zawsze? - zapytałam zawstydzona.
- Mam do tego talent. - wyszczerzył ząbki.
- Coś się zmieniło... - zaczęłam ostrożnie. - Zarówno Adam jak i ja czujemy do siebie coś, ale nie potrafię określić co to jest. Ale jest inaczej i na pewno wykracza to poza przyjaźń. Z jednej strony chcę w to iść, ale z drugiej sama nie wiem. Jest Laura i Jerry. Z nimi nie wolno zadzierać...
- Poczekaj. - przerwał mi. - Adam... - skrzywił się. - nie jest może najlepszym kandydatem na twojego chłopaka. Jednak dostrzegam to jak się stara i... - zawahał się. - Nina, nie pozwól by coś cię ograniczało, a szczególnie, gdy chodzi tu o twoje szczęście.
Zaczęłam główkować. To było nie w stylu Jacoba. Przez większość czasu mówił, że mam to zakończyć, ale teraz... Czy to oznaczało, że miałam walczyć o ten związek? Pójść na głęboką wodę i zobaczyć czy nie utonę. Czy mnie ktoś nie zatopi? Na przykład Laura, albo jej brat.
- Wiem, że wygląda to beznadziejnie, tym bardziej, że jest w to zamieszany Jerry...
- Jerry? - za nami odezwał się głos mojego brata.
Zestresowani obróciliśmy się i w drzwiach zobaczyliśmy Alana. Stał oparty o framugę. Mrużył oczy. Zawsze tak robił, gdy się czymś martwił. Zerknęłam na Jacoba. Udawał, że coś pisze po zeszycie. Był cały spięty. Myśleliśmy, że jesteśmy sami.
- Jerry wrócił do miasta? - zapytał Alan, siadając na moim łóżku.
- Zaraz po twoim wyjeździe. - przyznał Jake.
- Ciekawe czemu wypuścili go z więzienia. - zastanawiał się mój brat.
- Za dobre sprawowanie. - prychnął przyjaciel, wiedząc, że te słowa są absurdalne.
Obydwoje musieli wiedzieć więcej ode mnie. Jerrego poznałam dopiero na imprezie u Adama. Wcześniej nie znałam go, a może nie zwracałam na niego uwagi.
- Znasz go? - wtrąciłam.
- Tak. - Alan podrapał się po głowie. - Chodziliśmy razem do klasy. - przyznał niechętnie.
- Dlaczego trafił do więzienia? - zapytałam.
Zapadła cisza. Chłopcy nie spoglądali na mnie tak jakby się bali udzielić odpowiedzi.
- Przeze mnie.- westchnął mój brat.
Otworzyłam usta, ale żaden dźwięk nie wydobył się z mojego gardła. Kolejna tajemnica, o której nie miałam zielonego pojęcia. Dlaczego?
- Jerry już w szkole sprzedawał na czarno. Wciskał każdemu towar, a kiedy przyszedł do mnie,  odmówiłem. W jego mózgu nie było takiego słowa. Zaczął mnie prześladować. Wielokrotnie bił mnie i szantażował.
Teraz przypomniałam sobie, że wiele razy Alan wracał do domu cały obolały z podbitym okiem. Myślałam, że to przez trening. Teraz już wiem co było powodem.
- Pewnej nocy dorwał mnie na ulicy. Zaczął uderzać i wtedy podjechała policja. Zabrali go. Na swoje nieszczęście miał towar przy sobie. Przeszukali dom i poznali prawdę o nim. Wsadzili go do więzienia na parę lat.
- Wiedziałeś? - zapytałam Jacoba, a ten zaprzeczył.
- Nina, czy Jerry groził ci? - zapytał Alan zdenerwowany.
Osobiście? Nie. Chociaż na imprezie miał coś do mnie. Może wiedział, że jestem siostrą Alana i dlatego kazał mnie wyrzucić? Być może, ale czy nie zrobiłby czegoś innego? Bardziej "brutalnego"?
- Nie mi, ale Adamowi. - przyznałam cicho.
- Opowiedz mi o tym. - poprosił.
Przez następne minuty razem z Jacobem powiedzieliśmy mu o wszystkim. O imprezie. O Laurze i o ich wymuszonym związku. Alan słuchał w milczeniu. Czasem zadał jakieś dodatkowe pytanie. Zastanawiałam się co siedzi mu w tej głowie. Nad czym tak główkował?
- Nina, jak bardzo zależy ci na tym chłopaku?
- Bardzo. - przyznałam cicho.
- A jemu jak zależy na tobie? - zapytał, spoglądając na Jacoba.
- Też mu zależy. - odparł mój przyjaciel. - Chronił ją. To chyba świadczy o tym.
- Mam pewien plan. - przyznał Alan. - Miejmy nadzieję, że się uda.
O czym on mówił? Jaki plan? Przecież to sytuacja beznadziejna. Ja i Adam nie możemy być razem. To niemożliwe. Musiałby się wydarzyć cud.
