poniedziałek, 30 maja 2016

Zostaw mnie. Kocham Cię. cz.12

Zapach lawendy niósł się po całym pokoju. Może mama kupiła ją i postawiła bez mojej wiedzy? Nakryłam się mocniej kołdrą. Nie chciałam wychodzić z łóżka, a co dopiero otworzyć oczy. Mogłam tak przeleżeć cały dzień, tym bardziej, że ból głowy nie dawał mi spokoju. Co się wczoraj działo?
Nagle usłyszałam hałas. Ktoś walił w drzwi wejściowe. Poirytowana tym dźwiękiem otworzyłam oczy. Zerwałam się z łóżka. Gdzie ja jestem?! Rozejrzałam się po pomieszczeniu. Nigdy tutaj nie byłam. Co ja wczoraj robiłam? Złapałam się za głowę i próbowałam skupić. Wspomnienia powoli zaczęły spływać z wczorajszej nocy. Krótka sukienka... Spojrzałam na krzesło. Była tutaj. Klub... Jacob... Drinki... Laura... Niespodziewanie usłyszałam krzyk na dole. Należał do Jacoba. Wybiegłam z pokoju. Zatrzymałam się na schodach.
- Gdzie jest Nina!? - mój przyjaciel był zdenerwowany.
- Ciszej, bo ją obudzisz. - ktoś odparł spokojnym głosem.
Zastanowiłam się przez chwilę. Przecież znałam go. Wychyliłam się mocniej by mieć pewność, że moje uszy się nie myliły. To był Adam. Stał opanowany ze szklanką wody w dłoni. Jego włosy były w nieładzie, tak jakby przed chwilą wstał. Biały podkoszulek idealnie przylegał do jego ciała.
- Nie denerwuj mnie! - Jake podbiegł do niego i zaczął grozić mu pięścią. Brunet nie ruszył się z miejsca. Uśmiechnął się lekko. - Dobrze wiem, jakim człowiekiem jesteś!
- Jakim? - zapytał Adam.
- Flirciarz. Kobieciarz. Uwodziciel...
- Ciekawe. - odparł.
- Jeżeli jej coś... - gniew Jacoba wzrósł.
- Nic jej nie zrobiłem. Nawet nie dotknąłem. - uniósł do góry ręce.
Objęłam się dłońmi. Poczułam nieprzyjemny chłód. Ta rozmowa nie podobała mi się.
- Nie wierzę ci. - przyznał Jake.
- To już twoja sprawa. - wzruszył ramionami.
- Tak samo było z Kate. - Jacob zbliżył się do Adama. Bałam się, że może go uderzyć.
- Z twoją ex? Nie. To było zupełnie coś innego. - odparł.
Jake wziął zamach. Musiałam reagować. Nie chciałam by moi najlepsi przyjaciele się bili i to jeszcze w mojej obecności. Podbiegłam jak najszybciej umiałam i zasłoniłam ciałem Adama. Ręka Jacoba zatrzymała się w porę. Odetchnęłam z ulgą.
- Nina? - Jake próbował złapać oddech.
Chwyciłam go delikatnie za głowę i uśmiechnęłam się.
- Nic ci nie jest? - zapytał, spoglądając na mnie ze zmartwieniem.
- Chyba nie. - odparłam cicho.
- Chodź. Musisz wracać do domu. Twoja mama się martwi. - powiedział i zaczął ciągnąć mnie na zewnątrz.
Spojrzałam do tyłu, gdzie stał Adam. Przyglądał się mi ze spokojem, ale jego oczy zdradzały jego emocje. On wcale nie był spokojny. Nie potrafiłam rozczytać jego myśli, ale czułam, że coś jest nie tak. Musiałam wiedzieć o co chodzi.
- Jake? - zatrzymałam się. Przyjaciel obrócił się ku mnie i zaczekał.
- Tak?
- Chcę z nim porozmawiać . - odparłam.
- Mowy nie ma. - spojrzał za mnie, gdzie pewnie zetknął się ze spojrzeniem Adama.
- Muszę. - zaparłam się.
- Ale twoja mama odchodzi od zmysłów... - zaczął tłumaczyć.
- Powiedz jej, że nic mi nie jest. Proszę, przyjedź po mnie za godzinę. - nalegałam.
Widziałam, że Jacob bije się ze swoimi myślami. Z drugiej strony wiedział, że inaczej z stąd nigdy nie wyjdę.
- Dobrze, ale tylko godzina. - powiedział i opuścił dom.
Wzięłam głęboki oddech i powoli obróciłam się w kierunku Adama. Chłopak stał w bezruchu, opierając się o blat. Ręce miał skrzyżowane na piersiach. Jego wzrok zatrzymał się na moich oczach. Coś zaczęło mi świtać w tej mojej główce. Wspomnienie tego spojrzenia. Znałam je doskonale. Zaczęłam iść w jego stronę i ostrożnie usiadłam przy stole. Adam nie przysiadł się do mnie, tylko stał w bezpiecznej odległości.
- Dziękuję, że stanęłaś w mojej obronie. - przerwał milczenie. - Nie spodziewałem się tego.
- Tak robią przyjaciele. - odparłam.
Ale czy my wciąż byliśmy przyjaciółmi?
- Tak. Masz rację. - pokiwał głową.
- Dlaczego mnie tu przywiozłeś? - zapytałam.
- Chciałem byś była bezpieczna. - przyznał.
- Nie prosiłam cię o to. - przyjrzałam się mu uważniej.
Nic nie powiedział na moje słowa. Miałam wrażenie, że do niego to nie dotarło. Tak jakby myślami był zupełnie gdzieś indziej. Może u Laury? Mój gniew rósł z minuty na minutę.
- Gdybym chciała ... - niespodziewanie przerwał mi.
- Nina, nie powinnaś tam być. - odparł stanowczym głosem.
- Słucham? - zapytałam z oburzeniem. - Kim jesteś, że mówisz mi co mam robić i gdzie być?
- Nie chcę się kłócić. I tak nie zrozumiesz. - odparł i obrócił się do mnie tyłem.
- Czego mam nie rozumieć? - wstałam od stołu. - Tego, że znikasz na parę dni i nie dajesz żadnych oznak życia? A potem spotykam cię w klubie i dowiaduję się, że masz dziewczynę! Masz rację. Nie rozumiem tego. - nagle przede mną wylądował talerz z kanapkami.
Brunet usiadł naprzeciwko mnie. Miałam ochotę wybiec z jego domu, ale druga część pragnęła zostać razem z nim. Nie rozumiałam samej siebie, więc jak mogłam rozumieć jego?
- Powinnaś coś zjeść. Usiądź.
- Nie mów mi co mam robić! -krzyknęłam.
Szybko zakryłam usta dłońmi. Nie mogłam uwierzyć, że właśnie podniosłam na niego głos. Nie miałam pojęcia skąd tyle agresji i zdenerwowania kłębiło się we mnie. Adam z podniesionymi brwiami spoglądał w moją stronę. Pewnie sam próbował zrozumieć co przed chwilą się stało. Ja, Nina Scor, nieśmiała i wstydliwa dziewczyna, postawiłam się jemu. Może przesadziłam?
- Przepraszam. - odparłam cicho i usiadłam. - Nie wiedziałam co się z tobą działo przez długi czas, a potem dowiedziałam się, że masz dziewczynę. - zaczęłam tłumaczyć. - Tęskniłam. - spuściłam wzrok.
W kuchni zapanowała cisza. Chłopak przysunął talerz w moim kierunku, zachęcając mnie do skosztowania jego kanapek. Mój brzuch dał mi znak, że najwyższa pora coś zjeść. Ostrożnie wyciągnęłam rękę po jedną i od razu ugryzłam kawałek. Była pyszna.
- Nie chcę, żebyś martwiła się moim związkiem z Laurą. - westchnął po chwili ciszy. - Postanowiłem, że tak będzie najlepiej. Myślę, że to nie przeszkodzi naszej przyjaźni. - przyznał z powagą.
- Kiedy cię nie było w szkole, byłeś z nią? - zapytałam.
- A to jakieś przesłuchanie? - czułam, że chce rozładować napięcie. - Tak. Laura poprosiła mnie o pewną przysługę. - przyznał. - Ale spokojnie, wrócę do szkoły. - zaśmiał się.
- Mogłeś dać jakiś znak, że żyjesz.
- Aż tak bardzo martwiłaś się o mnie, Nina? - zapytał, a ja pokiwałam głową. - Niepotrzebnie.
- Jesteśmy przyjaciółmi. - powiedziałam.
- Jesteśmy. - uśmiechnął się.
- Powiesz mi o czym wczoraj nadawałam? - zapytałam.
Adam uśmiechnął się pod nosem i spojrzał na mnie rozbawiony.
- No co? - poczułam, że chyba powiedziałam mu o czymś co nie powinno paść z moich ust. Tylko co to było?
- Wściekałaś się. Tyle. - wzruszył ramionami. - Byłaś pijana. Zdaje mi się, że pierwszy raz. - zaśmiał się.
Miał rację. To był pierwszy raz. Nigdy w życiu nie byłam w takim stanie. Zabawne, że to przez tego głupka co teraz siedzi naprzeciwko mnie.
- Musiała to być niezwykle ważna okazja. - uśmiechnął się do mnie.
- Nie było okazji. - odparłam.
- Skoro nie było okazji, to zapijałaś smutki. - ponownie posłał mi ten głupi uśmiech.
- Wkurzyłeś mnie! - pokazałam palcem na niego.
- Nie mów mi, że Nina Scor upiła się przez Adama? - zakpił. Wiedziałam, że żartuje. Ale w każdym żarcie jest trochę prawdy. Może on już poznał prawdę. - Nie zrobiłabyś tego. - odparł.