***
2 miesiące później
Byłam już spóźniona. Nerwowo poprawiałam włosy w lusterku. Dzisiaj był ważny mecz. Chłopcy mówili, że to finał. Od tego zależy czy zdobędą puchar czy nie. Mieli wielką szansę. Trenowali w każdej wolnej chwili. To musiało się udać. Emily była dzisiaj nadzwyczaj spokojna. Co jakiś czas spoglądała na mnie z lekkim uśmiechem. Trzymała ręce na kierownicy mocno i stabilnie jakby chciała się w ten sposób odprężyć. Odkąd powiedzieli sobie z Nickiem, że potrzebują przerwy, sprawiała wrażenie osoby zagubionej. Było to zupełnie niepodobne do niej. Całe szczęście, że pozostali nadal przyjaciółmi. Razem z Adamem martwiliśmy się o Nicka, że to może zaburzyć jego postępy w terapii. Nic takiego się nie stało. Z czasem powiedział, że to był jego pomysł.Chciał przemyśleć parę spraw. Może wyjdzie to im na dobre.
Na stadionie było wiele osób. Sam dyrektor pofatygował się by przybyć. Zazwyczaj nie brał udziału w takich imprezach, ale dzisiaj był finał, więc zmienił zdanie. Usiadłyśmy na swoich stałych miejscach. Obok nas przeszła Annabel. Posłała mi wymuszony uśmiech. Nie przepadałyśmy za sobą, ale szanowałyśmy się. Pokiwała swojemu chłopakowi. Nick przyszedł z jedzeniem i poczęstował nas.
- Zapowiada się niezłe spotkanie. - przyznał. - Orły przegrały tylko jeden mecz. Może być ciężko.
- Nie z taką drużyną. - prychnęła Emily. - Nasz kapitan i jego zastępca potrafią sami wygrać mecz.
Zaśmiałam się i swój wzrok przeniosłam na murawę. Nigdzie go nie widziałam. 
- Potrafią o ile wcześniej sami nie rozniosą boiska. - przyznał żartobliwie.
- Sugerujesz, że Jacob i Adam pokażą swoją naturę przed wszystkimi? - zapytała go.
- Ostatnio było spokojnie. - spojrzał na mnie. - Ale kto wie kiedy zacznie się burza. - wzruszył ramionami i pokiwał komuś.
Adam i Jake zawarli porozumienie, jednak przeszłość wiele razy sprawiała, że nie potrafili się nie kłócić. Ich charaktery, a może to co było kiedyś im na to nie pozwalało. Spojrzałam na murawę. Zobaczyłam szeroki uśmiech skierowany w moją stronę. Adam wyglądał na zadowolonego. Chociaż dzisiaj poczuł się urażony, że nie chciałam podwózki z jego strony. Jedyne czego chciałam to by dobrze rozegrał ten mecz. Obok niego pojawił się Jake i poklepał go plecach. Czas rozpocząć mecz.
*
- Wciąż nie mogę uwierzyć, że wygraliśmy. - pokręcił głową Jake i wypił kolejnego drinka.
- Ale farciarze... - zaśmiał się Nick, spoglądając na Jacoba. 
Zapewne nie chodziło mu tylko o wynik meczu, ale także o alkohol. Chłopak wciąż był na terapii. Bacznie go obserwowałam. Bałam się, że przez jeden wieczór może zniszczyć to co już wypracował.
- Widziałem jak na mnie patrzyłaś. - Adam szepnął mi do ucha, a ja zarumieniłam się.
- Miałeś grać, a nie patrzeć na mnie. - szturchnęłam go.
- Przyciągasz mnie jak magnes. - pocałował mnie delikatnie w szyję.
Zachichotałam. Tym sposobem przykułam uwagę Jacoba. Przewrócił oczami i pokazał na nas palcem. Zawsze tak robił, gdy nas widział razem.
- Ciągle mnie wkurzasz... - zwrócił się do Adama. - Nie możesz tych łap trzymać przy sobie, kiedy patrzę? - zapytał oburzony.
Wiedziałam, że żartuje. Ale na początku było ciężko rozpoznać czy to żart, czy nie. Przez to było wiele kłótni między nimi.
- Ciekawe kiedy im odpuścisz? - wtrąciła Emily.
- No właśnie. Są już miesiąc razem, a ty wciąż zachowujesz się jak jej starszy brat. - zaśmiał się Nick.
- I będę tak robił. - podsumował.
Razem z Adamem się zaśmialiśmy. Nawet nie przypuszczałam, że minął już miesiąc odkąd zostaliśmy parą. Po tym jak Jerry trafił z powrotem do więzienia, wszystko zaczęło się dziać bardzo szybko. Adam zerwał z Laurą, a ona przeniosła się do innego miasta. Mieliśmy spokój. Wszystko dzięki mojemu kochanemu braciszkowi.
- Wiesz co dzisiaj jest za dzień? - zapytał Adam, kiedy reszta poszła na parkiet.
- Domyślam się. - przyciągnęłam go bliżej i pocałowałam.
Oddał pocałunek, uśmiechając się przy tym. Uwielbiałam to w jaki sposób mnie dotykał. Nigdy nie przypuszczałabym, że on będzie należał tylko do mnie. Że Adam będzie mój. Gdyby ktoś mi o tym powiedział parę miesięcy temu pewnie bym go wyśmiała.
- Nasza miesięcznica. - westchnęłam.
- Hmmm tak. - odparł i wziął mnie za rękę.
W końcu mogliśmy trzymać się za ręce. Niby prosty gest, a mnie tak bardzo cieszył za każdym razem, gdy to robiliśmy.Zaczęliśmy się przeciskać przez tłum ludzi. Znaleźliśmy się na zewnątrz. Było tu znaczniej chłodniej, ale nie przeszkadzało mi to.Niebo było rozświetlone gwiazdami. Bardzo romantycznie. Chłopak wyciągnął koc i położył na trawie. Oboje leżeliśmy i wpatrywaliśmy się w niebo. Za nami impreza rozkręcała się na dobre, ale my byliśmy w odpowiednim miejscu i czasie. A co najważniejsze - razem. Tak właśnie chciałam spędzić moją pierwszą miesięcznicę.

Hello :) Przeskok w czasie, ale myślę, że nadążacie za fabułą. Kończą się powoli wakacje, a co za tym idzie posty powinny pojawiać się częściej. Cieszycie się, że Adam i Nina są razem? W.x 


piątek, 12 sierpnia 2016

Zostaw mnie. Kocham Cię. cz.18

Budzik dzwonił od dobrych piętnastu minut, ale ja nie miałam siły się poruszyć. Miałam wrażenie, że każda część mojego ciała odmówiła mi dzisiaj posłuszeństwa. Jęknęłam z niezadowolenia i obróciłam się w drugą stronę. Coś mignęło mi przed oczami. Zaciekawiona podniosłam się i zauważyłam, że coś wisi na ramie od łóżka. Placami dotknęłam okrągłego przedmiotu. Był to amulet od Adama. Uśmiechnęłam się, gdy przypomniałam sobie co się wczoraj stało. W końcu poznałam prawdę i w dodatku powiedziałam prawdę. Zależało mi na Adamie. I to jak na nikim dotąd. Co więcej, jemu też zależało na mnie. Chronił mnie przed Jerrym i Laurą. Nie miałam zielonego pojęcia jak to wszystko teraz będzie wyglądać. Musieliśmy czekać. W końcu wyłączyłam budzik. Byłam bardzo mocno spóźniona. Wstałam z łóżka i doczołgałam się do mojego planu zajęć. Mijała mi matematyka. Profesor mnie zabije. Obróciłam rozpiskę i spojrzałam na zajęcia Jacoba. Zaczynały się znacznie później niż moje. Przetarłam twarz dłonią i wzięłam swój telefon do dłoni.
- Hej, Jacob, wyświadczysz mi przysługę? - zapytałam, pakując się do szkoły.
- Wiesz, która jest godzina? - ziewnął. - Nie jesteś w szkole? - zapytał.
- Zaspałam. - przyznałam smutno.
Nigdy w życiu nie zaspałam do szkoły. Nie wiem, dlaczego akurat dzisiaj musiało to się stać.
- Będę musiał znaleźć ci chłopaka by zawoził twój zgrabny tyłeczek na odpowiednią godzinę. - zażartował.
- Nie musisz. - odparłam.
- Zastanawia mnie, dlaczego dzwonisz do mnie, a nie do Adama? - zapytał z przekąsem.
Dlaczego? Sama nie wiedziałam. Jacob był moim przyjacielem odkąd pamiętam. Zawsze ratował mnie z sytuacji opresyjnej, za co byłam mu bardzo wdzięczna. To właśnie dla tego poprosiłam go, a nie Adama.
- Bo jesteś moim najlepszym przyjacielem. - odparłam z uśmiechem.
- Przekonałaś mnie. - przyznał. - Będę za chwilę u ciebie.
Odetchnęłam z ulgą. Gdybym miała jechać autobusem pewnie nie zdążyłabym na następną lekcję. Jacob znowu ratował mi tyłek. Zgrabny tyłek jak to on nazwał.
Ubrana i przyszykowana ostatni raz spojrzałam na stół by przypadkiem czegoś nie zapomnieć zabrać. I wtedy dostrzegłam na tablicy korkowej malutką karteczkę. Nie przypominałam sobie, żebym to ja ją zawieszała. Podeszłam bliżej i zamarłam. Było to pismo Adama: "Jesteś dla mnie bardzo ważna, Nina. A." Zaśmiałam się cicho i usłyszałam klakson. Jacob już przyjechał. Zbiegłam na dół. Po drodze wpadłam do kuchni, gdzie zastałam mamę.
- A ty nie w szkole? - zapytała.
- Zaspałam. - przyznałam nieśmiało i zabrałam jabłko.
- Nie wierzę, moja Nina zaspała. - uśmiechnęła się do mnie przyjaźnie.
- Muszę lecieć. Jacob mnie podwozi. - pokazałam na drzwi.
- Wrócisz dzisiaj wcześniej? - zapytała niespodziewanie.
- Czemu?
- Tak tylko pytam. Chciałabym spędzić z tobą trochę czasu. - spuściła wzrok.
Przez całe zamieszanie z Adamem, nie poświęcałam jej wystarczająco dużo czasu. Mama pracowała by utrzymać cały dom i mnie. W dodatku wysyłała mojemu bratu jakieś drobne, pomimo że o to nie prosił. Poczułam się winna, że ją zaniedbuję. Tak nie powinno być.
- Postaram się. - powiedziałam i pocałowałam ją w policzek.
Na zewnątrz Jacob siedział w aucie lekko podirytowany. Prawdopodobnie to ja byłam przyczyną jego niedobrego nastroju. Obudziłam go zbyt wcześnie. Ostrożnie wsiadłam do samochodu i czekałam na jakiś wybuch czy coś. Jednak nic takiego nie miało miejsca.
- Jadłaś śniadanie? - zapytał, jakby był moim starszym bratem.
Wyciągnęłam jabłko i pomachałam mu przed nosem. Westchnął i zaczął prawić mi wykład na temat zdrowego odżywiania. Miał bzika na tym punkcie. Zastanawiałam się, czy to przez to, że gra w drużynie i jest tam kapitanem, czy on tak ma od zawsze.
- To było w skrócie. - podsumował, gdy właśnie skończyłam jeść jabłko.
- Dzięki, Jake. - uśmiechnęłam się.
- Widzimy się dzisiaj po szkole? Opuściłaś dzisiaj matematykę i przydałoby ci się nadrobić ten materiał. - spojrzał na mnie przelotnie.
- Nie mogę. - odparłam.
- Znowu widzisz się z nim? - westchnął i nawet nie czekał na moją odpowiedź. - Nie podoba mi się to Nina. Ostrzegałem cię wiele razy. Boję się, że może on cię skrzywdzić. Nie wiesz w co się pakujesz...
- Jacob wiem. - przerwałam mu.
Domyślałam się, że mówi o tym, bo się o mnie martwi. Nie miałam mu tego za złe. Też bym ciągle nawijała mu, że spotyka się z nieodpowiednią dziewczyną. Gdyby taka oczywiście pojawiła się w jego życiu.
- Co wiesz? - zapytał zbity z tropu.
- Wszystko. Adam mi powiedział. - przyznałam.
- Co takiego?! - zatrzymał samochód na poboczu i spojrzał mi w oczy. - Co ci powiedział?
- Że mnie chroni przed Jerrym i musi się spotykać z Laurą. - odparłam.
- A jednak... w końcu ci powiedział. - pokręcił głową z niedowierzaniem.
Jacob wyglądał na osobę, która wiedziała więcej niż mi się zdawało. Czy on o wszystkim wiedział?
- Wiedziałeś? - zapytałam.
- Tak. - odparł cicho.
- Dlaczego mi nie powiedziałeś? - zapytałam.
- Bo chciałem, żeby to on zrobił. - westchnął.
Wszystko układało się w całość. Jake bronił mnie przed Adamem. Próbował mnie od niego odciągnąć by odciągnąć mnie od całej intrygi Jerrego. Z jednej strony chciałam mu przyłożyć w twarz za to, że milczał, ale z drugiej strony, robił to bym była bezpieczna.
- Z skąd wiedziałeś? - spojrzałam na jego twarz.
- Od Adama. - przyznał. - Przyszedł do mnie i powiedział mi o wszystkim. Prosił mnie bym miał na ciebie oko. Myślałem, że odpuści, ale on nie potrafił. Stałaś się dla niego ważna. Wiele razy sprzeczaliśmy się właśnie o to. On wielokrotnie zapewniał mnie, że ma plan by to wszystko zakończyć. Byś była bezpieczna, ale potrzebuje czasu.
Milczałam, bo nie wiedziałam co mam powiedzieć. Adam poszedł do swojego byłego przyjaciela, by prosić go o pomoc. To pokazuje jak bardzo się o mnie martwił, że nawet wyciągnął rękę do Jacoba.
- Lepiej będzie jak już pojedziemy. Pewnie nie chcesz się spóźnić na kolejną lekcję. - mrugnął do mnie jak gdyby nic i ruszył.
Zbliżaliśmy się do szkoły, a moje myśli wariowały od natłoku informacji. Im więcej wiedziałam, tym mniej miałam ochoty by w to wszystko brnąć. Ale nie potrafiłam odciąć się od Adama. Już raz próbowałam. Nie wytrzymałam nawet dnia.
- No więc, widzisz się dzisiaj z nim? - zapytał, parkując na parkingu pod szkołą.
- Nie. To znaczy obiecałam mamie, że poświęcę jej trochę więcej czasu. Ostatnio zaniedbałam to, więc muszę się poprawić. - przyznałam.
- Czyli z naszych korków nici? - zapytał.
- W sumie... - sama nie dałabym rady nadrobić zaległości. - wpadnij wieczorem. - uśmiechnęła się do mnie.
- Oh Nina, nie potrafisz beze mnie żyć. - zażartował, gdy wychodziliśmy z pojazdu.
- No właśnie, Jake, nie potrafię. - uśmiechnęłam się do przyjaciela.
Obróciłam się i wpadłam na Adama. Przez dłuższy moment spoglądaliśmy sobie w oczy. Czekałam na jakiś komentarz ze strony Jacoba, ale ten milczał jak zaklęty.
- Czekałem na ciebie. - odezwał się brunet. - Coś się stało? - zapytał.
- Zaspałam. - przyznałam kolejny raz.
- Mogłaś do mnie zadzwonić.  Przyjechałbym po ciebie. - powiedział smutno Adam.
Weszliśmy do szkoły. Trwała przerwa. Młodsze dzieciaki biegały po korytarzu, nie patrząc na innych. Ostrożnie mijałam je by przypadkiem ich nie zahaczyć.
- Jacob mieszka bliżej. Miał po drodze. - odparłam.
Jake pokiwał mi i poszedł pod swoją klasę, ale Adam wciąż szedł obok mnie. Wyglądał na zmartwionego. Coś go gnębiło, ale nie wiedziałam co. Zatrzymaliśmy się przed klasą. Kątem oka dostrzegłam Emily z Nickiem. Uśmiechali się do siebie zalotnie. Kwestia czasu jak do siebie wrócą.
- Dziękuję, że mnie odprowadziłeś. - powiedziałam do bruneta.
- Nina? - chwycił mnie za rękę dyskretnie. - Muszę z tobą porozmawiać, ale na osobności. - nie był sobą. Cała pewność siebie uleciała z niego jak powietrze.
- Dobrze. - powiedziałam.
Zadzwonił dzwonek i Adam puścił moją dłoń. Jego zachowanie mnie niepokoiło. Bałam się, że chce odwołać to co wczoraj mi powiedział. Weszłam do klasy.
Na kolejnej przerwie postanowiłam poszukać go i porozmawiać. Odnalazłam go na pustym korytarzu. Czekał na mnie oparty o ścianę. Podeszłam bliżej.
- Chciałeś mi coś powiedzieć... - zaczęłam, gdy nagle poczułam jego dłoń na mojej szyi.
Dotknęłam plecami ściany i wpatrywałam się w oczy Adama jak w obrazek. Już kiedyś się to zdarzyło. W moim śnie. Nie wiedziałam co robić.
- Chciałem tylko zapytać, czy to co powiedziałaś wczoraj było prawdą? - zapytał, gładząc moją skórę. Był niebezpiecznie blisko. Moje ciało reagowało jak zapałka.
- Tak. - wyszeptałam.
- Proszę, powiedz to. - w jego oczach zobaczyłam błysk.
Spuściłam wzrok. Jakoś wczoraj łatwiej mi było to powiedzieć. Adam nie chciał odpuścić.
- Jesteś dla mnie bardzo ważny, Adam. - powiedziałam szeptem.
Zobaczyłam, że jego kąciki ust uniosły się do góry. Nachylił się tak, że nasze czoła stykały się ze sobą. Czułam jego słodki oddech na mojej skórze. Niesamowite uczucie.
- Nadal nie mogę w to uwierzyć. - przymknął oczy.
- Ale w co nie potrafisz uwierzyć? - zapytałam, oblizując wargę.
- W to, że czujesz to samo co ja do ciebie. - odparł.
Pocałował mnie w nos, a ja zachichotałam. Uśmiechnął się jeszcze bardziej.
- Co robisz po szkole? - zapytał, nadal będąc blisko mnie.
- Jestem zajęta. - przyznałam niechętnie.
- Co? - zapytał lekko oburzony.
- Muszę spędzić trochę czasu z mamą. - sprecyzowałam.
- Rozumiem. - odparł. - A później? - dopytywał.
- Jacob przychodzi. Muszę nadrobić dzisiejszą lekcję. - odparłam.
- Niech to... - westchnął. - On zawsze musi się wtrącić.
- Jak to Jake.
- Znajdę na to sposób. - Adam uśmiechnął się szyderczo.
Niespodziewanie odsunął się ode mnie i zaczął grzebać coś w torbie. Poczułam pustkę. Jego bliskość bardzo mi się podobała. Obok nas przeszła Meghan z koleżanką. Posłała Adamowi zabójcze spojrzenie, a ja zachichotałam.
- Ona zawsze mnie znajdzie. - westchnął.
- Jesteś największym ciachem w szkole. Czego się spodziewałeś? - zapytałam.
Dzwonek. Miałam kawał drogi do mojej klasy. Zabrałam plecak i pobiegłam w jej kierunku, zostawiając Adama samego.
Kiedy wróciłam do domu coś było nie tak. Atmosfera w domu była nie ta sama co zwykle. Mamę zastałam w kuchni. Piekła ciasto.Wyglądała na bardzo rozradowaną. Ostatnio brakowało jej uśmiechu na twarzy. Byłam mile zaskoczona.
- Nina? - zapytała. - Dobrze, że już jesteś. - przyznała.
- Obiecałam, że wrócę wcześniej.
- Mam dla ciebie niespodziankę. Biegnij na górę. Już, już. - ponagliła mnie.
Zdezorientowana spoglądałam na mamę. Bałam się, że zaczynała tracić rozum.
- No już, już. - pokazała dłonią na schody.
Posłuchałam ją i podreptałam do swojego pokoju. Ostrożnie otworzyłam drzwi i zobaczyłam wysokiego chłopaka. Stał tyłem do mnie. W dłoni trzymał książkę. Zaniemówiłam. Upuściłam plecak na podłogę i pobiegłam do niego. Rzuciłam mu się na szyję i wtuliłam. Chłopak przytulił mnie z całej siły.
- Alan? - zapytałam, nie dowierzając.
Przecież to jest niemożliwe. Mój brat przyjeżdżał do nas tylko na święta. Co się stało, że przyjechał do nas bez okazji. A może jest okazja?
- Nina. Moja mała siostrzyczka. - powiedział szeptem.
- Już nie taka mała. - zażartowałam. - Co tutaj robisz?
- Jak zawsze ciekawska. - pokręcił głową. - Nie masz ochoty na spacer? - zapytał.
Tak jak w dzieciństwie wybraliśmy się na plac zabaw. Usiadłam na jednej huśtawce, a on na drugiej. Poczułam się jak za starych dobrych lat. Alan uśmiechał się do mnie nieśmiało. Był bardzo tajemniczy.
- Powiesz mi co to za okazja? - zapytałam.
- Żenię się. - odparł, a ja zaniemówiłam.
Mój brat zakładał rodzinę. Nie mogłam w to uwierzyć. Nie tak dawno kończył liceum.
- Znam ją? - szturchnęłam ją.
- Niedługo poznasz. - uśmiechnął się do mnie. - I kogoś jeszcze...
- Nie... - zakryłam usta.
- Nina będziesz ciocią. - powiedział otwarcie.
- Poczułam się bardzo staro. - zażartowałam.
Alan zaśmiał się, a ja dołączyłam do niego. Z całego serca cieszyłam się, że życie mu się układa. Zawsze tego mu życzyłam. Zasługiwał na to.
- A co tam u ciebie? Chodzisz z Jacobem? - zapytał, a ja wybuchnęłam.
- Nie. Jake to tylko przyjaciel. - przyznałam.
- Zawsze byliście blisko siebie. - zauważył. - Myślałem, że coś z tego będzie.
- Jest ktoś inny. - zarumieniłam się.
- Znam go? - zapytał poważnie.
- Niedługo poznasz. - odparłam.
- Nina! - wkurzyłam go. Mój nadopiekuńczy braciszek. Musiał wiedzieć wszystko, chociaż sam był tajemniczy.
- No co? - zaśmiałam się, ale nie zamierzałam mu mówić. On też milczał.
- Wracajmy lepiej, bo mama będzie się denerwować. - zaproponował.
- Masz rację.

Nowy bohater w naszym opowiadaniu. Myślę, że powoli wszystko zaczyna się wyjaśniać. Jak tam mijają wakacje? Możecie napisać w komentarzu co tam u Was. W.x 

czwartek, 4 sierpnia 2016

Zostaw mnie. Kocham Cię. cz.17

 Czasu się nie da zatrzymać. Cokolwiek byśmy robili i tak byśmy przegrali z nim. Dlatego należy wykorzystywać każdą daną nam chwilę. I ja to robię. Całą moją uwagę poświęcam Adamowi, bo tylko on potrafi zatrzymać czas. Sprawia, że wszystko jest takie proste. Nie wiem jak to robi. Przecież to niemożliwe.
Od powrotu Nicka do szkoły minął tydzień. Nauczyciele z nie za wielkim entuzjazmem przyjęli go z powrotem. I vice versa. Na szczęście Emily przemówiła mu do rozsądku. Cała nasza paczka próbuje pomóc mu w tych trudnych chwilach. Nick nadal uczęszcza nadal na terapię. Mamy nadzieję, że wyjdzie z tego już niedługo.
- Zaklepuje! - krzyknął Adam, dobiegając do ławki.
- Skubaniec. - odparł Nick. - To, że jesteś w szkolnej drużynie, nie oznacza, że jesteś lepszy. Kapujesz? - pokazał na niego palcem.
- Tęskniłem za twoimi docinkami. - odparł Adam, pokazując, że mam usiąść koło niego.
Emily dosiadła się koło Nicka. Wyciągnęła napoje z siatki i podała każdemu z nas. Dzisiejszy dzień postanowiliśmy spędzić inaczej niż zwykle. Pogoda dopisywała, więc wybraliśmy się do parku.
- Zrobiłaś to specjalnie! - krzyknął Nick na swoją byłą. - Widzicie?!
Razem z Adamem wybuchnęliśmy śmiechem. Biedak dostał sok marchwiowy. Emily znowu wywinęła mu kawał. Jak zawsze.
- Stary, zamień się. - szturchnął kolegę.
- Nie ma mowy. - odparł Adam.
- Nina? - zapytał z nadzieją w głosie.
Co miałam zrobić? Lubię sok marchwiowy, więc się zamieniłam.
- Kocham cię, mała. - odparł, a Adam zesztywniał.
- Ej! - kopnął Nicka pod stołem.
- Luzik, przecież żartowałem. - Nick próbował załagodzić sytuację.
To było dziwne. Adam wyglądał na wkurzonego. Spojrzał przed siebie w kierunku ulicy. Próbowałam zobaczyć co takiego przykuło jego uwagę. Dostrzegłam tam tylko czarny samochód i nic więcej. Emily zaczęła jakiś temat, ale czułam, że Adam robi się nerwowy. Chciałam z nim porozmawiać, ale wiedziałam, że przy znajomych nie będzie chciał. Czyżby żarcik Nicka go tak wkurzył?
- Wszystko w porządku? - zapytałam szeptem.
- Tak. - odparł cicho. - Po prostu zaraz muszę wracać. - przyznał.
- Wracać?! - zapytał głośno Nick.
- Musiałeś podsłuchiwać? - zapytał Adam kolegę. Nie miał humoru na wygłupy.
- Nie dałeś mi wyboru.
- Czemu tak szybko? - wtrąciła się Emily.
Adam jeszcze raz spojrzał przed siebie. Nigdy nie widziałam go w takim stanie. Zerwał się z miejsca i przejechał palcami po włosach.
- Laura na mnie czeka. - przyznał, unikając mojego wzroku.
- Nie mówiłeś, że dzisiaj się z nią spotykasz. - odparł zdezorientowany Nick.
- Bo zapomniałem. Muszę iść. - przyznał brunet i pobiegł przed siebie.
Przez chwilę wpatrywałam się w punkt by zrozumieć co tu się przed chwilą stało. Laura. Jak mogłam zapomnieć o niej? Przecież jest dziewczyną Adama. Humor momentalnie spadł do poziomu zero.
- No tak. Randki. - prychnął Nick.
- Adam jest dziwny. - przyznała Emily. - Jak można umawiać się z taką ...? Ach, brak mi słów.
- Serio myślisz, że to jest prawdziwy związek? - zaśmiał się Nick na słowa koleżanki.
- Tak to wygląda. - przewróciła oczami.
- Co masz na myśli? - zapytałam.
- Bawi mnie to, że uwierzyłyście w tą bajeczkę. - prychnął Nick i zaczął się śmiać.
Nick coś wiedział, czego my nie. Zainteresowana spojrzałam na kumpla. On coś ukrywał.
- Mów! - krzyknęła Emily.
Serce podskoczyło mi do gardła.
- Zastanówmy się... Laura jest siostrą Jerrego, z którym jak wiadomo nie należy zadzierać. - spojrzał na mnie przelotnie. - Laura musi dostać wszystko czego zapragnie, dlatego posługuje się bratem by to zdobyć.
- Sugerujesz...? - Emily zapytała.
- Tak. To jest ustawka. - chłopak pokiwał głową.
- Ale dlaczego? - zapytałam.
Obydwoje spojrzeli na mnie. Prawdopodobnie nie rozumieli tego pytania. Miałam zaciśnięte gardło.
- Dlaczego Adam się na to godzi? - zapytałam ponownie.
Nick zaczął wykrzywiać palce na wszystkie strony. Jego oczy unikały mojego spojrzenia. Dlaczego tak się zachowywał?
- Nie mogę powiedzieć. - przyznał po chwili.
Emily patrzyła na mnie jakby znała odpowiedź, ale bała się powiedzieć. Zaczynało mnie to wszystko przerażać. Dlaczego nie mógł mi o tym powiedzieć? Po co to wszystko? Musiałam się przejść. Wstałam od stołu. Gdy chciałam już iść, usłyszałam głos chłopaka.
- Musisz wiedzieć, Nina, że on nie robi tego dla zabawy. - odparł.
Nie wiedziałam co o tym wszystkim myśleć. Ja już nic nie wiedziałam, Nick.
*
Po długim spacerze wróciłam do domu. Jak co dzień minęłam się z mamą w drzwiach. Często żałowałam, że tak jest. Po odejściu taty cały dom spoczął na jej barkach. Mój brat wyjechał na studia. Rzadko u nas bywał. Tęskniłam za nim bardzo mocno. Położyłam się na łóżku. Wiadomość o fałszywym związku Adama z Laurą była dla mnie szokiem. Dlaczego mi nie powiedział? Jaki jest cel tego wszystkiego? Dlaczego on? Nawet nie wiem kiedy od namiaru pytań zasnęłam.
Poczułam wodę na moich stopach. Spojrzałam w dół. Było jej coraz więcej. Znajdowałam się w jakimś pomieszczeniu. Nie rozpoznawałam go. Próbowałam znaleźć wyjście, ale go nie było. Zaczynałam tracić nadzieję, gdy usłyszałam znajome głosy.
- Wypuść ją! - krzyknął Adam z całych sił.
- Oh, Adaś, Adaś, Adaś... - to był Jerry. - Mówiłem ci byś ją zostawił w spokoju? Mówiłem. Nie posłuchałeś. Ale wiesz... ja wcale nie jestem takim złym człowiekiem jak mówią. Nie chcę nikogo skrzywdzić. To jak? Co wybierasz?
- Zostaw ją w spokoju. - warknął Adam.
Woda zaczynała sięgać mi do pasa. Szukałam ratunku.
- Zostawię jak ty ją zostawisz. - odparł Jerry.
- Nie rób jej krzywdy. Błagam.
- Nie zrobię.
- Zrobię co zechcesz. - usłyszałam zrezygnowany głos Adama.
Myślałam, że po tych słowach woda przestanie podnosić się. Tak się nie stało. Ostatkiem sił zaczęłam uderzać dłońmi o ściany. Nic to nie dawało.
- Byłbym zapomniał. - odezwał się Jerry. - Bardzo mi przykro, ale kłamałem. - zaśmiał się.
- Co?! - krzyknął Adam.
- Zdarza się. - powiedział oschle Jerry.
Znalazłam się pod wodą. Nie było nadziei.
- Nie! - krzyknęłam.
Obudziło mnie przyjemne ciepło na mojej twarzy. Otworzyłam oczy i zobaczyłam Adama, siedzącego przy mnie. Palcami gładził mój policzek. Jego wyraz twarzy był niespokojny. Wyglądał tak samo jak wtedy, gdy zostawił nas w parku.
- Znowu koszmar? - zapytał ze spokojem, a ja pokiwałam głową.
Podniosłam się do pozycji siedzącej. Brunet wiele razy wdrapywał się na górę do mojej sypialni. Nie przeszkadzało mi to. Ukradkiem zobaczyłam, że trzyma coś w swojej dłoni.
- Co to? - zapytałam.
- Amulet. - odparł. - Będzie cię chronił przed koszmarami. - uśmiechnął się i zawiesił go na ramie od łóżka. Dotknęłam go.
- Dziękuję. - odparłam i spojrzałam na chłopaka. - Co się dzieje?
- Nic. - pokręcił głową i zaczął mnie głaskać po policzku.
- To przez Laurę?
- Nina... - westchnął. - Proszę, nie zaczynaj...
- Wiem, że to nie jest prawdziwe. - przyznałam otwarcie.
Adam znieruchomiał. Nie spodziewał się tego. Prawdopodobnie czekał na moją kolejną scenę zazdrości albo coś podobnego.
- Kto ci powiedział? - zapytał sztywno.
- Nick. - odparłam, przykładając swoją dłoń do jego policzka.
Chłopak wtulił się w moją rękę.
- Dlaczego to robisz? - zapytałam. - Dlaczego wszystkich oszukujesz?
- Nie zrozumiesz. - pokręcił głową.
- Adam, nie musisz tak żyć... - przytuliłam go z całej siły.
- Nie rozumiesz. Nie znasz Jerrego i nie wiesz co może zrobić.
- On ci groził? - zapytałam przerażona.
- Nie. - odparł, gładząc mnie po włosach. - Komuś innemu. Tą osobę chronię. - pocałował mnie w czoło. - Nie wybaczyłbym sobie, gdyby coś jej się stało.
- Kto to jest? - zapytałam, spoglądając w jego oczy.
- Ty, Nina. Ty. - powiedział łamiącym głosem, a moje serce zamarło.
Wpatrywałam się w niego z niedowierzaniem. Ja? Dlaczego ja? Przecież nie tak dawno nikt nie zwracał na mnie uwagi. Nie tak dawno Adam nie wiedział o moim istnieniu. A teraz? Teraz chroni mnie przed najniebezpieczniejszym chłopakiem w mieście. Poświęca się dla mnie. Mówi, że nie darowałby sobie, gdyby coś mi się stało. Wszystko zaczęło układać się w całość.
- Wtedy, gdy zaprosiłeś mnie na imprezę i pojawił się ... Jerry... to... - zaczęłam.
- Myślisz, że wyrzuciłbym cię z mojego domu, do którego cię sam zaprosiłem? - zapytał. - Nina, nie miałem wyboru, rozumiesz?
- Ale dlaczego ja? - zapytałam.
Adam przybliżył się do mnie. Targały nim emocje tak samo jak mną.
- Bo wiedział, że to mnie zaboli. Wiedział, że zrobię wszystko by cię nie stracić.
Jego szczerość była niesamowita. Adamowi zależało na mnie, a mnie zależało na nim. Nie wiedziałam co powiedzieć. Nie sądziłam, że to powie. Nick miał rację. On nie robił tego dla zabawy.
- Jesteś dla mnie bardzo ważna, Nina. - spojrzał w moje oczy.
- A ty dla mnie, Adam. - w końcu powiedziałam to na głos.

Trochę krótki ten rozdział, ale lepiej mało niż wcale :) W końcu między Niną, a Adamem zaczęło iskrzyć... Co ja mówię? Już wcześniej coś było, ale teraz dopiero przyznali się do swoich uczuć. Myślę, że wielu z Was zmieni nastawienie do Adama po tym rozdziale. Chyba on nie jest taki "bad guy" jak niektórzy myśleli. Powiem Wam szczerze, że miało to zupełnie inaczej wyglądać, ale myślę, że nie ma co przedłużać. Mam nadzieję, że się podoba i czekam na komentarze, bo coś tu ostatnio cicho :) W.x