Wpatrywałam się w niego, czekając na to co ma mi do powiedzenia. Brunet zamilkł i spoglądał na mnie tak samo jak ja na niego. Między nami coś się wytworzyło. Coś magicznego. Jakaś aura, czy coś. Adam dotknął mojej dłoni. Jego dotyk był nieziemski. Cholera, dlaczego on na mnie tak działa? Chciałam by ta chwila trwała wiecznie, ale coś nam przeszkadzało. A raczej ktoś. Jego dziewczyna. Laura. Kiedy tylko o niej sobie przypomniałam, zabrałam ręce ze stołu. Zobaczyłam na twarzy chłopaka rozczarowanie. On był zajęty. Musiałam się z tym pogodzić. Wstałam i spojrzałam na zegarek. Zaraz Jake przyjedzie. Czas się zbierać.
- Zaraz Jacob tu będzie. - odparłam, a on pokiwał głową. - Pójdę na górę się przebrać. - pokazałam na schody. Adam pozostał na dole.
Przebrałam się i pościeliłam łóżko. Miałam jeszcze parę minut i rozejrzałam się po pokoju. Zamazane wspomnienia z poprzedniej nocy przemykały mi przez głowę. Podeszłam do ściany, gdzie wisiały zdjęcia. Nigdzie nie było Laury. Dziwne, bo skoro kiedyś byli razem to powinni jakąś fotkę mieć. Może przechowuje ją w innym miejscu. Kiedy chciałam już odejść, moją uwagę przykuło jedno zdjęcie. Dwaj chłopcy, ubrani w stroje piłkarskie, uśmiechali się do siebie. Obydwóch znałam. Adam i Jacob. Dlaczego to zdjęcie ciągle wisi, skoro teraz siebie nienawidzą? Musi dla niego wiele znaczyć. Z moich rozmyślań wyrwał mnie klakson. Jake już przyjechał. Ostatni raz spojrzałam na pokój, w którym spędziłam ostatnią noc. Potem zeszłam na dół.
- Chyba wszystko mam. - spojrzałam na torebkę.
Adam był przygaszony i smutny. Wodził za mną wzrokiem. Czułam, że chce mi coś powiedzieć.
- Dziękuję za gościnę. - podziękowałam i chciałam już wyjść, gdy chwycił mnie za rękę i przytrzymał.
- Nina, ja... - jąkał się. - Obiecuję ci, że kiedyś ci to wszystko wytłumaczę.
Nie rozumiałam jego słów, ale brzmiały znajomo. Czy przypadkiem wczoraj nie powiedział tego samego, zanim poszłam spać?
- Nie musisz. - uśmiechnęłam się blado.
Zabrałam swoją rękę i otworzyłam drzwi. Jake siedział na miejscu kierowcy. Miałam wrażenie, że poczuł ulgę jak mnie zobaczył. Pokiwałam mu.
- Nina? - znowu usłyszałam głos bruneta za sobą. Obróciłam się. - Jestem pewny, że zdałaś tą matmę. - przyznał Adam, drapiąc się po głowie.
Nic nie odpowiedziałam. Poszłam do samochodu Jacoba i usiadłam na miejscu pasażera. Przyjaciel odpalił silnik i ruszył. Spojrzałam na Adama. Wciąż stał na ganku przed domem. Pomachał mi. Wzięłam głęboki oddech.
- Myślałem, że już nigdy nie wyjdziesz z tego przeklętego domu. Nie miałem pojęcia co się wczoraj z tobą stało. Nagle tak zniknęłaś. Szukałem cię wszędzie. Po drodze spotkałem Laurę... - nadawał jak najęty.
Kiedy usłyszałam imię Laury, coś mi się przypomniało. Rano, Jake podał jakieś imię. Jak ono brzmiało? Było krótkie.
- Twoja mama się denerwowała. Dopiero jak powiedziałem jej, że cię znalazłem i jesteś bezpieczna to się trochę uspokoiła. - przyznał.
- Jake? - zapytałam zamyślona.
Przyjaciel spojrzał na mnie. Po raz pierwszy odezwałam się do niego odkąd znalazłam się w jego wozie. Musiałam go o to zapytać.
- Tak?
- Kim jest Kate? - spojrzałam na niego.
Chłopak przełknął ślinę. Wyglądał na chorego, chociaż nie był. Jeszcze nigdy nie widziałam  jego w takim stanie. Kim ona była?

Hello :) Nawet nie zdajecie sobie sprawy ile dni pisałam ten rozdział... Ale w końcu się udało. Myślę, że zauważyliście zmianę zachowania Niny. Pytanie, czy ta zmiana jest dobra czy zła? Czekam na Wasze opinie. Już niedługo kolejny rozdział. Spokojnie. Pojawi się szybko. W.x

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz